twórców zasobów cyfrowych i serwisów globalnej biblioteki cyfrowej. /,t.
Wi produkcji wydawniczej przestaje funkcjonować na rynku komercyjni'’1* k latach od opublikowania, nic przynosząc Ładnych dochodów ani autorowi» 2SS Mogłyby one zostać włączone do domeny publicznej i zdigitalizowane, gdvhl,^v ^ w obawie przed utratą dochodów ze sprzedaży kilku procent publikacji nie hf > stępu do wszystkich pozostałych na długie dziesiątki lat [Lessig 2005, s. 249]\|^> te stały się dobrze widoczne w związku z wielkimi projektami digitalizacji mi potrzebę negocjacji warunków realizacji copyrightu pomiędzy Google i iHijS wydawców".'
Czas niezbędny do określenia właściciela praw do digitalizowanych obiei- ^ zabezpieczenia może być długi. Badanie to może znacznie wydłużyć proces d • i i zwiększyć jego koszty, czyniąc go wręcz nieopłacalnym. Wiele instytucji SSbJ więc na digitalizacji materiałów, do których posiada prawa lub takich, do któj! wygasły. Uniwersytety i ośrodki badawcze rozpoczęły napełnianie repozyt0rj^ PrąJj teriałów, do których prawa autorskie są znane, bo należą albo do uczonych albiO tucji, w których oni pracują (wyniki badań, raporty, dysertacje, sprawozdania j ,?0 \ konferencyjne) (Szczepańska 2007b, s. 201]. Jednocześnie twórcy archiwów zazwyczaj zapewniają, że prawa autorskie do utworów przekazywanych do rcp^jV przez ich autorów pozostają przy autorach. Na korzystanie ze swoich dziel licencji niewyłącznej (utwór może być przekazany w tej samej postaci do innej innemu podmiotowi bez pytania o zgodę właścicieli repozytorium). UdzielCnje ma zwykle miejsce w trakcie tworzenia rekordów w bazie, jako jeden z eleme^N); cesu autoarchiwizacji lub poprzez podpisanie i odesłanie umowy licencyjnej. (W K nizatorów repozytoriów w ogóle nie wymaga żadnych deklaracji ze strony aut^b. stronie projektu pojaw ia się jedynie zapis, że prawa autorskie pozostają przy i ^ W takim przypadku, przesyłając materiały do bazy, autor akceptuje warunki korj^ z repozytorium opisane na stronach projektu (udostępnianie materiałów w model”N Access bez żadnych ograniczeń i za darmo) i tym samym udziela dorozumianej 2g0% ich przechowywanie i przetwarzanie. Twórcy niektórych repozytoriów szczegółom' ^ sują procesy, którym poddawane będą archiwizowane obiekty (przetwarzanie do formatów, udostępnianie, (bukowanie na żądanie, przechowywanie) uważając, $e wyraża dorozumianą zgodę na takie działania. l0;
Odrębnego omówienia wymagają tzw. dzieła osierocone (orphan works), czyi] ^ dla których właściciel praw autorskich nie jest znany lub nie ma możliwości jego lokajj^’ cji. Problemy z tego typu materiałami występują wszędzie tam, gdzie wojny dokoni spustoszeń, zmieniały się granice państw, znikały instytucje, w tym wydawnicze; krajem jest niewątpliwie Polska. Trudności związane z odnalezieniem właściciela autorskich powodują niejednokrotnie, że dzieło nie zostaje zdigitalizowane i opubliko*,. ne w nowej formie (Szczepańska 2007a, s. 60]. Możliwości przeciwdziałania temu zj^. sku przedstawiła Agnieszka Vetulani; prace w tym zakresie trwają ni.in. w ramach (Jnjj Europejskiej, która skłania się do rozwiązywania zagadnień prawnych dzieł osieroconych na poziomie poszczególnych krajów członkowskich (Vetulani 2009, s. 30].
W globalnej bibliotece cyfrowej podejmowane są próby zachowania, z prawnego punk. tu widzenia, dzieł naukowych (i innych także) jako wspólnej własności, wspólnego do. braJI, na wzór istniejących niegdyś wspólnie użytkowanych lasów czy pastwisk (zwanych
łW|S] Chodzi o to. aby < jcdnq strony pewne prawa autora dzieła mogły x(vglu l ,'t!Tokrc*tone 1 •1 drtigK) strony, aby prawi te me umcnw/liwiały
" ^ n,eSnysttniz z dzieł w trybie Opcn Access, czyli działały na wzór wcześniej ^ frre souret - wolnego oprogramowania (głownie GNU GPLI W ten
siał pomysł organizacji Ocalivc Common* (CC), która stworzona została '\vsob P0'^ amerykańskich prawników i uczonych (w tym głównie Lawrence a Lcs-91 'l^ojonyćh procesami komercjalizacji cyfrowych dóbr nauki i kultury (Hof-''c.ił. 2005]. Organizacja ta działa na rzecz rozszerzenia zasobow wspólnych.
h w globalnej bibliotece cyfrowej, poprzez tworzenie narzędzi ułatwiających ^^tf^otwicranic ^jępu do własnych dziel. Narzędziami tymi są głównie nowego ro-t^^nejc autorskie, stanowiące rozwtązamc pośrednie między bardzo restry kcyjnymi iJrt)u|K ^losowanymi przez wydawnictwa komercyjne, odbierającymi autorom prawa l^‘vc do utworu, a pełną domeną publiczną
'ścią Creaticc Commons jest Science Commons, ktorego zadaniem jest pobudzanie 1 *u nauki przez ułatw ienie dostępu do publikacji, danych i innych materiałów nauko-^ h'hronionych prawami autorskimi, wszy stkim potrzebującym (nauce, przemysłowi), napływać ntł leP^c rozprzestrzenianie wiedzy. Twórcy Science Commons starają c° ^fjdać nieprzystawalności współczesnego prawa do nowej rzeczywistości komuni-^naukowej. w której nowe technologie wykorzystywane są do szybkiej archiwizacji k'Tv$icpniania danych, a Internet funkcjonuje jako globalna biblioteka cyfrowa. Opcn 1 Uf0,nmons - Public Domain Dedication & Liccnsc (PDDL) jest natomiast licencją pałająca na otw arty dostęp do danych, w szczególności gromadzonych w Kazach da* w tym bibliograficznych-.
Mrożeniem dla s\vobodnego rozwoju nauki i komunikacji naukow ej może być cenzu-vV fnteniccie. Oprócz walki ze zjaw iskami o podłożu kryminalnym (terroryzm, pomo-p^emoc) cenzura może być także wykorzystywana do walki z poglądami polityczni lub naukowymi, o czym świadczy przykład porozumienia Google z rządem Chin. Odróżnianie treści etycznie nieodpowiednich od cenzurowanych z powodów ogranicza-■ ,t|i wolność wypow iedzi zawsze było zadaniem bibliotekarzy, w ięc mogą oni pełnić zdobną rolę dla zasobów GBC (Oppenhcim 2008, s. 948].
W wyniku tworzenia coraz nowszych restrykcji praw nych pogłębia się rozdzwięk pomiędzy możliwościami, jakie daje zastosowanie technologii cyfrowych ułatwiających rozpowszechnianie i dostęp do treści naukowych a ograniczeniami narzucanymi przez prawa własności i polity kę ekonomiczną w zakresie dostępu do tych samych zasobów. \\Vdaje się. że rozw iązaniem tego paradoksu może być bardziej pow szechne stasowanie polityki Open Access wraz z licencjami typu CC. Pozwoli to na traktowanie informacji naukowej mniej jako dobra wspólnego, a bardziej - publicznego, co jest jedną z podstawowych zasad funkcjonowania IIN i globalnej biblioteki cyfrowej.
Niewątpliwie zagadnienia prawne stanowią wciąż nierozwiązany problem, utrudnia-jący rozwój GBC. W szczególności praw a autorskie muszą być dostosowane do nowych możliwości, jakie daje środowisko cyfrowe. W zrost kontroli i restiykeyjności prawa, osiągnięty dzięki większym możliwościom technologii cyfrowej, z pewnością moźnaby uznać za porażkę idei globalnej biblioteki cyfrowej, pomimo tego, że dopuszcza ona komercyjne
vZob. http: ^'u googfcbool'sctticnwnt.convhcl(vbinan.sucf.py?ans\ver=l28055&hl=pl.
Dobra wtpókc były krytykowane przez Garrttta Manii na w jego artykule [Hardin 1968), w którym doao-dził, źc wolność wspólnot prowadzi do rumy, od której ratunkiem jest jedynie prywatyzacja dobra wspólnego jego nacjonalizacja (upaństwowienie). Dywagacje te dotyczyły w szczególności dóbr otwartych i jednoczę* realizacyjnych (Hofinokl 2009, s. 23), • więc nie zasobów wiedzy w Sieci, które uważa się za co prawda ott* te, ale też łatwo podoełne. Późniejsze badania, prowadzone m.in. przez EłinorOstrom nie potwierdziły tych la
użytkownicy dóbr w spólnych zachowują się jnaczcj, gdy umożliwi się im latwę komunikację, co pozwala na stworzenie im własnych zasad postępowania w prze szłości (Hess, Ostrom 2006, sil),
:: lob https: biblios.net pddl.
229
228