kawałkiem skały w kształcie klina” - pisze pewien autor w angielskim piśmie „Cornliill Magazino". Można dodać, że kamio-nio to mogli reprezentować różno rodzaje skał, warto toż zwrócić uwago na zręczność, z jaka niektóro z nich zostały obrobiono. Oczywiście nasz autor powiada, że to wszystko przesad. W przeciwnym razie byłby jednym z nas, surowych i prostych synów ornej ziemi.
Konwencjonalno wyklęcie kamiennych narzędzi polega na twierdzeniu, że sa to ziemskie, tutejszo kamienie, leżące na swoich miejscach od wieku wioków, a znajduje się je tam, gdzie widziano uderzający piorun. Zdziwieni wieśniacy lub ludzie mało inteligentni wnioskują stąd później, żo spadły ono w błyskawicy. Można oczywiście przyjąć, żo piorun uderza tam, gdzie loży jakiś wygładzony, klinowaty kamień - raz, drugi, trzeci, czwarty, dziesiąty; piorun uderzający obok kamiennego klina w Chinach; piorun uderzający obok kamiennego klina w Szkocji: piorun uderzający w ziemię obok kamiennego klina w Centralnej Afryce; przypadek we Francji, przypadek na Jawie, przypadek w Ameryce Południowej. Mnóstwo przypadków. I wszędzie zabobonni tubylcy.
Na wyspie Jamajka istnieje na przykład powszechno przeko-nanio, że spotykane tam siekierki z twardego zielonego kamienia spadają z nieba razem z deszczem („Journal of the Institute of Jamaica”, 2-4). W „Notos and Queries” (2-8-24) czytamy też, że poza tymi przedmiotami ów gatunek skały na Jamajce nie występuje.
Z moją własną tendencją do wykluczania albo toż z postawą wieśniaka i dzikusa, który uważa, żo nic powinien być klasyfikowany z innymi wieśniakami, niewiele sobie robię z tego, co myślą miejscowi krajowcy. I trudno powiodzieć, dlaczego. Wszelako mój snobizm w tym względzie rozluźnia się nieco wobec wierzeń, które mają bardzo szeroki zasięg; zaś pojęcie „piorunowego kamienia" jest tak szerokie jak sama geografia. Według Elinkonborga, autora książki Thunder Weapons (Broń z pioruna), krajowcy z Hurmy, Chin i Japonii są przekonani -oczywiście Elinkenborg nie wiorzy w ani jedno ich słowo - że wycyzelowano kamienno przedmioty spadły z nioba. Podstawą takiego przekonania jest, jak się okazuje, naiwne złudzenie, żo widzieli to kamienie spadające z góry. Nazywają je w tycb krajach „gromami". „Piorunowymi kamieniami" nazywają jo na Morawuch, w Holandii, Belgii, Francji, Kambodży, na Sumatrze i Syberii. W Łużycach są ono znano jako „kamionio burzowe";
„strzałami z nieba" zwą je w Słowenii, w Anglii i Szkocji mówi sio o „piorunowych toporkach"; „kamienie błyskawicy" mamy w Hiszpanii i Portugalii; „siokiorki z nieba" w Grecji; podobne nazwy w szorogu innych krajów świata. Wierzenie to jost tak szorokó rozpowszechniono, jak wiara w duchy i czarownico, przeciwko którym oponują dziś tylko ludzie zabobonni.
Jeżeli i ty, mój czytelniku, buntujosźTsię przeciwko przypadkowi za przypadkiem, a nasza interpretacja „piorunowych kamieni" wydaje ci się nieco za ciężka do strawienia,a przecież
0 nic nie nałoży zaś dbać bardziej niż o zdrowie, to polecamy ci wytłumaczenie zjawiska przoz pewnego Talliusa, pochodzące z 1649 r.: „Naturalności mówią, żo są ono wytwarzane w niebie przoz piorunowe wyziewy, przybierające kształt kulisty, pod wpływom oblewającego je humoru".
Oczywiście rozprawy w „Cornhill Magazine” nie napisano w intencji zbadania przedmiotu, lecz by ośmieszyć przekonanie, ża jakieś wyrabiano z kamienia przedmioty mogłyby kiedykolwiek spadać z nieba.
Pewien autor piszący w „American Journal of Science” (1-21-325) czytał ową rozprawę i uważa to za szczególnie godne uwagi „że jakiś człowiek o zwyczajnym umyśle mógł napisać tak światłą rozprawę, dowodzącą że gromowe kamienie w rzoczwistości nie istnieją. Dalej zaś: „Nie ma prawie potrzeby przekonywania inteligentnego czytelnika, że piorunowo kamienie są mitem".
Zwróćmy uwagę na niowlaściwo użycie słowa „inteligencja” w ostatnim zdaniu. Jego autor sugeruje, że jest to coś bliskiego braku wątpliwości, coś świadczącego o posiadaniu wyrobionoj
1 wyniosłej opinii o jakimś przedmiocie. W naszym własnym mniemaniu natomiast przez inteligencję należy rozumieć przede wszystkim dociekanie i chwiejność opinii, badanio faktów, miotanie się od jednej koncepcji do drugiej, podczas gdy wszelkie inne rozumowanie jest tylko mechanicznym odruchom, uklepywaniem już oklepanego. „Inteligentnego czytelnika" trzeba przekonywać i przekonywać bez końca, gdyż jak długo jest „inteligentny”, tak długo jest nieprzekonany. Osiągnąwszy zaś stan przekonania lub wiary, przestaje myśleć i traci stan inteligencji. Oczywiście inteligencja jest także w pewnym sensie mechaniczna, lecz mniej porządna i mniej ograniczona niż rutynowe myślenie człowieka o ustalonych poglądach. Dziwne też, żo inteligencje uważa się zazwyczaj za wiarygodną. Może zaś być taką tylko w tym sensie, że jest to czynność umysłowa, zmierzająca do uzyskania odpowiedzi na jakieś pytanie lub pytania: w istocie rzoczy
87