55* Problemy poetyki UostojetcsHego
Zdania poprzedzające wielokropek i następujące tu po nim wskutek swej akcentacji pełnią rolę replik w dialogu wewnętrznym. Dwa przylegle zdania o jezuitach ułożone są w tenże sposób, jak wyżej cytowane zdania
0 Villde'u, które rozdziela cudzysłów.
Przytoczmy pod koniec jeszcze jeden fragment, gdzie
być może dopuszczono się odwrotnej pomyłki: nic postawiono cudzysłowu tam, gdzie według reguł gramatycznych powinien by się znaleźć. Szaleje śnieżyca, wypędzony Goladkin biegnie do domu i spotyka przechodnia, jak się później okazuje - swojego sobowtóra:
„Nic dlatego, aby bal się złego człowieka, ale tak sobie... «A któż go tam wic, tak późno idzie - przemknęło mu przez myśl - może on tak samo, może rzecz właśnie na nim polega i nie na próżno tak idzie, lecz idzie w jakimś celu, przechodzi mi drogę i zaczepia mnie.*” **
Wielokropek dzieli tu narrację od bezpośredniej wypowiedzi wewnętrznej Goladkina, w pierwszej osobie („przechodzi m i drogę i zaczepia m n i c"). Ale oba zdania łączą się tu tak ściśle, że doprawdy chciałoby się opuścić cudzysłów. Przecież odczytuje się to zdanie jednym tchem, w jednej tonacji - co prawda wewnętrznie zdialogowancj. Niezwykle kunsztownie dokonano tu przejścia od narracji do mowy bohatera: płyniemy jakby na fali słownego potoku, który omijając wszelkie tamy
1 przegrody, przenosi nas wprost z narracji - do duszy bohatera, a stamtąd - znów do narracji. Czujemy wyraźnie, że poruszamy się cały czas w kręgu jednej świadomości.
Wiele można by przytoczyć przykładów na to. że nar-rac^ stanowi bezpośrednie przedłużenie i rozwinięcie drugiego głosu Goladkina. że jest dialogowo ku niemu zwrócona: zacytowanych fragmentów chyba jednak wystarczy. Widzimy zatem, że cały utwór jest skonstruo-
sn IW.. *. 4>.
wany jako nieprzerwany dialog wewnętrzny prowadzony przez trzy głojy w kręgu Jednej rozszczepionej świadomości. Momenty istotne leżą na skrzyżowaniu tych głosów. rozedrganych gorączkową ary; miry Powracając do naszego metaforycznego terminu, można powiedzieć, że to jeszcze nie polifonia, ale już nic homofonin. Tc same słowa, zjawiska, idee są podzielone między trzy glosy, a każdy je wypowiada w swojej tonacji. Ten sam zespół słów. tonów, wewnętrznych postaw wyraża się poprzez zewnętrzną mowę Goladkina, narratora i sobowtóra, a wszystkie te glosy są zwrócone ku sobie, każdy mówi nic o dwóch pozostałych, lecz wszystkie mówią zc sobą. Trzy głosy śpiewają jedną melodię, tylko nie unisono, a każdy swą partię.
Na razie jednak głosy te nic są w pełni samodzielne i rzeczywiste, nic są to jeszcze trzy równorzędne świadomości. Nastąpi to dopiero w powieściach Dostojewskiego. A jednak w Sobowtórze nie ma już słowa homo-fonicznego, uwzględniającego tylko siebie i swój przedmiot. Każde z tych słów jest dialogowo rozszczepione, w każdym słychać arytmię głosów; nic ma tu jednakże prawdziwego dialogu niespójnych Świadomości, jaki zabrzmi później w powieściach. Mamy tu zaledwie zalążek kontrapunktu, wyczuwalny w samej strukturze słowa. Nasza analiza przytaczanych wyżej fragmentów tekstu zawierała już jakby elementy analizy kontrapunktowej (oczywiście w przenośni). A przecież występujące tu powiązania nowego typu jeszcze nic wyszły poza zakres materiału homofoniczncgo.
W uszach Goladkina stale brzęcz)- prowokujący, szyderczy głos narratora i głos sobowtóra. Narrator głośno powtarza własne jego słowa i myśli, ale w innej, nieskończenie obcej, nieskończenie wrogiej i szyderczej tonacji. Ten drugi głos towarzyszy wszystkim bohaterom Dostojewskiego, a w ostatniej powieści znów przybiera postać samoistną. Diabeł głośno powtarza własne słowa Iwana Karamazowa, szyderczo komentuje jego decyzję