ło, iż nauczyciel niewiele miał okazji do zrozumienia ich indywidualnych potrzeb i zainteresowań.
Mimo że teza o kształtowaniu się osobowości dziecka we wzajemnym związku z otoczeniem społecznym i uznaniu autokreacyjnej roli jednostki jest już dziś powszechnie przyjęta, w praktyce szkolnej wychowanie nazbyt często rozpatruje się jako wpływ jednostronny, gdzie nauczyciel dominuje, a wychowanek ulega i naśladuje. Tymczasem wychowanie dokonuje się nie tylko wtedy, gdy sprawiamy, iż dziecko nam ulega i zachowuje się zgodnie z naszymi życzeniami, ale także wówczas, gdy się nam przeciwstawia, podejmując próby samodzielnego działania. Wychowanie zachodzi, gdy przejawiamy gotowość porozumienia i porozumiewamy się, niezależnie od tego, czy dochodzimy do pełnego porozumienia, czy tylko do niego dążymy, lecz pozostajemy przy odmiennych poglądach, czy ustępujemy komuś lub ktoś nam ustępuje przekonany o słuszności naszej racji lub tylko godząc się na kompromis.
Trwałe dążenie (trwała gotowość) do porozumienia oraz porozumiewanie się wydaje się na tyle ważne, by uczynić je naczelną dewizą szkoły, jako instytucji wychowującej i zapobiegającej powstawaniu u dzieci niepożądanych postaw wobec kolegów, nauczycieli, innych ludzi oraz nauki.
Wychowawcą, który zdawał sobie sprawę ze znaczenia atmosfery panującej w klasie oraz potrafił ją tworzyć tak dobrze, iż osiągnął w tym względzie światowy rozgłos, był Carl Rogers. Pisaliśmy o jego koncepcji psychoterapii w rodziale III. Ta sama atmosfera, która sprawia, iż zachodzi proces zmian w psychoterapii, powinna istnieć w szkole. Jedynie wówczas będzie możliwe prawdziwe uczenie się i właściwy rozwój każdego wychowanka.
Ponieważ opisaliśmy szczegółowo warunki tworzące atmosferę podczas psychoterapii (s. 78—80), więc teraz skoncentrujemy się na wskazaniu, w jaki sposób przejawia się ona w procesie wychowania szkolnego. Dla dobrego, kon-
trastowego obrazu rogersowskiej szkoły przedstawimy najpierw przeprowadzoną przez niego krytykę edukacji tradycyjnej, z jej klimatem wzbudzającym lęk i zależność. Zawarł ją w ośmiu punktach:
1. Nauczyciel jest posiadaczem wiedzy, uczeń oczekiwanym odbiorcą.
2. Centralne miejsce w tej edukacji zajmuje wykład i egzamin. Wykład jest dominującą metodą przekazywania wiedzy, a egzamin mierzy zakres przyswojonej wiedzy. Miało to sens przed opublikowaniem książek; aktualnie wykład jest stosowany tak często z nie wyjaśnionych przyczyn. Wzrastające znaczenie egzaminu również pozostaje tajemnicą.
3. Nauczyciel sprawuje władzę, uczeń jest posłuszny. Obaj są posłuszni władzom szkolnym. Kontrola jest zawsze skierowana w dół.
4. Nauczyciel jako autorytet jest centralną postacią tej edukacji. Jest albo podziwiany jako erudyta, albo pogardzany jako dyktator; zawsze jednak znajduje się w centrum.
5. Zwraca uwagę brak wzajemnego zaufania, przede wszystkim brak zaufania ze strony nauczyciela w stosunku do ucznia. Nauczyciel zakłada, że uczeń nie potrafi dobrze pracować bez stałej kontroli. Uczeń również nie ma zaufania do nauczyciela. Nie wierzy w jego dobrą wolę, uczciwość, kompetencję.
6. Nauczyciel wierzy, że uczeniem najlepiej się kieruje, trzymając go w przerywanym lub stałym stanie strachu. W dzisiejszych czasach nie ma tak wielu kar fizycznych, jak kiedyś, ale publiczna krytyka, wyśmiewanie i stały lęk przed popełnieniem błędu są jeszcze silniejsze. Ten stan lęku zdaje się wzrastać w miarę wznoszenia się po drabinie edukacyjnej, ponieważ człowiek ma coraz więcej do stracenia.
7. Uczniowie nie decydują o celach, treściach i metodach edukacji; nie mają głosu w sprawie, kto ich będzie uczył. Nauczyciele często również nie mają w tych sprawach nic
123