wę wolności. Zatem d, którym obca jest idea politycznej dominacji, skaza późniejszego panslawizmu.
22
Otóż panslawizm właśnie, dążność bardzo upolityczniona i popierana przez carat, stanowił dodatkową okoliczność utrudniającą wszelkie operowanie hasłami słowiańskiej jedności. Hasła takie musiały posiadać frazeologie nieco zbliżoną do panslawizmu i mogły być mylone z tamtą doktryną polityczną. Tych dominacyjnych ambicji caratu świadom był już Mickiewicz, chociaż panslawizm jeszcze się wówczas w pełni me uformował, stąd tak wiele miejsca poświęcił wkursie literatur sło-wiańskich problemowi duchowej jedności opartej na wspólnocie odrodzeóczej misji i ofiarowaniu się dla wolności. Toteż mógł się wyrazić, że walka między legendarnymi braćmi: Lachem, Czechem i Rusem, „jest moralnie skończona” i nowe idee posłannicze skupią te ludy wokół wzniofle pojętej jednośd.
Wiadomo jednak, że Mickiewicz spotkał się z zarzutami o podleganie wpływom rosyjskim i propagowanie „dążności moskiewskiej”. Gdy zaś w kilkanaście lat później, w dobie rozkwitu panslawizmu, z hasłami jedności wystąpi! Lenartowicz w poemacie Gladiatorowie, poczytano mu ten utwór za przejrzystą alegorię politycznej konfederacji Słowian przeciwko innoplemien-nym Europejczykom. Znakomity i zjadliwy pamflet Klaczki na Gladiatorów podnietę do krytycznego rozmachu znajdował nie tylko w poetyckich słabościach utworu, ale także w owych nawoływaniach do jedności pojętej przez pamfledstę jako pochwała partykularnego wyosobnienia spośród Europy i flirty z panslawizmem. W ogóle wszelkie romantyczne symbole bądź alegorie jedności, najczęściej drzewo (znowu Lenartowiczowska ,hpa słowiańska”) skazane były na posądzenia bądź
0 konkretyzacje polityczne, bądź o antyokcydentalistycz-ną pielęgnację plemienną odrębności.
Dążność do wyosobnienia, do rozpoznania i konserwowania odrębności jest w romantyzmie prawie równie silna jak uniwersalizm wspólnoty ludów i wolności. Oczywiście pamięta się bardziej wielką poezję i znakomitą szermierkę intelektualną, jaka wypełnia Króla-Du-cha czy Prelekcje paryskie, teksty przeniknięte uniwersalizmem wielkich, choć różnorakich konstrukcji myślowych. Ale mniej artystycznie śmiały i trwały w osiągnięciach nurt konserwujący slowiańskość był ówcześnie obfity i nadał wcale wyraziste piętno twórczości literackiej, zwłaszcza w kraju i szczególnie w Galicji rozwijaną.
Patronem tą' tdzennośd słowiańskią' był Zorian Dołęga Chodakowski, postać prawie legendarna i dzięki temu, jak żył, i wskutek tego, co robił. Może nawet dzięki temu, jak się nazywał. Oczywiście nie imieniem
1 nazwiskiem „paszportowym’ ’ — Adam Czarnocki, ale tym przybranym — Zmian, które świeciło jak zorza, zapowiedź brzasku i miało symboliczną głębię religijnych kultów słowiańskich. Dlatego też mógł Słowacki w Królu-Duchu użyczyć tego imienia staremu gęślarzo-wi, uosobionej potędze i pięknu „wędrownej pieśni” slo-wiańskią', tworząc zarazem bardziej swojski, nadgoplański odpowiednik staroruskiego piewcy Bąana.
Chodakowski był to wielki na swoje czasy oryginał, zarazem niestrudzony zbieracz pieśni i pamiątek starosłowiańskich, a nawet twórca swoistej teorii kultury słowiańskią', opartej na pozornie czysto racjonalną' lekturze „księgi ziemi”. Księgi zapisanej archeologicznymi znakami, śladami bytu praojców, a trudnej do odczytania dla synów. Bo synowie stracili już kontakt z ziemią