4jął; powiedziano wyże j - nie jest w systemie parlamentarnym rygorystyczna, bidety o tym zresztą istnienie w klasycznym trójpodziale podobnych mecha-na liniach parlament - rząd i parlament - Prezydent.
Trzeba dodać, że praktycznie rzecz biorąc w wypadku "kohabitacji" Pre-,z opozycyjnym rządem, wizja jedności centrum władzy wykonawczej, 'tym bardziej centrum politycznego, wydaje się być z oczywistych powodów nierealna - skoro zaś nie jest to sytuacja niemożliwa ani nietypowa (jak np. we l^flcji), musi ona świadczyć o zasadniczej odrębności ustrojowej Prezydenta i U#|y Ministrów. Nie zmienia w tym niczego istnienie Rady Gabinetowej, gdyż ^ ona raczej wyjątkowy charakter, a przy tym pozbawiona jest kompetencji wysługujących Radzie Ministrów.
5. Jeśli więc ani "prowadzenie polityki państwa", ani kontrasygnata nie ^ wystarczającym kryterium pozwalającym na jednoznaczne zakwalifikowanie prezydenta i rządu do jednej kategorii władz państwa, jaka inna konstytucyjna (i konstytutywna) cecha mogłaby o tym świadczyć? Wydaje się, że w przypadku braku lakowej nie pozostaje nic innego, jak uznać te organy za reprezentantów 11 dwóch oddzielnych władz - władzy wykonawczej (rząd) i władzy arbitrażu politycznego (Prezydent). Utworzylibyśmy tym samym czwórpodział w miejsce trójpodziału. Jest to koncepcja zwiększająca teoretyczną spójność systemu konstytucyjnego Polski, likwidująca kłopotliwą "dwugłowość" egzekutywy, a zarazem mająca historyczne korzenie. Nie jest bowiem tak, jak mówił M. Pietrzak u posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej ZN, że czwórpodział stanowi rozwiązane zupełnie nowe, jeśli chodzi o ustrój polityczny państwa12. Już dwieście lat emu postulował go B. Constant, którego poglądy krytykował zresztą niejednokrotnie w trakcie prac nad Konstytucją inny przedstawiciel Prezydenta, W.T. Kulesza. Była to krytyka skuteczna, gdyż mimo podejmowanych prób, większość członków Komisji (a w ślad za nimi - większość Zgromadzenia Narodowego) nie zdobyła się na odwagę wyrwania z okowów tradycyjnego ujęcia podziału władz, co ma swoje negatywne konsekwencje. Jednoczesne przyjęcie trójpodziału władz expressis verbis i zaprzeczanie mu w przepisach szczególnych raczej nie wróży Konstytucji dobrze.
Wyraźne oddzielenie Prezydenta od władzy wykonawczej sprzyjałoby \ pozbawieniu ustroju RP dotychczasowego hybrydalnego charakteru - Prezydent z góry definitywnie odcięty od możliwości wpływania na politykę rządu przejąłby wpisywać się w charakterystykę systemu półprezydenckiego, doskonale ! natomiast przystawałby do parlamentarnego. Rola Prezydenta jako nieaktywnego j arbitra stałaby się bezspornie jego zasadniczą rolą. Pozostawienie w Konstytucji dotychczasowego ujęcia bez istotnych zmian trzeba więc interpretować jako j s sukces zwolenników silnej władzy prezydenckiej (znajdujących się przecież w mniejszości). Udało im się nie dopuścić do formalnego zamknięcia drogi ku tząfom semiprezydenckim; szef państwa bowiem, literalnie rzecz biorąc będący demenlem egzekutywy, może w przyszłości próbować wykorzystać tę pozycję jako podstawę do tworzenia praktyki zakładającej jego większy niż obecnie
12 Biuletyn Komisji Konstytucyjnej ZN, XII, Warszawa 1995, s. 76.