Roman Ingarden
literackich. Nie znajdujemy ich w utworach pisanych prozą, jakkolwiek i proza ma swoje rytmiczne właściwości i nieraz odróżnia się nimi od prozy innych dzieł. W każdym jazie brzmienia słów i zjawiska językowo--brzmieniowe tworzą pewną dość zwartą całość, właśnie dzięki ich zasad-rzj niczemu pokrewieństwu, a także dzięki temu, że zjawiska te wypływają
ar z własności brzmień słownych i ich kolejności. Całość ta jest na tyle
ii< zwarta, że o ile doskonale nie opanujemy języka, w którym dany utwór
,a jest napisany, to słuchając go, z trudnością tylko wyróżniamy w fali coraz
■2 nowych brzmień i zjawisk poszczególne „słowa” (dokładniej brzmienia słów).
i Utrudnia nam to w istotny sposób zrozumienie utworu, o ile go w ogóle
nie wyklucza. A o ile nie znamy wcale języka, wówczas w fali brzmień nie wyróżniamy w ogóle poszczególnych słów. Ta też fala coraz to nowych brzmień językowych, właśnie dzięki swej zwartości i odrębności swych własności, odcina się na tle całego dzieła dość wyraźnie od pozostałych jego składników jako pewna całość przebiegająca wzdłuż całego dzieła. Dlatego to nazywam ją obrazowo warstwą brzmień językowych dzieła. Ulega ona całkowitej wymianie w tłumaczeniu dzieła~ńa inny język, a z nią ulegają zmianie niektóre od niej zależne czynniki dzieła.
Podobnie jednak jak same brzmienia, tak i znaczenia słów wiążą się ze sobą w zwroty lub też zdania (dokładniej: w sensy zdaniowe)1 2 3 4. Np. „wóz nurza się w zieloność”. Zdania zaś znowu nie stoją całkiem luźno obok siebie, lecz łączą się mniej lub więcej ściśle ze sobą w całości nadrzędne, jak np. „opowiadanie”, „przemówienie” itp. I w tym wypadku pojawiają się nie tylko twory coraz to wyższego rzędu, ale także zjawiska z nimi związane, np. „dynamika myśli”, „lekkość” i „przejrzystość” lub przeciwnie „ciężkość” i „zawiłość” poszczególnych zdań, ich hierarchiczna zależność od siebie itp. Hjinio względnej odrębności poszczególnych zdań ich sensy — o ile oczywiście stoją w związku z sobą — tworzą znowu zwartą całość w obrębie dzieła: jego warstwę znaczeniową. ,
'Nie inaczej rzecz się ma z „przedmiotami przedstawionymi” w dziele. I one, mimo swej wielości i różnorodności, przynależą do siebie i wiążą się ze sobą w mniej lub więcej zwartą całość, niewątpliwie dzięki temu. że wyznaczone są przez zdania, które stoją z sobą w związku. Całość >ę nazywamy warstwą przedmiotową albo światem przedstawionym v dziele. Słowa i zdania występujące w utworze określają nie tylko poszcze-ólne"fieczy i ludzi, lecz także różne zachodzące między nimi stosunki, wiązki, procesy, stany, w jakich się znajdują itp., a wszystko to nie jest i siebie nawzajem ściśle pooddzielane, lecz stanowi w normalnym wy-dku składowe jednej całości.
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu.
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi;
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Zwrotka ta wyznacza nie tylko „przestwór suchego oceanu” (stepu), wóz po nim jadący (,jak łódka”), falę ląk szumiących, kwiaty, ostrowy burzanu itd., ale nadto kogoś, co na tym wozie siedząc^ jedzie przez step, a wóz „nurza się” w zieloność, omija burzany wśród fali łąk itd. Wszystko to razem tworzy jedną całość, jeden — jak się to zwykle nieściśle mówi — „obraz”. Słowo „obraz” różnie tu można i należy rozumieć. W odniesieniu do warstwy przedmiotów przedstawionych w dziele chodzi w nim o to, że przedmioty te są tak ze sobą powiązane, tak ułożone obok siebie, iż można je niejako objąć jednym spojrzeniem. Ale całość wyznaczona przez pierwszą zwrotkę nie wyczerpuje wszystkiego, o czym mowa w utworze, lecz — w przebiegu faz utworu — czy to zmienia się lub wypełnia nowymi szczegółami, czy też przedłuża się niejako w inną część tej samej rzeczywistości przedstawionej. W szczególności; „mrok zapada”, step. wszędzie falą traw pokryty, nie odsłania „nigdzie drogi ni kurhanu”, pojawiają się dzięki „domyślnemu” patrzeniu osoby mówiącej nowe przedmioty; niebo nad stepem, księżyc, który wschodzi właśnie, Dniestr błyszczący itd. „Krajobraz” pierwszej zwrotki przechodzi w trochę odmienny krajobraz zwrotki drugiej i stanowi tło dla tego, o czym mowa w dalszym ciągu utworu, tło, z którego wydobywane są wprawdzie jeszcze nowe szczegóły (cisza, ciągnące żurawie), ale które zarazem coraz więcej tłem się tylko staje, a na pierwszy plan wysuwa się pewien żyjący w tym świecie człowiek. I nagle odzywa się, jakby wybucha rozedrgane w nim uczucie, jakkolwiek nie jest ono wcale nazwane, a jedynie wyładowuje się w przytoczonych, a więc wyraźnie składnik świata przedstawionego stanowiących słowach: „jedźmy, nikt nie woła!”. W ten sposób wśród zdarzeń zachodzących w świecie przedstawionym pojawia się zdarzenie istotne, finał i oś wszystkiego, ale zarazem nie niknie całe otoczenie, lecz przeciwnie stanowi podłoże tego zdarzenia i jego harmoniczne uzupełnienie.
Świat przedstawiony w rozważanym utworze nie tylko jednak istnieje, ale i naocznie zjawia się czytelnikowi w narzucanych mu do pewnego stopnia przez tekst wyglądach ludzi i rzeczy) To drugie znaczenie „obrazu”, o którym nieraz mówi się w analizach literackich, nie odróżniając go zresztą od znaczenia poprzednio omówionego ani też nie uświadamiając sobie wyraźnie. o co właściwie w tym wypadku chodzi.
„Wygląd” pewnej rzeczy (np. budynku, góry, człowieka itp.) stanowi w pierwotnym, węższym znaczeniu konkretne wzrokowe zjawisko, któ- 5
Nie przesądzam tutaj, czy to znaczenia poszczególnych słów są pierwotnymi skład
ani, z których „składa się” sens zdania, czy też odwrotnie, pierwotny sens zdania „roz-
i się” na elementarne znaczenia słów, gdy przeprowadzamy jego analizę. Nie ma to w tej
większego znaczenia, a wymagałoby obszerniejszych rozważań.
Co zresztą nie jest już exspressis verbis powiedziane, ale można i trzeba się tego domyślić na podstawie tekstu.