ranka znalazł wbity w niego nóż. Niekiedy wystarczyło tylko zmienić położenie i tam, gdzie była głowa ulokować nogi; zmora zmyliwszy ślad, nie mogła już męczyć swej ofiary. Ale i ten sposób mógł narazić człowieka na gniew zmory, która np. usiłowała wbić nóż w serce swej ofiary. Lepiej było zmienić w śnie pozycję, przewracając się na wznak i umieszczając nogi tam, gdzie zwykle znajdowała się głowa. Zmora natrafiwszy na najzupełniej nieodpowiednią część ciała, zdegustowana, przestawała nawiedzać swą ofiarę. Istniał też szereg innych sposobów, jak np. ustawienie miotły w kącie izby lub przy łóżku. Usłyszawszy skrzypnięcie drzwi, oznaczające przybycie zmory, należało złamać leżący na podłodze kawałek słomy lub przerwać nitkę itp. Można było pozbyć się zmory obietnicą dania jej nazajutrz chleba, masła, lub czegoś innego. Nazajutrz rano zjawiała się obca kobieta lub mała dziewczynka i nic nie mówiąc, stawała we drzwiach chałupy. Gdy otrzymywała to, co w nocy obiecano, zmora nigdy więcej nie dręczyła swej ofiary. Niedotrzymanie danego słowa groziło zemstą demona.
W wielu okolicach (np. teren dawnego województwa łódzkiego, w Opoczyńskiem, na wschodnim Mazowszu, na Podlasiu) znane są liczne warianty opowiadania o tym, jak przebudzona ofiara złapała swą dręczycielkę zmorę. Raz była to mysz, kiedy indziej kot lub żaba. Zmorę przybijano gwoździem lub szydłem do ściany czy jakiejś deski, a jeśli była to żaba przygwożdżono ją widłami. Niekiedy schwytana zmora prosiła swą ofiarę o przebaczenie lub przemieniała się ze słomki w mysz, z myszy w kota itp. O świcie zmora musiała wracać do swojej postaci i oto znajdowano kobietę (w niektórych opowiadaniach była to znajoma sąsiadka, obca i piękna dziewczyna itp.) zawieszoną na ścianie za warkocz łub z przebitą gwoździem ręką. Zabita żaba zamieniała się w opowiadaniach ludowych w trupa kobiety z wbitym w serce ostrzem wideł lub nożem.
A wreszcie istniały przeróżne zalecenia, w jaki sposób należy zasypiać, aby w nocy nie stać się ofiarą zmory. Tak więc w wielu okolicach zalecano zasypiać na brzuchu. Jednocześnie przestrzegano przed zasypianiem na wznak, gdyż wówczas zmora miała
najłatwiejszy dostęp do śpiącego. Dalej w niektórych okolicach zalecano zasypiać z nogą założoną na nogę, lub nawet z lewą nogą założoną na prawą lub gdzie indziej odwrotnie z prawą nogą założoną na lewą. Przed zaśnięciem należało poruszyć dużym palcem u prawej lub w innej okolicy lewej nogi. Dobrze jakoby było przed zaśnięciem włożyć palec do d...P gdyż zmora poczuwszy przykry dla niej zapach nie próbowała zbliżyć się do śpiącego.
A wreszcie istniały przeróżne sposoby związane z przygotowaniem posłania, tak aby zniechęcić zmorę do odwiedzania śpiącego. Do najbardziej znanych należały takie jak postawienie koło łóżka noża lub siekiery na sztorc; położenie tam gałęzi cierniowych, aby zmora pokaleczyła sobie nogi. Dobrze jakoby było położyć koło łóżka lub nawet na piersi ostrą szczotkę włosem do góry. Zniechęcać zmory do nocnych odwiedzin miała brzozowo miotła stojąca koło łóżka. Również odpychająco na zmory miał działać świeży tatarak, a zimą różne suszone zioła. Przyciągała natomiast zmory słoma jęczmienna (tereny południowo-wschodniej Polski) lub owsiana (tereny północno-wschodnie). Jednocześnie odpychająco na zmorę działać miało siano z bagiennych łąk (Podlasie), słoma pszenna (Wieluńskie i Radomszczańskie), słoma w której znajdowały się zasuszone kwiaty chabru (okolice Różana nad Narwią) itp.
W niektórych wsiach w okolicach Makowa Mazowieckiego zalecano, aby człowiek napastowany przez zmory trzymał koło siebie w nocy psa albo kota, gdyż przybierająca postać łasicy lub myszy zmora będzie bała się zbliżyć do śpiącego. W tamtej też okolicy, gdy zmora w nocy miała jakoby dręczyć konie, zamykano wraz z nimi w stajni psy, co dawało jakoby doskonałe rezultaty, gdyż zmory działające pod postacią małych zwierzątek panicznie się ich bały. Opowiadano tam o pewnym gospodarzu, któremu niemal co noc zmora męczyła konia. Zamknął więc na noc w stajence czujnego psa. W nocy usłyszał straszliwe szczekanie. Gdy wybiegł na podwórze zobaczył uciekającego ze stajenki pokrwawionego kota. Następnego dnia dowiedział się, że siódma córka sąsiadów, dziewczynka jakoby wyjątkowo spokojna i pobożna, którą nikt nie podejrzewał o to, że jest zmorą, została w nocy koło
73