390 Dzieje wewnętrzne Polski XIII w.
nymi monarchy. W ustroju feudalnym państw zachodnich odłączono urząd duchowny biskupa czy opata od jego charakteru lennika, jakim pozostawał ze względu na dobra ziemskie związane z danym urzędem duchownym, i jako duchowny nie podlegał on monarsze, natomiast jako wasal poddany był na równi ze świeckimi wasalami swemu suwerenowi jako naczelnikowi sądu lennego. Do nas pojęcia i urządzenia feudalne nie zostały przeszczepione w swym całokształcie i to rozróżnienie pozostało obce na ogół naszym stosunkom. Ale mimo zgody zasadniczej na egzempcje sądowe dla duchowieństwa zdołali nasi książęta, a potem królowie, ocalić i zabezpieczyć swój charakter najwyższych sędziów, tak dla ogółu duchowieństwa, jak w szczególności dla biskupów. Pod względem doniosłości dla społecznego ustroju spełnienie żądania kościelnego w zakresie egzempcji sądowej dla duchownych zdolne było dać wyniki najbardziej przełomowego znaczenia. Utworzenie osobnego sądu, jedynie kompetentnego dla tej tak licznej grupy ówczesnych duchownych, a sądzącego odrębnym kościelnym prawem kanonicznym, czyniło z tej grupy stan, wyodrębniony na zasadzie odmiennych od ogółu praw. W tym tkwiła społeczna doniosłość tego postulatu, że spełnienie jego wiodło prostą drogą do uformowania się osobnego stanu i do wytworzenia się społeczeństwa stanowego, w razie gdyby inne grupy ludności w podobny sposób spróbowały się wyodrębnić. Odmienna podległość sądowa była najdobitniejszym wszędzie wyrazem podziału stanowego. Zatem ewolucja ta ma swój punkt wyjścia w dziejach Polski na progu XIII w. właśnie w programie reformy kościelnej. By sobie zdać sprawę, jakie praktyczne znaczenie dla kościoła miało to żądanie wyjęcia spod
Dzieje wewnętrzne Polski XIII w.
391
władzy sądowej świeckich organów państwa, wystarczy uświadomić sobie pewne drastyczniejsze (akty z dotychczasowej praktyki sądowej w stosunku do duchowieństwa i wpływ, jaki te fakty niewątpliwie wywierały na ogół społeczeństwa, obniżając powagę szaty duchownej, skoro narażana ona mogła być i nieraz bywała na poniewierkę wskutek zupełnej wszechwładzy monarchy i jego urzędników świeckich. Pomijam więc konflikt między Bolesławem Śmiałym a biskupem krakowskim Stanisławem, zaliczonym w połowie XIII w. przez kościół do świętych. Chodziło tam o kwalifikowaną karę śmierci, wyrok opiewał bowiem na „obtruncatio membrorum”, czyli poćwiartowanie; tło sprawy stanowiły podejrzenia o zdradę króla przez biskupa, więc sprawy polityczne. Ale z kroniki Kadłubka dowiadujemy się, że za rządów Mieszka Starego w Krakowie wielu duchownych, nawet wyższych, poniewierało się w więzieniach, gdzie podlegali torturom, z których niektórzy pomarli nawet*47, a jak z tekstu kroniki wynika, nie chodziło w tym razie o sprawy polityczne, lecz o rzeczywiste lub domniemane przestępstwa i uchybienia skarbowym interesom państwa. I gdy wyrok okrutnej śmierci mógł otoczyć nimbem pamięci skazańca, budząc współczucie i żal, to wypuszczeni z więzienia duchowni, znalazłszy się z powrotem wśród społeczeństwa, byli dlań widomym dowodem wszech-potęgi państwa, nieograniczonej tak samo w stosunku do sług ołtarza, jak i do najniższych społecznie jednostek z gminu. Można by z pewnym sceptycyzmem odnosić się do wiadomości Kadłubka, skoro wiadomo, jak nieściśle nieraz oddawał
I
247 Kronika Kadłubka, ks. IV, 5 i.
JL