1»I0 .ItyKYK I AMCTOOA JCN. »* H. ,
ttcorffyd słowa, nio ponieważ chciałbym, l»y zaczynano od w yMll. wonią fetoposer) terminów, aby jo następnie definiować, jaic (u się rwy kle czyni, ale że należało by, umieściwszy się-w okolic*. nościacli, w których by się czuło lub widziało jakąś,rzecz, im_ dawać temu, co by się czuło, i temu, co by się widziało, nazwę zapożyczoną z używanego języku. Tuki krok wydal rui się dostatecznie naturalny i poza tym właściwszy dla zaznaczenia, różnicy między sposobem, w jaki moim zdaniem należy <,kreśląc znaczenie wyrazów, a definicjami filozofów.
§ 10. Uważam, że było by rzeczą niepotrzebną krępować się chęcią używania tylko wyrażeń uświęconych językiem uczonych; było by może nawet korzystniej czerpać je z języka potocznego. Chociaż żaden z nich nie jest dokładniejszy od drugiego,, znajduję w tym ostatnim o jedną wadę mniej. Mianowicie ludzie z towarzystwu, którzy nie zastanawiają się zresztą nad przedmiotami nauk, przyznają się dość chętnie do sw.ej niewiedzy i malej dokładności słów, jakimi się posługują. Filozofowie [natomiast] zawstydzeni, że rozmyślali daremnie, są zawsze upartymi obrońcami rzekomych owoców swych nieprzespanych nocy.
§ 16. Aby wyjaśnić lepiej tę metodę, trzeba wejść bardziej w szczegóły i zastosować do różnych idei to, co dopiero wyłożyliśmy w sposób ogólny. Zaczniemy od nazw idei prostych. Ciemność i pomieszanie słów pochodzą stąd, że nada-jemy im za duży albo za mały zakres (ótendue), albo nawet stąd, że posługujemy- się nimi nie wiążąc z nimi żadnej idei. Jest między nimi dużo takich, których pełnego znaczenia nie rozumiemyr, tylko chwytamy je czę'ó po części, dodajemy je-do siebie albo odejmujemy, z czego tworzą się różne kombinacje mające ten sam znak i stąd dochodzi do tego, że te same słowa mają w tych samych ustach bardzo różne znaczenia. Poza tym, ponieważ nauka języka, chociaż prowadzi się ją mało starannie, wymaga pewnego zastanawiania się, załatwia się sprawę krótko i odnosi się znaki do pewnych rzeczywistości,, których żadnych idei nie ma się. Takimi są w języku wielu filozofów terminy był, substancja, istota ifcd. Jest rzeczą oczywistą, że wady te mogą się tyczyć tylko idei, które są dziełem umysłu. Co do znaczenia nazw idei prostych, pochodzących bezpośrednio od zmysłów, to poznajemy je od razu. Nie możfr
kh-
Uf H*B
o HPOIOJUK OKKKÓhśJf/ś WtM
Lo mieć za przedmiot fikcyjnej rzmnywulośni, oń-
n0Hi się lxłZ|)OHicdnio do prostych pmcpcjł, *»/,„. ^ r/ wiacie w umyśle takimi, jakimi hu; tam jawią. '/w, mhl. Lyrazy nie mogą więc być ciemne. Treść ieb j«t t A Mim oznaczona przez WHzyHtkie okoliczności, w których znaUiuiam Uię w sposób naturalny, ta nawet dzieci nie mogłyby £3 pomylić. Choćby mało jeszcze były obyte z językiem ni „Z szają przecież nazw, wrażeń i mają równie jam’, jak my wtń, jdcc takich słów, jak biały, czarny, czerwmy, ru/:hf spoczynek, rozkosz, ból. Co do czynności duszy, rozróżniają również mli nazwy, pod warunkiem, żeby były proste i żeby okoliicznośei zwracały ich uwagę w tę stronę. Z użycia takich słów, jak tak, nie, chą, nie chą widzimy bowiem, że chwytają ich prawdziwe znaczenie.
§ 17. Może ktoś wysunąć przeciwko temu argument, ze, jak to wykazano, te same przedmioty wywołują różne wra-żenią u różnych osób, że nie widzimy ich w tych samych ideach wielkości, że nie spostrzegamy w nich tych samych barw rtd.
Odpowiadam, że mimo to zrozumiemy się zawsze wy star* czająco w stosunku do celu, jaki sobie stawiamy w meta* fizyce i etyce. Co do tej ostatniej, nie jest konieczne upewniać się na przykład, że te same kary wywołują u wszystkich ludzi takie same uczucia bólu i że te same nagrody powodują u w lzy#t> kich takie same uczucia zadowolenia. Jakąkolwiek byłaby rozmaitość, z jaką przyczyny rozkoszy i bólu oddziaływują na ludzi różnego temperamentu, wystarcza, że sens tych słów jest tak dobrze ustalony, iż nikt nie może się tutaj pomylić. Otóż okoliczności, w jakich znajdujemy się codziennie, nie pozwalają nam mylić się co do koniecznego sposobu użycia tych
wyrazów.
Co do metafizyki, wystarcza, że wrażenia przedstawiają rozciągłość, kształty i barwy. Odmienność (rancie ) zachodząca między wrażeniami dwóch ludzi nie może powodować żadnego zamieszania (confusion). Chociaż na przykład to, co nazywam niebieskim, wydaje mi się stale tym, co inni nazywają ziek> nym, a to, co ja nazywam zielonym, wydaje mi się stale tym, co inni nazywają niebieskim, rozumiemy się równię dobrze tre* wiąc: łąki są zielone, niebo jest blękitwf tak, jak gdybyśmy w odniesieniu do tych przedmiotów odbierali wszyscy te
U?