W przypadku wielu rodników i związków o bardziej złożonej strukturze (np. steroidów) wyznaczenie wartości k jest bardzo trudne. Można jednak bezpiecznie przyjąć, że przez skórę może przeniknąć jeszcze mniejsza ilość tych dużych i złożonych struktur podcząsteczkowych.
Podstawową zasadą rządzącą transferem jonów jest znane prawo fizyki, zgodnie z którym „ładunki o tym samym znaku odpychają się, a ładunki o znaku przeciwnym - przyciągają". Jony, które są w istocie cząsteczkami naładowanymi dodatnio lub ujemnie, przenikają przez skórę jedynie wtedy, gdy są odpychane przez powierzchnię elektrody znajdującej się na skórze. Po przeniknięciu do organizmu jony łączą się z jonami i rodnikami niesionymi z prądem krwi, dzięki czemu powstają nowe związki o działaniu leczniczym. Jak widać, odpowiednie spolaryzowanie jonów pod daną elektrodą ma podstawowe znaczenie.
Niektórzy producenci zalecają stosowanie fosforanu sodowo-deksametazonowego z lidokainą. Związek ten, będący obfitym (i drogim) źródłem jonów, można nabyć bezpośrednio u producenta, lecz także w sklepach rozprowadzających takie substancje. Do niedawna panowało przekonanie, że jon leczniczy uzyskiwany w wyniku dysocjacji tego związku jest jonem dodatnim (kationem) i należy go wprowadzać do skóry pod anodą. Jednak ostatnio jeden z producentów zaleca zmianę elektrody na katodę, jeżeli leczenie nie przyniosło dotychczas zadowalających wyników. Podczas wprowadzania tego związku zachodzą niezwykle złożone reakcje elektrochemiczne. Aby fizykoterapeuci, a nawet taki „stary wyga" jak ja, mogli je zrozumieć, konieczne są dokładne wyjaśnienia producenta. Mimo wszystko nie mogę uwierzyć, by ten sam związek wykazywał działanie lecznicze pod oboma biegunami (ujemnym i dodatnim), chyba że pod każdą elektrodą zachodzi transfer innego jonu! Jednak fizykoterapeuci twierdzą, że postępując w len sposób uzyskują dobre wyniki. Wiele jeszcze trzeba będzie się nauczyć!
Z praktyki i badań naukowych wynika, że prąd o niskim natężeniu lepiej nadaje się do wprowadzania jonów do organizmu niż prąd o wyższym natężeniu. Wyższe natężenia zdają się hamować reakcje zachodzące między jonami i utrudniać przenikanie jonów przez skórę. Przywodzi to na myśl kawalkadę pojazdów próbujących wjechać ze znaczną prędkością na zatłoczoną autostradę. Jeden wolniej jadący pojazd z pewnością szybciej zdoła się wcisnąć w sznur samochodów. Aby uzyskać odpowiedni poziom transferu jonów i wynik zabiegu, ani stężenie roztworu, ani zawartość substancji czynnej w maści nie muszą być duże, ponieważ wprowadzane jony są czynne, czyli „naładowane”, i od razu mogą łączyć się z innymi jonami. Wynika z tego. że wprowadzenie pod skórę niezbyt dużej liczby jonów, gotowych do tworzenia połączeń z innymi, odniesie lepszy skutek, niż usiłowanie wprowadzenia większej liczby jonów, które ze względu na mniejsze ładunki elektryczne będą odpychać się wzajemnie i tylko niewiele z nich utworzy połączenia o znaczeniu terapeutycznym. Z praw fizyki wynika zatem konieczność stosowania prądu o małym natężeniu (maksymalnie 5 mA) i małych stężeń substancji czynnych (1-5%).
Elektroda ujemna drażni skórę w większym stopniu niż dodatnia, ponieważ w miejscu jej przyłożenia do skóry powstaje żrący wodorotlenek sodu. Duże stężenie
157