byśmy składać mu ofiary? — tłumaczy jeden z tubylców. — My się go nie boimy, gdyż w przeciwieństwie do naszych zmarłych (otoaku-ru) nie uczynił nam nic złego”. Niemniej Hererowie modlą się do niego, gdy spotyka ich niespodziewane szczęście (tamże, s. 150 ns.). Członkowie innego szczepu Bantu, Alunda, wierzą, że ich Nzambi jest bardzo daleko i jest dla ludzi niedostępny; życie religijne jest opanowane przez strach i przez kult zmarłych; nawet o deszcz modlą się do akiszi, czyli do przodków (tamże, s. 168).
To samo stwierdzamy u Angonisów, którzy co prawda znają najwyższą istotę, lecz czczą przodków, u Tumbuków, dla których stwórca jest zbyt nieznany, zbyt wielki, „aby zajmować się codziennymi sprawami ludzkimi” (tamże, s. 185), u Wembów, którym znane jest istnienie Leży, lecz których uwagę przykuwają jedynie przodkowie, u Wahehów, którzy wyobrażają sobie najwyższą istotę Nguruhi jako wszechmocnego stwórcę, lecz którzy również wiedzą, że to duchy zmarłych (masoka) dzierżą władzę nad sprawami tego świata, i im tylko składają regularne ofiary itd. Wachaggowie, plemię Bantu u stóp Kilimandżaro, czczą Ruwę, stwórcę, dobrego boga, stróża praw etycznych. Spełnia on dużą rolę w mitach i legendach, ale znacznie mniejszą w religii. Jest on zbyt dobry i miłosierny dla ludzi, by musieli się go obawiać; cała ich troskliwość skupia się wokół duchów zmarłych. Dopiero gdy modlitwy i ofiary złożone duchom pozostają bez odpowiedzi, składają oni dary bogu Ruwa, zwłaszcza w wypadku suszy lub ciężkiej choroby (Frazer, s. 205 ns.; patrz: Bibliografia).
Podobna sytuacja jest z bóstwem Njankupon u Murzynów mówiących językiem czi w Afryce Zachodniej. Njankupona się nie czci, nie posiada on kultu ani odrębnych kapłanów, nie składa mu się hołdu poza nielicznymi wyjątkami w wypadku wielkich niedostatków lub epidemii, albo po dużym huraganie, kiedy to ludzie zapytują go, czym go obrazili (Pettazzoni, s. 239). Dzingbe („ojciec powszechny”) stoi na czele politeistycznego panteonu plemienia Ewe. W przeciwieństwie do większości innych naczelnych istot niebiańskich Dzingbe ma swego kapłana, którego nazywają dzisai („kapłanem nieba”) i który wzywa boga w czasie posuchy: „O niebiosa, którym tyle zawdzięczamy, wielka jest posucha, ześlijcie nam deszcz, niechaj ziemia się orzeźwi, a pola zakwitną!” (Spieth, Die Religiom der Eweer, s. 46 ns.). Oddalenie i obojętność naczelnej istoty niebiańskiej doskonale oddaje pewne powiedzenie Gyriamów z Afryki
Wschodniej, którzy tak opisują swego boga: „Mulugu (bóg) jest na wysokości, a duchy są na niskości (dosl. w ziemi)” (Le Roy, La reli-gion des primitifs, s. 184).
Bantu powiadają: „Bóg stworzywszy człowieka, już się więcej nim nie zajmował”. A Negrillowie stale powtarzają: „Bóg oddalił się od nas” (Trilles, Les Pygmees, s. 74). Plemiona Fang z puszczy Afryki Równikowej streszczają swój religijny światopogląd filozoficzny w następującej pieśni:
„Nzame (bóg) jest na wysokości, człowiek na niskości.
Bóg to bóg, a człowiek to człowiek.
Każdy u siebie, każdy w swoim domu”.
Nzame nie jest przedmiotem kultu, a Fangowie zwracają się do niego tylko po to, by prosić go o deszcz (tamże, s. 77). Również o deszcz proszą Hotentoci boga Tsuni-Goam: „O, Tsuni-Goam, ty ojcze ojców i nasz ojcze, spraw, by Nanub (tzn. chmura) spuściła ulewny deszcz!” Bóg, wszechwiedzący, zna wszystkie grzechy, toteż zwracają się do niego w tych słowach: „O, Tsuni-Goam, ty jeden wiesz, że ja nie jestem winny” (Pettazzoni, s. 198).
Mndlitwy kiprn^mnr "• do tvch frfipńw HPjl
doskonale ich gjjąiktottę. Mjcaaifiąaą Pigmeje z Afryki Równikowej wierzą, że bóg (Kmwum) wyraża pragnieniriwflg^^
.z nimi za pnprędniotwein teezy Skoro więc ukaże się tęcza, chwytają za luki, kierują je w jej stronę i rozpoczynają psalmodię: „Tyś pokonał, zwycięzco w walce, grzmot, który grzmiał, który grzmiał tak mocno i tak gniewnie. Czyż gniewał się on na nas?” Litania kończy się modlitwą, skierowaną do tęczy, o wstawiennictwo u najwyższej istoty niebiańskiej, by poniechała swego gniewu i więcej nie grzmiała i nie zabijała (Trilles, Les Pygmees, s. 78, 79; Uame des Pygmees, s. 109). Ludzie przypominają sobie o niebie i o najwyższym bogu dopiero wówczas, gdy 'uranlnźnyćh zagra-'"
ża im nif>hp7pipr7P.ńgtwy->;.. pn7a tymi wypadkami ich religijność skupia się wokół codziennych potrzeb, a ich praktyki i pobożność kierują się ku tym siłom, które potrafią tym potrzebom zaradzić. Rzecz oczywista, że w niczym nie ogranicza to autonomii, wielkości i prymatu najwyższych istot niebiańskich, a tylko świadczy o tym, że człowiek „pierwotny”, podobnie jak i cywilizowany, jiaść-szyfekp _ a-tych bogach zapomina, skoro ich już nie potrzebuje, i że ciężkie
55