i trochę warzyw za darmo. A na święta ma podobno wyjść fajny przydział „cukrowy”. Rumkowski triumfuje. „Ich hob geszafn arbet und esn” 89. Szczwany lis, ten stary!
Sobota, 13 września
Byłem dzisiaj sam u starego Frydrycha i mówiłem z nim o sprawie naszego zasiłku. Przyrzekł, że zrobi, co będzie mógł. Ach, gdybyśmy dostali teraz zasiłek za lipiec, odetchnęlibyśmy swobodnie. Ale zdaje się, że nic z tego nie będzie. Za dobrze w getcie nam chyba nie powinno być! Och, żeby się to już raz skończyło!
Niedziela, 14 września
Mieliśmy dzisiaj klasówką z niemieckiego. Jutro mamy jeszcze odwalić polskie zadanie. Koniec roku szkolnego został ustalony na 29 września. Zdaje się, że już czas, bo chodzimy do czwartej klasy trzynasty miesiąc. W zeszytach zaczynają się już powtarzać te same daty. A z materiałem wcale nie jesteśmy w porządku. Zaledwie z łaciny, biologii, algebry i paru judaistycznych przedmiotów dobiegamy końca. Z innych jest bardzo marnie. Najgorzej z fizyką, potem z geometrią. Z niemieckiego jesteśmy już prawie na poziomie zaawansowanej grupy. Z żydowskiego też zrobiliśmy bardzo dużo. Polski i hebrajski mocno szwankują. Historia Żydów i Biblia też nie w porządku. Słowem — mocno sfuszerowany rok szkolny.
Poniedziałek, 15 września
Odwaliliśmy polską klasówkę. Więcej klasówek w tym roku na widoku nie ma. Egzaminy maturalne w całej pełni. Mamy też dlatego moc zastępczych godzin. Jedyne, co ma teraz jakąś wartość w szkole, to zupa. W ogóle zupy bardzo staniały. Prawie codziennie można już dostać w klasie zupę w cenie kosztu, to znaczy za 15 Pf. A za 20 Pf. — to się proszą. Szczególnie w soboty, gdy dużo chłopców nie przychodzi, a zupy są wykupione w piątek przez delegata klasowego. W całym mieście zupy też staniały. A kartofle w dalszym ciągu przychodzą do getta. Roboty też jest we wszystkich resortach bardzo dużo. Ale forsy ciągle mało...
Wtorek, 16 września
Widziałem dziś tramwaj, który jedzie po Brzezińskiej i Łagiewnickiej. Czynności żadnej na razie nie spełnia. Jest to szary, otwarty wagon ciężarowy z doczepionymi trzema wagonikami. Na przedniej platformie stał żydowski motorniczy, Niemiec i kilku Żydów. Widocznie uczą się na razie jeździć. Motorniczy jest ze straży pożarnej, tak samo jak szoferzy, którzy prowadzą wypożyczone od Niemców auta z towarem lub żywnością. Getto mo-toryzuje się na fest.
środa, 17 września
Chleb będzie na 6 dni, czyli po 33,3 dkg dziennie! Widocznie boją się, że się przejadamy teraz tymi kartoflami. Chleb od tygodnia już jest czarny jak diabli, wypiekany z rozmaitych domieszek, a cena spadła zaledwie do 80 Pf. W porównaniu z ceną przed podwyższeniem na 90 Pf. z powodu pszennej domieszki, jest to o 10 Pf. drożej. (Przed „pszennymi” chlebami bochenek kosztowa! 70 Pf.). A obiady jak zdrożały do 20 Pf., tak nie tanieją. Na ulicy bochenek chleba kosztował już wczoraj 4 Rm (2 kg!), a dziś znów 7 Rm. Kartofle też trochę zdrożały (40 — 50 Pf. za kg), a w kooperatywach wcale nie staniały na razie i dalej kosztują 27 Pf. za kg. Mama w swojej kuchni ma dostać talon na kartofle. Będzie miała też pół korca. Grunt to tylko forsa na „gotowanie”, bo godzina gotowania na elektryczności zdrożała już do 60 Pf. (Przedtem 40 — 50 Pf.), a kg drzewa kosztuje 1,20 — 1,50 Rm. Słowem, znów stara historia — grunt to forsa!
Czwartek, 18 września
Z polityki nic nowego. Toczą się teraz walki o Leningrad i Kijów. Ciekawe, kiedy Niemcy zajmą te miasta. Bo już w ogóle zrezygnowałem z tej możliwości, że oni mogą czegoś nie zająć. Chyba jakiś cud z niebios! Idą ciągle jak tarany, miażdżąc wszystko po drodze. Czy rzeczywiście nic ich nigdy nie powstrzyma?
Piątek, 19 września
Z klasówki niemieckiej dostałem „prawie bardzo dobrze”. Innych nie dostaliśmy jeszcze z powrotem. Będziemy teraz'mieli cztery wolne dni. Sobota, potem niedziela — „Erew Rosz Hasza-
79