Drogi Panie de Saint-Exupery,
Jeśli sięgam dziś po pióro i piszę do Pana, to dlatego, że zdarzyło mi się coś bardzo dziwnego.
Idąc w Pana ślady, jak śmiem sobie pochlebiać, jestem obieżyświatem. W duchu przynajmniej, bo jeśli wiele w życiu podróżowałem, to, prawdę powiedziawszy, rzadko ruszając się z krzesła. Pozwoli Pan, że się wytłumaczę.
Można dokonać mnóstwa rzeczy, nie wychodząc z domu. Ja wybrałem podróż. Uzbrojony w arsenał złożony z map, atlasów, przewodników, relacji, notatek, uznałem za swój obowiązek zwiedzać co dzień inny zakątek Ziemi.
O wspaniałe zachody słońca na morzu archipelagu Celebes, mieniące się draperie zorzy północnych na wyspie Ellesmere, nieruchome Sahary jskie fale złota, cyprysowe gaje nad zalewiskami Luizjany, których wody roją się od życia... Ileż wspomnień wziętych z pamięci innych upiększyło moje noce, tak bezbarwne zazwyczaj!
Te podróże zastępcze rozwinęły we mnie szczególne upodobanie do miejsc o nazwach egzotycznych. Mało mnie obchodziło, czy panuje na nich wściekły żar czy zimno polarne. Zapew-
9