związanych z upiorami, słyszałem na terenie Wieluńskiego opowiadanie wykpiwajqce powszechnq dawniej wiarę w strzygonie. Pewien gospodarz zapadł w letarg i jako zmarły położony został do trumny. Późnym wieczorem, gdy stare kobiety śpiewały przy trumnie pobożne pieśni, nieboszczyk poczqł nagie poruszać się. Baby wyskoczyły z chałupy z przeraźliwym krzykiem, że to strzy-goń. Zaalarmowano całq wieś. Poczqtkowo nikt nie chciał wejść do chałupy. Później co odważniejsi mężczyźni, uzbrojeni w drqgi, siekiery i widły, wpadli hurmem do izby, gdzie leżał zmarły. Zastali go siedzqcego w trumnie i próbujqcego wydostać się z niej. uderzony kłonicę w głowę, obsunął się z powrotem do trumny i nie poruszył się już więcej. Ciało miał jeszcze ciepłe, a policzki zaróżowione. Nie miano żadnej wątpliwości, że był to strzygoń. Na wszelki wypadek, aby nie zechciał wyjść z grobu, postanowiono obciąć mu głowę, środek ten doskonale poskutkował, gdyż umarły nie próbował już więcej wydostać się z trumny.
Opowiadające mi to osoby nie umiały odpowiedzieć, gdzie i kiedy miał miejsce ów wypadek. Słyszały o nim w młodości, również bez podania miejsca i czasu. Bardzo możliwe, że opowiadanie to przeniesione zostało na obszar Wieluńskiego z innych okolic. Podobna bowiem historia znana jest z gadek ludowych z południowej Małopolski. Niewykluczone zresztą, że dokładne poszukiwania w dziewiętnastowiecznych czasopismach lub książkach przeznaczonych dla ludu wykażą, że źródłem tej historii było opowiadanie napisane specjalnie w celach dydaktycznych dla wykorzenienia istniejących na wsi zabobonów i wiary w upiory.
Interesujące są statystyczne próby uszeregowania sposobów zwalczania upiorów dokonane przez Leonarda Pełkę w jego pracy dotyczącej terenu dawnego województwa lubelskiego i rzeszowskiego. Otóż 25,3% informatorów uważało, że najpewniejszym sposobem jest odkopanie grobu i przełożenie ciała twarzą do ziemi; 23,1%, że zamówienie mszy za zmarłego; 11,6%, że wywiercenie dziury w grobie i wlanie do wnętrza wody święconej; 11,6%, że poświęcenie mieszkania po pogrzebie; 9,2% (tylko z terenu Lubelszczyzny), że posypanie grobu ziarnkami maku; 5,7%, że odkopanie grobu i ucięcie głowy zmarłemu; 3,4%, że poświęcenie cia-la w czasie pogrzebu; 1,1%, że odkopanie grobu i włożenie kawałka żelaza do ust zmarłego; 1,1%, że wystawienie krzyża obok domu zmarłego; 1,1%, że włożenie do trumny ulubionych przedmiotów zmarłego; 1,1%, że przewrócenie wozu zmarłego po powrocie z pogrzebu. Natomiast reszta informatorów uważała, że nie ma żadnych sposobów, aby ustrzec się przed upiorami.
Prawdopodobnie pewnq odmianą wierzeń w upiory była dość dziwna postać demoniczna, występująca głównie w opowiadaniach ludowych na obszarze Pomorza, częściowo jednak i w Wiel-kopolsce oraz na Kujawach, tzw. „wieszczy" albo „wieszcz". Był to duch zmarłego człowieka, przeważnie za życia posiadającego takie same cechy jak przyszły upiór, który po śmierci wychodził z grobu i zwiastował nadchodzącą śmierć.
Najczęściej w opowiadaniach ludowych wieszczy nocą wychodził z grobu i pociągał sznur od dzwonu kościelnego. Kto z krewnych albo bliskich zmarłego usłyszał bicie dzwonu umierał. Obrona przed wieszczem była podobna, jak przed upiorem, a więc do trumny należało włożyć sierp albo nóż, aby wstając pokaleczył się. Należało też umarłego położyć plecami do góry itp. W Markowi-cach pod Strzelnem w Wielkopolsce w XIX w. w kościelnej piwnicy znajdowała się trumna, w której leżał nieboszczyk plecami do góry z sierpem założonym na karku. Według miejscowych opowiadań wychodził on z trumny i chciał dzwonić, ale kościelny spotkawszy go przy dzwonnicy włożył z powrotem do trumny plecami do góry i założył mu na kark sierp. Odtąd też wieszczy nie próbował opuścić trumny.
Niekiedy znów wieszczy wchodził nocą na wieżę kościelną i na cały głos wykrzykiwał imiona różnych ludzi. Kto z nich usłyszał głos wieszczego niezadługo umierał. W niektórych okolicach wierzono, że może on zabić wzrokiem swoich rówieśników.
Wieszczy nie był z pewnością tak groźnym demonem, jak upiór. Spotkanie z nim jednak, lub usłyszenie jego głosu czy też dźwięku poruszanego przez niego dzwonu, grozić mogło śmiercią.
W niektórych okolicach np. na wschodnim Mazowszu, Podlasiu, Mazurach, Warmii istniały wierzenia, że światło księżyca stojącego w pełni może spowodować, że umarli wychodzili z gro-
63