50 I Wisft tm wy)fag>cjBq
przyzwalającego /patrz Se»dma.n i^sS. Sontag 1999; Watncy 1987). Tworzenie przez teoretykom sjeroio zakrojonych narracji społecznych nadal ma do spełnienia ważną funkcję.
Narracje te dosnren^ altcrnatywm eh obrazów przeszłości, teraźniejszości i przyszłości Mogą przedstaw uc krytyczne wanancy obrazów, które aktualnie dominują. Tworzą też sonbolicTnc smoki kulturowe, na podsuw ie których dane grupy mogą redefiniować same siebie, twoją sMuactę spośecaą t prawdopodobuą przyszłość Mam na myśli takie paradyg-mancznc teksty, jak prace Lody Gore on {19 k która tworzy nową, feministyczną interpretację konfliktu ntBieącep) wokół kontroli urodzeń. JetTreya Weeksa (1977), proponującego nowe ąmłrrnr t hmorycat spojrzenie na homoseksualizm, Barbary Ehrenreich i Deirdre English czy Roberta Bcłłaha 11975) Publikacje te dostarczają nowego opisu teraźniejszości, umożliwiającego określanie teraźniejszości i przyszłości na nowe sposoby (patrz Seidman 199] i Szeroko zakrojone narracje społeczne, które obejmują duże obszary czasu i przestrzeni nadal matą istotne znaczenie, jednak pod warunkiem, że pozostają mocno związane 7 kontekstem społecznym, wydarzeniami i danym krajem.
Pooowoczcsne narracje społeczne zazwyczaj różnią się od tych, które tworzyli wielcy moderniści, z jeszcze jednego powodu. Przestały w nich mieć centralne znaczenie idee rozwoju czy dekadencji, służące modernistycznej myśli społecznej jako motywy unifikujące. Poczynając od phtłosapbes takich jak Condorcet czy Turgot, aż do Comte’a, Marksa, Durfcheima i Parsortsa. te wersje rozwoju społecznego stanowią wariacje oparte na motywie postępu ludzkości Są odpowiednikiem wierzeń czy opowieści millenarystów i salwacjoni-stów. W odpomiedzz na poglądy' przedstawicieli oświecenia pojawiają się lamenty i wielkie opowieacz o upadku autorstwa Rousseau. Bonalda. Schillera, Webera, Simmla, Spenglera, Adorna i Horkhetmera Zarówno w ielkie modernistyczne narracje głoszące postęp, jak i kootroswlecetuowy motyw upadku są wyraźnie europocentryczne. W każdym przypadku imcjtccni brzemiennych w skutki zmagań ludzkości jest Zachód. Co więcej, narodowe historie liczą <;ę w tych wielkich narracjach tylko wtedy, kiedy stanowią przejaw prawidłowości prow adzący ch do postępu lub dekadencji. Ujęcia te zazwyczaj pomijają ogromną złożoność zjawisk społecznych oraz rozmaite źródła zmagania i napięcia w ramach konkretnego społeczeństwa w konkretnym czasie. Mają do przekazania tylko jedną opowieść, którą bezustannie powtarzają na poziomie historii narodow ej i historii świata. Nie potrafią uchwycić ani zrozumieć złożonych, heterogenicznych i moralnie niejednoznacznych społecznych prądów oraz napiec składających się na życie każdego społeczeństwa. W sumie wnoszą tylko retorykę narodow ego i europocentrycznego szowinizmu czy retorykę nie liczącą się z resztą świata.
Wielkie modernistyczne opowieści o postępie lub dekadencji prawie zawsze posługują się jednowymiarowymi, w zasadzie wyimaginowanymi pojęciami dominacji i wyzwolenia. Te u ielkie narracje ignorują rzeczywistą złożoność konfliktów i dynamiki władzy, z ich niepewnymi kalkulacjami zysków i strat korzyści i kosztów, przyjemności i cierpienia, przez co wtłaczają historię oraz konflikty społeczne w rażąco upraszczające ramy wyobrażeń o charakterze millenarystycznym lub apokaliptycznym. Dla owych modernistów dynamika dominacji jest tylko kwestią utraty* wolności albo jej uzyskania. Całe warstwy społeczne, a nawet całe epoki są opisywane jako nicwolne, wyalienowane czy uciskane. Znaczne obszary czasu uważa się za okresy ciemności albo światła, wolności albo tyranii. Historię myśliciele ci pojmują jako odgrywanie jednowymiarowego dramatu ludzkości, obracającego się wokół ludzkich dążeń do wyzwolenia przeciw siłom dominacji.
Owe obrazy wyzwolenia i dominacji często mają związek z esencjalistycznym pojmowaniem ludzkiej podmiotowości. Moderniści z założenia pojmują ludzkość jako posiadającą
stałą, niezmienną tożsamość i dynamikę niezależnie od historycznej zmienności i /ró/mcó-wania oraz od takich społecznych czynników jak płeć. rasa, etniczność, klasa czy orientacja seksualna. Taką zuniformowaną ludzkość uważa się za podmiot stałej walki o wolność. Siły ucisku w takim ujęciu przeciwstawiają się dążeniu ludzkości do wyzwolenia. Wolność ludzkości jest równoznaczna z urzeczywistnieniem natury ludzkiej. Większość modernistycznych narracji społecznych opiera się na takich właśnie pojęciach postępu, wyzwolenia, dominacji i uciskanego podmiotu ludzkiego dążącego do emancypacji. Oczywistym przykładem są Rękopisy filozoficzno-ekonomiczne z IR44 r. Karol Marks opisuje w nich walkę ludzkości o pełne urzeczywistnienie swej istoty poprzez przezwyciężenie stanu ludzkiej alienacji. Choć ta opowieść o ludzkości walczącej o samorealizację przekształca się później w walkę klasy robotniczej o wyzwolenie się z kapitalistycznego ucisku, to jednak nadal uwaga skupia się na wielkim światowym dramacie historycznym, w którym „ludzkość” ~ obecnie w przebraniu klasy robotniczej • przeciwstawia się uciskowi, aby osiągnąć stan wolności. Taka sama konfiguracja symboliczna pojawia się ponownie w bliższych nam czasowo społecznych dyskursach czarnych członków ruchu na rzecz równouprawnienia, w ruchach kobiecych i gejowskich. We wszystkich tych ruchach przedstawia się historyczny dramat na światową skalę, implikujący walkę ludzkości o przezwyciężenie stanu dominacji, aby osiągnąć wyzwolenie.
Kłopot z taką strategią dyskursu polega nie tylko na niedostatkach kategorii postępu, na spłaszczających pojęciach dominacji i wyzwolenia, o czym już mówiłem, lecz także na koncepcji ludzkiego podmiotu, stanowiącej jej integralny składnik. Choć marksistowskie, feministyczne czy gejowskie ruchy wyzwoleńcze mogą zaniechać esencja!istyczncj strategii mówienia o ludzkości, tak jakby „ludzkość” oznaczała stałą, niezmienną istotę we wszystkich czasach i miejscach, to nadal odwołują się do kobiet, czarnych, homoseksualistów czy klasy robotniczej jako podmiotów (agency) sprawczych. Jednak treść tych kategorii nie jest bardziej jednolita lub stała niż pojęcie ludzkości. Nie będę ponownie rozpatrywał polemiki toczącej się z wielkim zapałem wśród kolorowych, feministycznych, gejowskich i lesbijskich intelektualistów i intelektualistek, chcę jedynie podkreślić, że język podmiotu sprawczego - czy to będzie język kobiecości, czy klasy robotniczej - przez wicie stron tych dyskusji jest postrzegany jako normatywny (por. Spelman 1988).
Na przykład ponowoczesny feminizm poddał krytyce esencja!istyczną dysputę o płci kulturowej (gender) - zarówno andro-, jak i gynocentryczną - która zakłada dwubiegunowy układ płci kulturowej, złożony ze stałych, uniwersalnych kategorii „mężczyzna” i „kobieta”. Postmodemiści z tego kręgu uważają, że takie pojęcia są społecznymi konstruktami, w ramach których dyskurs o płciowości, łącznie z dyskursem feministycznym, jest częścią dążenia do ukształtowania ludzkiego ładu opartego na płci kulturowej. Rozprawianie o płciowości wiąże się z nieustającymi walkami o przydzielenie tożsamości płci oraz ról społecznych do ludzkich ciał. Kobiecość i męskość nie są postrzegane ani jako fakt naturalny, ani też jako ustalony fakt społeczny, lecz jako część bezustannej, ostrej batalii toczonej między rozmaitymi grupami dążącymi do zaprowadzenia w ludzkich sprawach ładu opartego na płciowości. Ci zatem, którzy odwołują się do kategorii takich jak „kobiety”, „homoseksualiści” albo „Afroamerykanie” jako podmiotów sprawczych, chcą dołączyć do wielości głosów i interesów w walce o nadanie kształtu systemowi tożsamości, a także narzucenie ładu normatywnego i władzy. Debaty, w których używa się pojęć w rodzaju „kobieta”, „mężczyzna” „gej”, „czarny Amerykanin” i „biały Amerykanin”, należy postrzegać jako przejaw sił społecznych ucieleśniających chęć kształtowania ładu płciowego, rasowego i seksualnego.