-Tik.
- Nawa leraz. gdy chorujesz!
- No. czasami się kłócimy. - zamknęłam na moment oczy. .Może ly się już taka urodziłaś... A więc lo moja wina!!'.
- Chciałabyś, żeby znowu było jak kiedyś, gdy się nie kłó-
Uniosłam brew i bezczelnie sprostowałam:
- Ale przedtem też się kłóciłyśmy.
- Ale nie lak jak teraz!
- No nie.
Nawet Małpa mnie już nie obchodziła, nie byłam jej nic dłużna. Jadłam tylko po to, żeby sprawić przyjemność ulubionym pielęgniarkom, żeby zobaczyć mamę i żeby móc spędzać weekendy w domu.
- W planie jest pudding. Tb nie jest pudding normalnych - Inni by tak nie powiedzieli, wiem przecież, ile mi nakładają na talerz.
-Cóż, dzisiaj ja podaję jedzenie, nieprawdaż?
Jak na dziewczynę, mam raczej niski glos. ale kiedy chcę się wydrzeć, potrafię krzyczeć tak głośno, że innym pękają bębenki. Tonacja mi się podwyższa na maksa. Jako że jestem z natury raczej powściągliwa, wykorzystałam tę zdolność tylko kilka razy w życiu. Raz. gdy miałam sześć lat i po raz pierwszy po zimie wyszłam na rower, nie sprawdziwszy uprzednio hamulców. Mieszkaliśmy wówczas w domu na wzgórzu, a główna droga rozciągała się u jego podnóża. Zanim zdążyłam się zorientować, ziuuuuuuuuu, hamulce zawiodły, a ja prułam w dół na pewną śmieić. Wtedy krzyczałam bardzo głośno. Krzyczałam też po śmierci mojego laty, gdy byłam sama w pokoju. Dom roił się od przyjaciół i krewnych, którzy przychodzili z kwiatami, ciastem itd., więc musiałam tłumić odgłosy poduszką.
■tym razem, patrząc wprost w oczy Trolla, po prostu zaczęłam wrzeszczeć. Do samego końca nie wiedziałam, czy się odważę, ale zrobiłam to. Pisk odbijał się echem od ścian i sprawił, że wszyscy zatykali uszy.