chłaniał z uwagą duży kawał tortu, trzymając dłoń pod brodą, by chwytać kruszyny. A pod ścianą stała Ingeborga Hołm, jasnowłosa Inga, i właśnie adiunkt śmigał koło niej, by z wyszukanym ukłonem poprosić ją do tańca, przy czym jedną rękę trzymał na plecach, a drugą przyciskał do piersi; ale ona potrząsnęła głową, dając znak, że jest bez tchu i musi nieco odpocząć, wobec czego adiunkt usiadł obok niej.
Tonio Kroger patrzył na nią, patrzył na nich oboje, dla których cierpiał niegdyś miłośnie — na Janka i Ingeborgę. Byli ci sami nie tyle dzięki poszczególnym cechom i podobieństwu stroju, ile przez równość rasy i typu, tego jasnego, modrookiego i jasnowłosego gatunku, który wywołuje wrażenie czystości, nie-zmącenia,' pogody i jednocześnie dumnej, prostej, nietykalnej nieprzystępności... Patrzył na nich, patrzył na Janka, który, zuchwały i dobrze zbudowany, szeroki w barach i wąski w biodrach, stał w marynarskim ubraniu; patrzył na Ingeborgę, która śmiejąc się w pewien swawolny sposób odrzucała w tył głowę, w pewien sposób podniosła niezbyt wąską, niezbyt delikatną rękę dziewczęcą do skroni, przy czym lekki rękaw zsunął się jej z łokcia — i nagle tęsknota przeszyła jego pierś taką boleścią, że mimo woli cofnął się w mrok, by nikt nie zauważył drgania jego twarzy.
„Czyżem zapomniał was? — spytał. — Nie, nigdy! Ani ciebie, Janku, ani ciebie, jasnowłosa Ingo! Wszakże dla was to pracowałem i kiedy zdobywałem poklask, rozglądałem się ukradkiem, czy jesteście obecni... Czyś przeczytał już «Don Carlosa», jak obiecałeś mi przy furcie ogrodowej? Nie rób tego, nie żądam już tego od ciebie, po cię obchodzi król, który płacze, gdyż jest samotnyNie zasmucaj i nie ogłupiaj swych jasnych oczu ślęczeniem nad wierszami i melancholią... O, gdyby być takim jak ty! Zacząć raz jeszcze od początku, róść jak ty, uczciwie, wesoło, po prostu, prawidłowo, porządnie, w zgodzie z Bogiem i światem, być kochanym przez ludzi beztroskich i szczęśliwych, wziąć ciebie za żonę, Ingeborgo Holm, i mieć syna takiego jak ty, Janku Hansenie — nie znając klątwy poznania i męki twórczej, żyć, kochać i sławić życie w jego błogosławionej codzienności... Jeszcze raz zacząć? To by nic nie pomogło. Znów byłoby tak samo, wszystko znów stałoby się, jak się stało. Gdyż niektórzy ludzie z konieczności schodzą na manowce, ponieważ właściwej drogi w ogóle dla nich nie ma.’/
Teraz muzyka zamilkła; nastąpiła pauza, podawano chłodzące napoje. Adiunkt osobiście obiegał salę dokoła z tacą pełną śledziowej sałaty i usługiwał damom; ale przed Ingeborgą przykląkł nawet, podając jej talerzyk, ona zaś zarumieniała się z radości.
Zaczęto w sali zwracać uwagę na widza pod szklanymi drzwiami i ładne, rozgrzane twarze zwracały się doń z obcym, badawczym spojrzeniem; ale on pozostał na miejscu. Również Ingeborga i Janek rzucili nań niemal jednocześnie okiem z tą doskonałą obojętnością, która ma niemal pozór pogardy. Jednak nagle uświadomił sobie, Że spoczywa na nim czyimi) spojrzenie... Odwrócił głowę i natychmiast napotkał
oczy, których dotknięcie wyczul. Niedaleko niego stała dziewczyna o bladej, wąskiej, delikatnej twarzy, którą zauważył już przedtem. Nie tańczyła wiele, kawalerowie niezbyt dobijali się o nią, więc siedziała pod ścianą samotna, z zaciśniętymi cierpko UStfimi. Teraz też stała sama. Miała na sobie, jak inne, sukienkę jasną i wonną, ale spod przejrzystej tkaniny wyzierały nagie ramiona, ostre i wątłe, a chuda szyja tkwiła tak głęboko wśród mizernych barków, że ei-
102
103