KARL R. POPPER
zostać zinstrumentalizowany, i to nawet zinstrumentalizowany na najbardziej elementarnym poziomie—taką teorię wysuwająrównież rzecznicy innych stanowisk.
Popper: Oczywiście, ja także sądzę, że język pełni rolę narzędzia. Język nie pełni tylko roli narzędzia, ale taką rolę pełni on istotnie. To znaczy nie ulega wątpliwości, że teorie są narzędziami. Zagadnienie in-strumentalizmu i noninstrumentalizmu nie sprowadza się jednak do tego, czy teorie są narzędziami; idzie tu raczej o to, czy są one tylko narzędziami i niczym więcej. Nie byłbym zatem gotów spierać się co do instrumentalnej natury teorii, powiedziałbym jednak, że teorie są zarazem czymś więcej. Czy macie państwo jeszcze jakieś pytania?
Uczestnik dyskusji 5: Chciałbym postawić panu jeszcze jedno pytanie — obawiam się jednak, iż może ono być zbyt trywialne. Chciałbym zapytać, nawiązując do pańskiego schematu, jak opisałby pan interakcję tych trzech poziomów w działaniach wykwalifikowanego lekarza stawiającego diagnozę pewnego problemu.
Popper: Na jutrzejszym seminarium ma się pojawić kilku lekarzy, możemy więc chyba podjąć wówczas dyskusję na ten temat. W każdym razie, właśnie w tym przypadku szczególnie łatwo dostrzec, że umiejętności lekarza sąw bardzo znacznym stopniu domeną świata 3. Wiążą się one niemal wyłącznie ze światem 3, zwłaszcza w zakresie diagnozy. Natomiast u chirurga na przykład mająrównież związek ze zręcznością palców — umiejętności chirurga kryją się, by tak rzec, w koniuszkach jego palców — i nawet diagnoza może stać się u niektórych lekarzy procesem częściowo nieświadomym i niemalże instynktownym. Wiem, że sąleka-rze, którzy wchodząc do pokoju, potrafią niejako „wywęszyć” diagnozę. Są obdarzeni jakimś wyczuciem. Nie to jest jednak tutaj istotne. Najważniejsze jest to, że diagnoza jest niemal wyłącznie domeną umiejętnego działania metodą prób i błędów. To znaczy jest domeną działania metodą prób i błędów, które systematycznie posuwa się naprzód — podobnie jak to ma miejsce w wielu procesach zachodzących drogą prób i błędów; w żadnym razie me mają one losowego charakteru — przebiegają zgodnie z planem, który również wytworzył się drogą prób i błędów. Lekarz uczy się pewnego rodzaju programu pytań, które należy postawić pacjentowi.
Zawiera on pewne bardzo ogólne pytania dotyczące np. wieku, które powinny zostać zadane pacjentowi, a także pytania szczegółowe, dotyczące tego, gdzie pacjent odczuwa ból, co mu dolega, i tak dalej. Dzięki zastosowaniu pewnego rodzaju rutynowej procedury niektóre rzeczy zostają wykluczone. Jest to przede wszystkim kwestia eliminacji błędów—systematycznej metody eliminacji błędów, której uczy się z książek lub z praktyki klinicznej. Posługując się metodą systematycznych prób i błędów oraz swoistą metodą systematycznej eliminacji błędów, lekarz dochodzi następnie do niewielkiej liczby możliwości. Odtąd stosowana przezeń procedura z reguły przyjmuje ponownie postać eliminowania kolejnych z tej niewielkiej liczby możliwości — na przykład za pomocą badań krwi czy innej metody. Wówczas pozostaje mu już tylko sformułowanie diagnozy. Otóż wszystko to zakłada, rzecz jasna, że fizjologia człowieka jest stosunkowo prosta. To znaczy, jeśli fizjologia człowieka nie jest tak prosta, jak oczekujemy, diagnoza będzie błędna — i tak istotnie może się zdarzyć. Tak oto, w najogólniejszym zarysie, przedstawia się ta procedura. W jej ramach niektóre metody eliminacji przybierają niemal postać dyspozycji, jeśli tylko są dostatecznie często stosowane. Niemniej, dopiero świat 3 przyczynił się do tego, że coś zyskało charakter dyspozycji —to znaczy, świat 3 wraz z długotrwałą, niezmienną praktyką, podobnie jak to jest z jazdą na rowerze.