322
Robert GeSiak
KjnłcpnMwrpcnił: łśtrffca phr m i gmicie *<fani*iUn jak racsor pafc wf ib<hh Sit rfwnjtat
VT wierna rhwJm tętm (z tomu ar Łfyakmmy) dedykowanym jwyr tfawdww ^Ńiśi|f* motyw ciała (ściślej ad porywającego podmiot obrazu nagiego tonu) jest wyraźnie wyodrębniony i jako taki zamknięty i obcy zostaje sknottapunktowrany z obrazem osłaniających swe ciała (głowy) przeciwników Achillesa. Powstaje oto swoista .wojna cmT:
gloay dat runem spforów
amr mfinr taj
warw s3j radr aanytł dni bark
wą aj byaj wpnttiw mwliwyh lotów
a»y tona źprwfca zgiętego pod wagą harf
W mana miejscu (ram nar waynęr) poeta zaczerpnie ze swego klucza symbolicznego imię acwahffjęorgo piękno boga laanis (występującego także we wcześniej przywo-1> tmva ni poemacie pod imieniem Hildur), którego koronuje:
gdf akaitmmtmnatf któfac pmneerza dę nazwę •arna rftanr adodacócay
(liówajl
TaaiM piękno co wyraźnie mTfm dyskursu pożądania, które podmiot postrzega jdoo Jnaego~i dążąc do jego poznania/nazwania w specyficznej odręboaśri ujęcia ocwie-ta możliwość porwania przez obraz wytworzony w sobie dzięki światłu, odbiciu, barwom i kształtom metonimtrojącym wyobrażenie data, jak też różnorodnym słowom--idoczom miłosnego dyskursu. Wyobrażenie postaci króla z tarczą - kreślonego ezoteryczne i nadrealistycznie zarazem - sięga po katalog cielesnych fragmentów:
gwiazdy w niebiosach siekły twą wielką cwan
t ces księżyc to z niego się śmiałeś
bezbożnymi mrlioosmi ciząsieś witając jego wschód i żwir
cm —mory tak napocą jak twój płaszcz i śawdg tonem przejrzystym oczu jeziorem
0 bunzzyaowymi stopami w mozajkę arami bijesz
1 nam koicium inutyikm;
Status piękna przywoływanego obrazem boga laanis zdaje się jednak ostatecznie mcdefimowaloy/mewynuałny. A może na drodze pochwycenia przez obraz podmiot wtapia .innego" jako kategorię piękna w pian własnego świata — czyni zeń Jedno,
Cielesne gry wzrokowe
325
które staje się nicością - idealnym baAm tcżstmożd uwolnionej od poiądwih, A Hi wolnej od przemocy i sankcji;
dalej tylko grasica
k**arr swtapomrMrsia nrasr psftciysą udbi|tfcn| u nocy ogromoego tchnienii migocą ŃnM
t jest om tłftiM taanis jakie iłowa lazurowych pięknoSci otchłanią.
Jeśli dotychczasowe rozważania są w stanie dowieść, iż dowodem na maitme tekstu homoseksualnego w poezji jest takie ukształtowanie „Innego". które kwiym z wyobrażeń ciała jako obrazów porywających spekratora, z zastrzeżeniem ich szczególnego, epifanicznego charakteru, to można byłoby zaryzykować tezę, ii odnalezienie w wierszu choćby jednego wskaźnika dążenia do Jedni poprzez obraz data uprawnia interpretatora do odczytań tekstu jako konstrukcji homoerotycznej Takie założenie wydaje się niezbędne, by możliwe było w ogóle mówienie o tym, co Jonę* w pożądaniu, a co zarazem skrzętnie ukryte w poezji Jana Lechonia i Mirona Białoszewskiego. W obu przypadkach, choć u skamandiyty wyraźniej i konsekwentniej, dyskurs władzy i związana z nim represyjność kultury „męskiej'’ wypiera najdrobniejsze ślady dyskursu miłości w rozumieniu dotychczas tu proponowanym. Pozostaje wąski margines, na którym opresja kultury zostaje osłabiona ramą zaprzeczenia wypowiedzianego wprost. Tak jest w wyjętym z cyklu Sudtm ęrucb«u lUmyds (z tomu Srtkm i asm) wierszu Lechonia Sitaptość. Tylko przy tak wyraźnej etykiecie nacechowania moralnego możliwe są następujące świadectwa „uwiedzenia":
Jedno długie spojrzenie, ach! ileż potrafi Rzucone w moją stronę prawie nieostrożnie. Ach! jakąż jest rozkoszą oglądać bezbożnie Ib wszystko, czego nie ma na twej fotografii.
Przy toczony fragment jest jednak bliższy przykładowi kreacji podporządkowanej Yoyeuryzraowi, o czym zdaje się przekonywać także finał, w którym podmiot wyraża podstawową wątpliwość: „I nie wiem, czy jest miłość oprócz twego dała*. Dyskurs pożądania zdaje się obezwładniać „Innego", za jedyne ukojenie dając mu noc i sen, odmawiając jednocześnie rozkoszy wargom i - co szczególnie istotne - pozbawiając oczy szansy upragnionego olśnienia:
Wszystkie dnia mego sprawy są tylko marzenia. Które noc porozprasza, sen z myśli wypłoszy;
Bo cóż da rozkosz wargom, gdy pragną rozkoszy, CÓŻ może olśnić oczy, gdy pragną olśnienia?
Oto więc wyraźna ucieczka od fundamentalnego dla dyskursu miłosnego doświadczenia wzrokowego - ucieczka w noc, rezygnacja z siły spojrzenia, dy ktowana