gdyś, przed wiekami, elektryczne pioruny A/.urii zmiatały z powierzchni ziemi ludzi, którzy ośmielili sio stawić jej opór. Gigantyczna błękitna bryła ukazała sio na niobie. Chmury nabrały intensywnej zielonej barwy. Powietrze drgało i gęstniało. Słońce zmieniło się w bezkształtna purpurowa plamo. Cała atmosfero wypełnił wibrujący ciężar furii emanującej z wiszącego na niobie ogromu. Hladoskórzy, żółtawi i brązowi mieszkańcy Szkocji, Irlandii, Bretanii i Czech skupili sio na szczytach wzgórz, w swoich kamiennych fortecach. W rzeczywistości szczyty wzgórz, tak łatwo dostępne dla powietrznego wroga, powinny być ostatnim miejscem schronienia, lecz w ich niby-cgzystencji przyzwyczajenie musiało odgrywać tak wielka rolo, żo w panicznym odruchu, przytłoczeni trwoga, niebyli zdolni do myślenia, lecz jodynie do odruchowych bezsensownych czynów. Typowe to dla niby-egzystencji: uciekając zbliżać się do prześladowcy.
Widzimy ich wiec skupionych w kamiennych fortach na szczytach wzgórz, gotowych niby do obrony, a przecież raczej przygotowanych przez to bezmyślne skupienie do zbiorowych egzekucji. A potem falo elektrycznej zagłady spłynęły na ich głowy. Nie został nikt, by zachować pamięć zniszczenia szkockiej Sodomy i czoskioj Gomory. Po dziś dzień zachowały się tylko stopione w szklista masę kamienie tycli fortec.
Archeolodzy - jak czytamy - miotają się w próbach znalezienia odpowiedzi na tę zagadkę od jednej koncepcji do drugiej, starnjac się jakoś oswoić niezwykle zjawisko. Powiadają na przykład, że zeszklone forty zostały zbudowane przez prehistoryczne plemiona, które wznosiły najpierw kamienne ściany, a następnie układały ogromne stosy, często znosząc drewno z dużych odległości, by stopić zewnętrzne powłoki murów i scementować kamienie. Lecz jak zwykło duch negacji błąka się wszędzie tam, gdzie dążenie do jedności jest zanadto nachalne: tak więc wewnątrz swego własnego królestwa nauka nigdy nie będzie zgodna i jednorodna. Komontując powyższa koncepcję na łamach „Journal of the Britisb Archeological Association” pani Russol zwraca uwagę, że jest to bardzo rzadki przypadek, żeby witryfikacji uległ jakiś kamień, nie mówiąc już o długich ścianach i dużych budynkach. W żadnym z kamionnyh obiektów, któro spłonęły doszczętnie w naszycli czasach nie znaleziono znamion tego rodzaju procesów.
A ponadto kamienie tych fortów zdają się być zeszklone bez żadnego związku z próbami scemontowania icli razem, gdyż miejsca witryfikacji są dość przypadkowe, rozrzucone po całych tych konstrukcjach, jak gdyby właśnie były rażone tu i tam przez potężne wyładowania o temperaturze znacznie wyższej niż jakiekolwiek, największo nawet ogniska. Dlaczego więc nie brać pod uwagę naturalnych piorunów? Coś przed wiekami stopiło kamienie fortec wzniesionych na szczytach wzgórz w Szkocji, Irlandii, Bretanii i Czechach. Zgoda, ale przecież wiadomo, że pioruny wybierają samotne, wzniesione nad okolicą obiekty.
Jednakże - i w tym szkopuł - niektóro z zeszklonych fortów wcale nie wznoszą się na szczytach wzgórz, niektóro z nich lożą nisko, wręcz ukryto w dolinach, a jednak ich ściany są również zeszklone pod działaniem gromów.
Zaś druga okoliczność, która winna zmusić nas do wnikliwszego myślenia jest ta, że na całym świecie, w różnych jego regionach, rozsiane są po wzgórzach i szczytach gór kamienno forty, zamczyska i twierdzo, zeszklono zaś są tylko to starożytne obiekty, które wznoszą się na terenie Szkocji, Irlandii, Bretanii i Czoch.