JZO Problemy por łyki Doftojen-ski-
do siebie: sam siebie przekonuje, dodaje sobie otucuy, pogody, odgry wa przed sobą rolę kogoś innego. Takie pokrzepiające dialogi ze sobą odbywają się niemal iu każdym kroku.
Obok upozorowanej obojętności bohatera wobec clzcgo słowa występuje inna jeszcze tendencja: schować 'ię, nic ściągać na siebie uwagi, zgubić się w tłumię, stać się niedostrzegalnym: ,.przecie on taki jak wszy. sty. to tylko tak sobie, a przecie jest taki jak wszys.i Przekonuje o tym już nic siebie, lecz innych.
Wreszcie trzecia tendencja wobec słowa cudzcg to ustępstwo, uległość, potulne potakiwanie, t.ik jak*o bohater sam tak myślał, jakby szczerze ze wszyst! ?a •ię zgadzał, że „właściwie, jeżeli tak naprawdę, to i im potrafi, czemuż nic, jakżeby nic?"
Takie są trzy główne orientacje Goladkina uzupei nc kilkoma ubocznymi, też dość ważnymi. Już każda z. trzech głównych sama w sobie powoduje na Jer złożone zjawiska zachodzące w świadomości i w słowie bohatera.
Rozpatrzmy w pierwszej kolejności pozorowanie :ac-zależności i spokoju. Dialogi wewnętrzne Goladkina wypełniają wiele stronic utworu; powiedzieć by mo/.ia, że całe jego życic duchowe rozwija się dialogowo. Otn dwie próbki:
„Czy tak zresztą będzie dobrze - ciągną! nasz bohater wysiadając z karety przed podjazdem pewnego czteropiętrowego domu na Litiejnej, przy którym kazał zatrzymać swój powóz - czy rak zresztą będzie dobrze? Czy to będzie przyzwoicie? Czy to będzie miało sens? A zresztą o co chodzi - ciągnął idąc na gorę po schodach, łapiąc oddech i wstrzymując bicie serca, które miało zwyczaj mocno bić na wszystkich obcych schodach - o co chodzi? przecież chcę mówić o swoich sprawach. a w rym nie ma nic nagannego— Ukrywać coś pył oby głupio! Właśnie w ten sposób udam, że to *ic ważnego, że sak sobie, przejeżdżając obok . A wtedy on sobaczy, że tak właśnie powinno być.” :s
Druga próbka dialogu w .wnęirzncgo jes: dużo bardziej złożona i jaskrawa. C.oładkin dialoguje ze sobą już po zjawieniu si<; sobowtóra, kiedy uprzedmiotowiony drugi glos znalazł się w jego własnym widnokręgu.
„Tak ofo wyrażał się zachwyt pana Goladkina. a tymczasem coś tam jeszcze kołatało się w jego głowic, smutek nic smutek - a czasem coś tak mu ściskało setce, że nic wiedział, jak by tu się uspokoić. -Ano poczekamy sobie nr. stosowną chwilę i wtedy będziemy się cieszyć. A zrosz ą, o co tu chodzi? No, pomyślmy, popatrzmy. Nło. spróbujmy pomyśleć, mój miody przyjacielu, no, spróbujmy pomyśleć. No, to człowiek taki sam jak i ty. to po pierwsze, zupełnie taki sam. No, i cóż w tym takiego? Jeżeli to taki człowiek, to ja mam ptzez tó płakać? A mnie cóż? Stoję sobie na uboczu: gwiżdżą sobie, i tyle! Zdobył się na taki kawał, i tyle! Niech sobie pracuje! No, co za dziw i cudo; tam powiadają, że syjamscy bracia... No. i co z tego, że syjamscy? D..jmy na to, że są bliźniakami, ale przecież wielcy ludzie też czasami wyglądali na dziwaków. Wiadomo nawet z historii, że słyr.njr Suworow piał jak kogut... jeśli chodzi o niego, to on tak z polityki, a wielcy wodzowie... zresztą, co tam wodzowie? A ja jestem sobą, i tyle, i nic chcę o nikim wiedzieć, i będąc niewinnym, gardzę wrogiem. Nic jestem intrygantem i jestem z tego dumny. Jestem czysty, prostolinijny, schludny, miły, łagodny...*” 1 2 Powstaje pytanie: jaką funkcję pełni w życiu duchowym Goladkina dialog ze sobą? Odpowiedzieć można pokrótce: dialog ten pozwala zastąpić głos innego człowieka swoim własnym.
Tę zastępczą funkcję drugiego głosu wyczuwa się w każdym zdaniu. Bez zrozumienia tego faktu nic moż-
“ Fiodor Dostojewtki. Sobomór i inne opowiadania, War-uawa 196*, s. 10. Przełoży! Seweryn Pollak.
11 Ib., *. 60.
Problemy poetyki