ściwe człowiekowi dorosłemu nie mogło mieć od samego początku tego samego charakteru. Musiało ono przejść proces rozwoju, którego oczywiście nie da się udowodnić, ale który można z pewnym prawdopodobieństwem zrekonstruować 3. Niemowlę nie odróżnia jeszcze swego „ja” od świata zewnętrznego jako źródła ' doznawanych przez nie odczuć. Dopiero dzięki różnym impulsom uczy się stopniowo dokonywać tego rozróżnienia. Najsilniejsze wrażenie musi na nie wywierać to, że z licznych źródeł pobudzenia, w których rozpozna ono później organy swego ciała, zawsze mogą płynąć doznania, podczas gdy innych źródeł bywa ono czasowo pozbawione — wśród nich źródła najbardziej pożądanego, jakim jest pierś matki — i dopiero za pomocą wymagającego krzyku może zapewnić sobie do nich dostęp. Tym samym najpierw naszemu ego przeciwstawia się pewien „obiekt”, jako coś, co znajduje się „na zewnątrz” niego i zostaje zmuszone do pojawienia się dopiero za pomocą specjalnego działania. Dalszy bodziec do oderwania się ego od masy doznań, a więc do uznania istnienia czegoś „na zewnątrz”, czyli „świata otaczającego”, dają częste, wielokrotnie się powtarzające i nie dające się uniknąć doznania bólu i przykrości, których pojawienie się oznacza zniesienie i usunięcie nieograniczonego panowania zasady rozkoszy. Powstaje wówczas tendencja, aby to wszystko, co może stać się źródłem takiej przykrości, odseparować od ego i wyrzucić na zewnątrz oraz wytworzyć ego nastawione wyłącznie na przyjemność, którą można by przeciwstawić obcemu i groźnemu światu zewnętrznemu, Granice tego prymitywnego, nastawionego wyłącznie na przyjemność ego, nie mogą się jednak oprzeć próbie doświadczenia. Wiele z tego, czego nie można się wyrzec jako źródła rozkoszy, nie należy przecież do ego, lecz znajduje się w sferze obiektów, i liczne udręki, których człowiek pragnie się pozbyć — jak się okazuje — nie dadzą się oddzielić od ego, ponieważ wywodzą się z obrębu psychiki. Człowiek uczy się wówczas, jak za pomocą rozmyślnego kierowania czynnościami zmysłów i odpowiedniego posługiwania się mięśniami odróżniać to, co wewnętrzne — należące do ego — od tego, co -zewnętrz-
3 Por. liczne prace poświęcone rozwojowi i poczuciu egfo, począwszy od S. Ferencziego, Entwicklungsstufen des Wirklichkcitssinnes, 1913, po przyczynki P. Federna z lat 1926, 1927 i późniejszych.
ne — pochodzące ze świata zewnętrznego. Tym samym zaś czyni pierwszy krok do ustanowienia zasady rzeczywistości, która powinna obowiązywać w dalszym rozwoju. Powyższe odróżnienie służy oczywiście celowi praktycznemu, jakim jest, obrona przed odczuwanymi i groźnymi doznaniami przykrości.\ Fakt, że ego do obrony przed przykrymi doznaniami wyłaniającymi się z jego wnętrza nie stosuje żadnych innych metod niż te, którymi posługuje się w obronie przed przykrościami pojawiającymi się z zewnątrz, staje się później powodem pojawienia się poważnych zaburzeń chorobowych.
W taki więc sposób ego odrywa się od świata zewnętrznego. Mówiąc zaś precyzyjniej, pierwotnie ego zawiera w sobie wszystko, a dopiero później oddziela od siebie świat zewnętrzny. Nasze dzisiejsze poczucie ego stanowi więc tylko skarlałą resztę obszernego, ba, wręcz wszechobejmującego uczucia, które odpowiada
wewnętrznemu związkowi ego ze światem zewnętrznym. Gdy-
/
byśmy mogli przyjąć, że pierwotne poczucie ego zachowało się — w większym lub mniejszym stopniu — w życiu psychicznym wielu ludzi, to oznaczałoby *to, iż do węższego i bardziej ograniczonego poczucia ego człowieka dojrzałego przyłącza się to pierwotne poczucie jako pewnego rodzaju odpowiednik, a dopasowaną do niego treścią wyobrażeniową byłaby właśnie nieograni-czoność i związek ze Wszystkim, za pomocą których mój przyjaciel tłumaczy swoje ,,oceaniczne” uczucie. Czy mamy jednak prawo przypuścić, że pierwotne poczucie ego trwa dalej obok późniejszego, które się z niego wyłoniło?
Niewątpliwie tak; tego rodzaju wypadek nie jest obcy ani dziedzinie psychicznej, ani innym dziedzinom. Jeśli chodzi np. o królestwo zwierząt, to obstajemy przy twierdzeniu, że najwyżej rozwinięte gatunki powstały z gatunków niżej rozwiniętych. Jednakże wszystkie proste formy życia istnieją jeszcze dziś. Gatunek wielkich gadów wymarł i ustąpił miejsca ssakom, ale przedstawiciel tego gatunku, krokodyl, żyje jeszcze dziś. Analogia ta może być zbyt odległa, kuleje również skutkiem tego, że niższe gatunki, które przeżyły do naszych czasów, najczęściej nie są właściwymi przodkami dzisiejszych, wyżej rozwiniętych gatunków. Ogniwa pośrednie między nimi z reguły wymarły i znane są jedynie dzięki rekonstrukcjom. Natomiast w dziedzinie psy-
241
16 — Człowiek, religia, kultura