406 Dzieje wewnętrzne Polski XIII w.
pełna energii działalność, nie cofająca się przed najcięższymi osobistymi ofiarami, zapewniły temu dziełu reformy zwycięstwo. We wszystkich dziedzinach — prócz tej ostatniej sfery sądowych przywilejów duchowieństwa — zdołał Kietlicz zdoibyć dla kościoła w Polsce dokumentowe gwarancje ze strony monarchów i to tak tych, którzy od początku z własnego politycznego wyrachowania i z pietyzmu dla wiary stanęli otwarcie po stronie Kietlicza, jak i owych, którzy zrazu zasadniczy opór stawili programowi emancypacyjnemu kościoła. Mógł więc Kietlicz w chwili zgonu z zadowoleniem i dumą wewnętrzną spoglądać na swe dzieło, bo było ono już istotnie dziełem w zasadzie dokonanym: „ius spolii” upadło bezpowrotnie, celibat został ugruntowany jako zasada obowiązująca duchowieństwo bezwzględnie, immunitety zawarte były w szeregu przywilejów przechowywanych w archiwach katedralnych, swobodny wybór kapitulny biskupów był zagwarantowany osobnymi aktami, a wykonany faktycznie parokrotnie jeszcze za życia Kietlicza wszedł już w praktykę życia. Pod sądownictwo stanowe kościoła zostały rzucone fundamenty.
Jaki był dalszy rozwój tych zdobyczy kościoła i ich ugruntowanie się w XIII w.? Ze względu, że omawiałem ostatnio kwestię sądownictwa kościelnego, dorzucę najpierw o nim słów parę, by tę rzecz już od razu wyczerpać.
Otóż tutaj przede wszystkim statuty synodalne polskiego kościoła informują nas, o ile same czynniki kościelne kładły nacisk na tę sprawę i o ile usiłowały ugruntować nowe położenie prawne duchowieństwa. Zgodnie z tym, oo wywnioskować można było ze sprawy scholastyka Jana Czapli, że jej mianowicie nie
wyzyskano w celu zdobycia egzempcji sądowych dla kleru, stwierdzamy też z tekstu najstarszego u nas znanego statutu synodalnego z r. 1233 *•*, Iż zagadnienie sądowej odpowiedzialności duchownych przed sądami świeckimi nie było jakąś bolączką dla ówczesnego kleru, zżytego z dotychczasowym stanem rzeczy. Tylko powoli zdążano do emancypacji w tym zakresie, jakby nieśmiało i bez wiary w ostateczne powodzenie. Statut ten jednak rzuca światło znamienne na pewne stanowe dążenia do solidarności w zakresie interesów kościoła i kleru. Co do spraw sądowych, to powzięto uchwałę, że na sądy świeckie książąt i innych sędziów nie wolno uczęszczać zakonnikom, tylko ich zwierzchności, tj. opatom, przeorom itp., czyli że w zasadzie statut stanął jeszcze na gruncie podległości kleru sądom świeckim, a tylko skrępować chciał zakonników, jako obowiązanych do stabilitas loci, tj. do nieopuszczania klasztoru. Inny przepis groził utratą beneficjum takiemu księdzu, który by w procesie świeckiego człowieka przeciw duchownemu przyszedł swymi zeznaniami z pomocą świeckiej stronie i naraził instytucję kościelną na przegranie procesu i straty materialne. Jest to znamienne, że ten przepis nie zastanawiał się nad tym, po której stronie jest słuszność, lecz z góry sprawę instytucji kościelnej uważał za chwalebną i zaszkodzenie jej przez duchownego za przestępstwo. Jest to usiłowanie odseparowania duchownych od świeckich, uniemożliwienie współdziałania ich w sprawie zwróconej przeciw innemu duchownemu, czyli zasada solidarności wszystkich duchownych w stosunku do społeczeństwa świeckiego. Tak samo znamienna jest pod tym kątem widzenia uchwała, grożąca karą tym ka-
*01 Kod. W polski, t, I, nr ISO.