324 ABSTRAKCJA
Ingarden słusznie zauważa, że odpowiedniejszą nazwą dla tego typu obrazów byłoby określenie „malarstwo konkretne”, gdyż to, „co w nich jest ściśle do widzenia, jest konkretem, tworzywem ściśle wizualnym” (Ingarden, 1966, s. 205). Tak pojmowane obrazy abstrakcyjne - kontynuuje filozof - należą do rzadkości, ponieważ w większości z nich układ plam barwnych nie uzyskuje samowystarczalności, lecz sugeruje widzom jakieś wyglądy tak, że zaczynają oni mimo woli widzieć w obrazie pewne rzeczy, coś „jakby” kwiaty, rośliny, skały itp., a więc plamy barwne pełnią nadal funkcję podłoża jakości zmysłowych pewnych wyglądów, które z kolei przypominają widzowi pewne rzeczy, choćby bardzo odmienne od tych, jakie zna z codziennego życia. Uwaga ta odnosi się przede wszystkim do taszyzmu, który pozostaje dla Ingardena przykładem semi-abstrakcji.
Na początku lat sześćdziesiątych opadła fala laszystowskicj abstrakcji, a zasygnalizowane przez Ingardena problemy zostały podjęte przez tych artystów, którzy w indywidualny sposób pogłębili problematykę sztuki abstrakcyjnej.
W połowic lat sześćdziesiątych Stefan Gierowski (nr. I‘>25) przedstawił obrazy, które wyglądały jak malarska transpozycja niewidocznych gołym okiem zjawisk fizycznych. W abstrakcyjnej przestrzeni odcinki linii załamywały się, poddane jakby oddziaływaniu pola magnetycznego, lub wyginały się, jakby uderzyła w nie jakaś fala dźwiękowa, niekiedy linie jak promienie przenikały się lub zbiegały, by ulec rozproszeniu, ale już w wyobraźni widza, poza ramami płótna. Wszystkie te napięcia podkreślały jeszcze różnobarwne pola i smugi, rozjaśniające się strefy kolorystyczne, dynamizujące powierzchnię obrazu, wyznaczające kierunki napięć między neutralnymi i aktywnymi partiami obrazu. Gierowski zajmował się malarstwem abstrakcyjnym od 1956 roku i z tego roku pochodzi nieduża kompozycja przedstawiająca tajemnicze znaki wyłaniające się spod grubo położonej warstwy farby, ale dopiero w połowie następnego dziesięciolecia wypracował własną formułę abstrakcji, która zdawała się przekładać na język malarstwa dociekania fizyki nad przestrzenią i światłem. W obrazach z lal siedemdziesiątych, stanowiących gęstą siatkę drobnych, różnokolorowych punktów, a w jeszcze większym stopniu w jasnokolorowych prostokątach obwiedzionych wielobarwną wstęgą ramy, artysta rozluźnił związki z tworzonym przez naukę obrazem świata, nadając swoim płótnom tajemniczą głębię, hieratyczność, roztaczając wokół nich aurę spokojnej, nieomal religijnej mistyki.
W 1963 roku zaczęły powstawać pierwsze tzw. puste obrazy Kajetana Sosnowskiego (1913 -1987), rozświetlone prostokąty, pokryte jednolitą farbą rozprowadzaną dłonią po powierzchni płótna. W 1967 roku artysta rozpoczął cykl Poliptyków, budowanych z różnej wielkości prostokątów, zamalowanych jednolitymi, czystymi kolorami wzajemnie się dopełniającymi. Tematem obu tych cykli była analiza naukowego (fizyko-chemicznego) i malarskiego pojmowania koloru. Problem ten znalazł skondensowany wyraz w serii Metalepseis (od 1972 roku), prezentującej wizualne efekty różnych reakcji chemicznych, przez zmianę barwy płótna nasyconego danym związkiem oraz chemiczny i fizyczny zapis zachodzącej reakcji. W 1976 roku .powstały obrazy zszywane ze skrawków zamalowanego płótna (Katalipomena). Sosnowskiego, podobnie jak Gierowskiego, przyciągał świat zjawisk awizualnych. „Mam [...] nieustanną ochotę wypalić małą dziurkę w otaczającym mnie świecie, aby odkryć jego niewizualną stronę” - pisał artysta w 1970 roku (Kowalska, 1981, s. 168).
Z 1963 roku pochodzą pierwsze przedmioty optyczne Zbigniewa Gos-tomskiego (ur. 1932) — reliefy budowane z grubej płyty pilśniowej, do której przytwierdzone były listwy w kształcie prostych figur geometrycznych (ściętych prostokątów, półkoli), malowane w różnych odcieniach czerni i bieli. Obiekty te wykorzystywały zjawisko iluzji przestrzeni i światła, stawały się prowokacją dla oka i umysłu. O ile przedmioty optyczne krytyka kojarzyła z op-artem, to environment zaaranżowany przez Gostomskiego w galerii „Foksal” (1967) przywoływał poetykę minimal artu, sięgając do prostych, jednolicie czarnych form: kola, ramy, wielokąta. Natomiast Obraz
Zbigniew Gostomski, Przedmiot optyczny XXXI (1965), olej na płycie pilśniowej, 100 x 150 cm, Muzeum Narodowe w Poznaniu