78714 WiŻ2 053

78714 WiŻ2 053



I

I

Młode samce rybek Salariapavo udają sarniaki, a sukces rozrodczy osiągają dzięki złodziejskim zapłodnieniom.


Te samce australijskich mątw walczą o samice. Być może w tym czasie do ich wybranek dobrał się zignorowany she-male.

je plemniki do wody. Jak bezczelni złodzieje!

To nie żart. Naukowcy takie zachowanie oficjalnie nazwali kleptogamią. Czasem dominujący samiec dostrzega, co się stało, i przepędza konkurenta. Ale szkód naprawić się już nie da. Nie sposób przecież wyzbie-rać wszystkich złodziejskich plemników, które krążą wokół zdobytej ciężkim trudem małżonki.


>3 Zbliżony cel mają też damskie samce wielkiej mątwy australijskiej Sepia apama. Podczas godów zwykłe samce popisują się przed samicami, robiąc kolorowe pokazy. Od czasu do czasu angażują się też w zrytu-alizowane walki z męskimi sąsiadami. Nierzadko spotkać więc można samce z bliznami, a nawet z urwanymi kawałkami ramion. To im tylko w oczach samic dodaje uroku. Pozwalają im one wówczas na zbliżenie - jak na głowonogi przystało - w pozycji „głowa w głowę”. Potem pani mątwa oddala się i samotnie składa jaja, przyczepiając je do skał.

Obserwując te gody, australijscy zoolodzy kierowani przez Marka Normana zauważyli, że parze męsko-dam-skiej niczym cień towarzyszyła, jak nam się wydawało, druga samica („Proceedings of Royal Society in London B”, 1999). Miała ona tak wygląd, jak i ubarwienie typowe dla pań. A jednak, gdy tylko duży samiec angażował się w walkę z sąsiadem, nagle podpływała do głównej samicy i zawzięcie z nią kopulowała. Bywało, że z sukcesem, bo był to przebrany za dziewczynkę chłopiec. Gdy podpływał do obiektu swej admiracji, czasem szybko próbował zmienić szatki. Na jego ciele wykwitał wówczas wzór bardzo podobny do samczego ubarwienia. Takie ujawnienie się mogło być jednak niebezpieczne! Jeśli zauważył je duży osobnik, atakował cichego rywala. Ten albo unosił się honorem i próbował dowieść swej męskości, albo wracał do dawnego żeńskiego przebrania. Ta druga strategia dawała zresztą lepszy skutek, bo „męski samiec” na powrót przestawał zwracać na niego uwagę.

Złodziejskie płodzenie ryb

Największe jednak bogactwo samiczej mimikry zaobserwowano u ryb. Szczególnie u tych gatunków, które rywalizują o samice, zajmując terytoria i walcząc z sąsiadami. Strategie dużych, dominujących samców są oczywiste. To te słabsze mają swoje małe brudne sekrety i te dopiero się odkrywa.

Zacznijmy od tzw. samców satelitarnych. Zajmują one zazwyczaj niewielkie terytoria na obrzeżach terenu należącego do innego, silnego samca i kopulują z mniejszymi samicami. Duzi je tolerują, bo czasem atakują one intruzów, tworząc pierwszą linię obrony. Niekiedy satelici się do tego ograniczają - jak na przykład u rodzaju Cyprinodon - i nie udają samic. Niektóre osobniki innych gatunków mają jednak swoje tajemnice przed dominantem. Otóż, gdy ten jest zajęty, podkradają się do jego wybranek i po cichu uwalniają swoje plemniki. U ryb zapłodnienie zwykle jest zewnętrzne. Gdy samica składa jaja, „podkradacz” może mieć nadzieję, że choć parę jego plemników odniesie rozrodczy sukces. Taką strategię stosuje prawdopodobnie bass z gatunku Lepomis macrochirus. Samce satelitarne tych ryb, chcąc zmylić czujność dominanta, nierzadko przebierają się za samice. Sukces jest wówczas pewniejszy.

U większości gatunków ryb mniejsze i słabsze samce w ogóle nie bawią się w „satelitamość”, uznając, że sama taktyka podkradacza jest o wiele skuteczniejsza. Czasem stosują ją młodzieńcy, których siła i wielkość jest znikoma w porównaniu ze starszym pokoleniem. Taki przypadek opisał portugalsko-duński zespół pod kierunkiem Davida Goncalvesa na łamach „Ethology” w 2005 roku. Opisywane przez nich młode samce rybek Salaria pavo wyglądają i zachowują się jak samice. Dlatego też są rzadko atakowane przez dorosłych siłaczy. I o to chodzi. Podkradają się i gdy na terytorium samca dominanta dochodzi do tarła, wypuszczają swo-

......"WIEDZA I ŻYCIE

52


WRZESIEŃ 2008


Taktyka podkradacza wymaga zresztą umiejętności produkowania ogromnej ilości nasienia. To dlatego, choć złodziejskie samce noszą często szatki samic, w rzeczywistości ich męskie narządy rozrodcze są wielokrotnie większe niż u dominantów.

Samiec do spółki z samcem

Nietypowo duże jądra mają też damskie samce u batalionów. I to może pomóc w wyjaśnieniu zagadki ich istnienia. Tym bardziej że strategie rozrodcze u tych ptaków są zadziwiająco podobne do rybich. W obu grupach funkcjonują dwa podstawowe typy samców. Ton nadają oczywiście te silne i kolorowe, które u batalionów noszą szumną nazwę niezależnych. To one zajmują najlepsze terytoria, walczą z sąsiadami i przyciągają najlepsze partnerki.

Przy ich boku egzystują samce satelitarne. Mają one nieco bledsze upierzenie i są zwykle tolerowane przez właścicieli terytoriów, jeśli jasno dadzą do zrozumienia, że chcą się podporządkować. Wystarczy, że kucną przed szefem. Przy czym żaden inny niezależny nie może grać roli satelity. Te, którym się nie udało zdobyć własnego terytorium, czasem próbują wedrzeć się na obszar dominanta, ale zawsze są przeganiane. Niezależny łatwo odróżnia satelitę od prawdziwego rywala. Dlaczego jednak toleruje bledszego samca na swoim terytorium?

Badania Fredrika Widemo ze szwedzkiego Uppsala universitet wykazały w 1996 roku, że takie samcze pary przyciągały więcej samic. Niezależny ponosił jednak pewne koszty swojej łaskawości. Wystarczało, by się odwrócił albo zdekoncentrował, a jego satelitarny kolega natychmiast dobierał się do znajdującej się na terytorium samicy.

Widemo już w 1996 roku donosił o zaobserwowaniu samców, które nigdy nie przybierają ubarwienia godowego. Ale, nie wiedzieć czemu, nie rozwinął tego tematu. Tajemniczy członkowie płci męskiej musieli poczekać na odkrycie jeszcze parę lat. Ich istnienie ogłosili światu dopiero dwaj holenderscy badacze: Joop Jukema i Theunis Piersma. Najpierw w artykule po holendersku (na szczęście z angielskim streszczeniem) i dopiero w 2005 roku bardziej oficjalnie na łamach „Biology Letters”. Ich zdaniem she-males to nie więcej niż 1% wszystkich panów batalionów. Badacze próbowali wyjaśnić, jak sobie radzą wśród bogato ubarwionych rywali. Zaobserwowali 25 kopulacji z udziałem damskich samców. Ku ich zdumieniu, aż 24 z nich było męsko-męskich! Ot, zagadka...

Holendrzy zasugerowali, że te osobniki zachowały pradawny, pierwotny wygląd batalionów. A może nawet - przypuszczali - potrafią opiekować się potomstwem? Z tej to racji „trzecią płeć” batalionów nazwali staroangielskim słowem faeder, czyli ojciec.

Tej pięknej hipotezie przeczy jednak obecność dużych jąder - aż 2,5 razy większych niż u pozostałych samców. Takie narządy rozrodcze wskazują raczej na strategię podkradacza. Nawet jeśli kopulacja jest krótka, kradziona, to duże ilości nasienia dają sporą szansę na zapłodnienie.

-    Jest jeszcze trzecia hipoteza na wyjaśnienie fenomenu faederów - wyjaśniała mi Natalia Karliono-wa. - Ale jest tak zwariowana, że nie wiem, czy jest sens o niej mówić. - Zaśmiała się.

-    Powiedz, proszę.

-    No dobra. Niektórzy uważają, że faeder podczas kopulacji z dominującym samcem przekazuje mu swoje nasienie. A gdy tamten potem chce zapłodnić samicę, nieświadomie daje jej plemniki rywala.

To zaiste zwariowana hipoteza. Ale kto wie, czy nie prawdziwa. Seksualne obyczaje zwierząt bywają przecież jeszcze bardziej zwariowane.    c* ■3 WOJCIECH MIKOŁUSZKO jest dziennikarzem „Przekroju".

wrzesień zoo8 WIEDZA I ŻYCIE"......

53


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
WiŻ2 053 I I Młode samce rybek Salariapavo udają sarniaki, a sukces rozrodczy osiągają dzięki złodz
40961 WiZ2 053 f / r ^ ^ V^ logii SPOR 0 KROWI EGO PRZODKA Żubr [Bison bonasus), według klasyf
IMG2 053 (2) 3. Układy równowagi faz stopowych Zależność energii swobodnej Gibbsa roztworu stałego
Katalog monet zastępczych 10 2 053 166    2 zi 450 lat Poczty Polskiej  &
69372 WiŻ2 023 Carl Sagan, amerykański astronom, powiedział kiedyś, że gdyby chcieć zrobić szarlotk
70213 str 2 053 52 TRANSAKCYJA WOJNY CHOCIMSKIEJ Chodkie- W twojej zostawa łasce; i was, zacne gron

więcej podobnych podstron