wschodzie. Północną granicę stanowił brzeg Bałtyku, Na południu zasadniczo wyznaczał ją skraj dzisiejszego Pojezierza Mazurskiego z tym, że trzeba liczyć się z przenikaniem ludności pruskiej i na obszary dzisiejszego Mazowsza. Bardziej na wschód plemię Jaćwin-gów zamieszkiwało obecną Suwalszczyznę oraz północne części Podlasia sięgając zapewne po górną Narew. Bardziej na wschód obszar dzisiejszej Litwy zamieszkiwali Litwini, a skraj północno-wschodni Łotysze.
Ludy bałtyjskie, przynajmniej w zakresie wierzeń, w sposób wyraźny pozostawały w tyle w stosunku do sąsiednich Słowian. Być może zaważyło tu większe oddalenie od ówczesnych centrów cywilizacyjnych, a być może także brak wpływów celtyckich, które wyraźnie daje się odczuć na naszych ziemiach. W efekcie dzisiaj z trudem możemy odtworzyć ich kult i wierzenia.
Gospodarka na tych dość ubogich terenach nastawiona była w większym stopniu na hodowlę przede wszystkim owiec, co poświadczają między innymi ślady stałego występowania w grobach ofiar z tego zwierzęcia. Innym elementem jest równie konsekwentne wkładanie zmarłym jako daru grobowego narzędzi do strzyżenia owiec. W interesującym nas tutaj przedziale czasowym następuje proces pojawiania się wodzów i królów plemiennych na miejsce dawniejszej rady starców. Znów dostrzegamy to w wyjątkowo bogatym wyposażeniu niektórych tak zwanych grobów książ.ęcych. Szczególną aktywność okażą te ludy jednak nieco później, a mianowicie w wieku XIII, a nawet XIV, kiedy to ich niszczycielskie najazdy staną się prawdziwym utrapieniem kolejnych książąt polskich, a przede wszystkim mazowieckich. Spustoszenia sprawione przez nich znacznie przekroczą to, co uczynili na południu Polski Tatarzy. Doprowadzi to do dramatycznej nieszczęsnej decyzji Konrada Mazowieckiego, który sprowadził zakon krzyżacki. Trzeba będzie następnych kilkuset lat, aż po rok 1945, aby przekreślić opłakane skutki tej decyzji.
O ile u ludów słowiańskich istniał już w momencie pojawienia się chrześcijaństwa wyraźny panteon bóstw, to u ludów bałtyjskich nawet znacznie później ledwie się on zarysował.
Ka pierwsze miejsce wysunie się tutaj bóg gromów i burzy Perkun, zwany niekiedy także inaczej. Słusznie przyjmuje się, że bóstwo to pochodzi jeszcze z czasów wspólnoty bałto-słowiańskiej, o ile nie z jeszcze odleglejszej wspólnoty indoeuropejskiejj
U Prusów dodatkowym bogiem” był Kurkę. Jest to ciekawe bóstwo, prawdopodobnie pochodzi ono od wyniesionego na ołtarze szkodnika zbożowego o tej samej nazwie. Widocznie stał się on tak dokuczliwy dla miejscowej ludności, że aby spowodować jego odejście, postanowiono go uświęcić.
Na Litwie innym bogiem był Telawel, boski kowal, który wykuł ze złota słońce i umieścił je na niebie. Tu w sposób wyraźny pobrzmiewa echo wczesnej epoki żelaza, kiedy to kowal zamieniający nieużyteczną rudę na piękne przedmioty nosił cechy zgoła boskie. Widocznie w tych odległych stronach kult ten zachował się w nieco zmienionej postaci aż do czasów średniowiecza.
Szczególną cechą wierzeń Bałtów jest cała ogromna masa drobnych duchów i demonów zamieszkujących dosłownie cały otaczający świat. Są to więc duchy progu, drzwi, studni, ogniska domowego. Zamieszkują one lasy, stawy, rzeki i jeziora. Świtezianka Mickiewicza nic jest niczym innym jak jednym z takich duchów, który przetrwał w litewskiej kulturze ludowej. Duchy te, o ile się odpowiednio o nie dba składając im ofiary, są na ogół dla ludzi przychylne. Tak na przykład młoda
53