Napisał
Slajiisla.w IMllko^ski.
Dawna®) czasy a jednak słodko je wspominać, słodko przywoływać do pamięci dzieje młodzieńczego wieku, dzieje pełne illuzji, marzeń, ideałów i wybryków często lekkomyślnych. Biada temu kto nie był młodym? kogo nie zachwycały naszych praojców czyny, komu imię nieszczęsnej ojczyzny, nie drgało na ustach, komu jej los idę" zakrwawiał serca nie budził w duszy pragnień jej zbawienia!
Była to epoka przełomu, epoka nieszczęść narodowych, doprowadzona do żeni'u, była to chwała bezpraw z jednej strony, z drugiej żądzy postawienia tamy dalszym torturom i mękom demoralizowanego ludu, moinęntj stanowczy: być albo nie być. IstnieS lub zagrzebać się pod zgliszczami, upaść lub podnieść się, zwyciężyć lub zginąć!
Nadzieje ożywiały młodzież akademicką. Pomiędzy setkami tych niby zaprzedanych już caratowi rnłodzieńćównnagle pojawili się prorocy przepowiadający niedalekąKsK:zęśli-wą przyszłość — jakiś duch tajemniczy powiał na wszystkich, coś, czego odgadnąć nie było podobndSpędziło do skupiania się w o-gniska, w gronka ścisłe, do wytwarzania kółek tajemniczych po za obrębem zwyczajnego życia. Nic się na, pozór niby nie zmieniło a przecież i młodzież i sLarjki rzemieślnik i robotnik odczuwali jakąś/jpotrzebę niepokonaną zrzucenia z siebie dotychczasowego jarzma.
O ile siła brutalna unicestwiała wszelkie porywy, wszelkie ku lepszemu dążenia, o tyle nawet w prostym ludzie, w masach bezwiednych trzymanych w spodleniu i demoralizowanych wszelt lerni środkami i Sposobami, wzmagał się duch oporu, duch wielkich przodków naszych. Dotąd srogo przeslądo-wane mrzonki o polskości, narodowości, o wyzwoleniu, nie gnębiły, nie zmniejszały liczby lepiej i szlachetniej mdlących, lecz njjp1' przekor mnożyły poś\$jiSenie i ofiary! Oiiaf.-j stoi Polska, wołano 7,3 wszech stron, bez obawy wóheg;siepaczy i szpiegów' cesarskich. Poczęły też krążyć pisma, wierszyki ulotne, książki, jakby jakaś niewidzialna istoto rozrzucała je porujędzy spragnionych Ntó było domu, w którymbyze łzami w oczach, a z wściekłccpą duszy, nie czytano „Pamiętników Gordona, Kilińskiego, Piotrowskiego, JI:qraczew'skie@o“. Nie było młodziulkiego dziewczęcia, ldóreby nieuczyło się na primięc^1 „Reduty Ordona", „ Wallenipcladh „Dziadów", „Pieśni o ziemi naszej".'- Nastrój o-gólny umysłów przerażał Moskali. Go chwila sypały się wieści o wypadkach na Litwie, o‘^Aresztowaniach, o nadużyciach. Muchn-nówr, ten w'róg Polski, Tuhołko, Wysocki, Leuchtb, Platanów i cała rzćsżą1 płatnych donosicieli i szczwaczów rozlała się po Królestwie jak rzeka wybiegająca ze,swego koryta.
W pierwszej chwili myślano, że bagnetem, knutem, Sybirem, torturami w warszawskiej [cytadeli — uda się zaz|gnać i usunąć groźną przyszłość, gdy oto jak grom z rneb™ spadła na Warszawę pieśń: „Boże^có^Tolskę".
Po pierwszej manitfsstacyi na StarenkMie-ście, w dniu obchodu pamiątki bitwy pod Brochowem, walki wnekopomnej podcOlszynką, Moskale przekonali się^jze są bekśilni, że prze-rachowali się z obl czeniami, że dziś nie zdziesiątkują armaty ludności Warszawy,' bo to nie człowiek powstał, ale odrodzd się i zmartwychwstał duch Polski!
&
-------