14. Siedzicie jak na tureckim kazaniu
15. Siedzicie jak te ślimaki
16. Zetowski, te twoje opowiadanie to istne wypociny c.d.n”.
Pozwolę sobie również powtórzyć to, co sama nie tak dawno pisałam:
„Gombrowiczowski prof. Pimko, który to kazał uczniom »zachwycić się« Słowackim, bo »wielkim poetą byk i dyktował do zeszytów powody: »za co go kochamy« —jak na razie w wielu szkołach jest niezniszczalny. Schował się tylko za maskę frazesów o »dialogu« i »dyskursie«, »part-nerstwie i autonomii«, spod której pimkowszczyzna wyłazi, jak w anegdocie o pewnym łacinniku. Oto pyta uczniów: który z bohaterów Homera najbardziej im się podoba. A otrzymawszy odpowiedź, że Achilles, natychmiast poprawia: »NIE! Najbardziej WAM się podoba Hektor, powiedzcie teraz, dlaczego?”1.
Jak zatem dotrzeć do mentalności takich i podobnych nauczycieli, bo oni również muszą realizować „ścieżkę edukacyjną” mającą według MEN „największe znaczenie dla wychowania”? Ową uruchamianą przez MEN na szeroką skalę metodą kaskado w ą? Kiedy to „edukatorzy--trenerzy” po krótkim przeszkoleniu zostają namaszczeni misyjnąm a n a, by szkolić następnych, a ci z kolei następnych itd. Brak miejsca nie zezwala mi na ilustracje, jak w rzeczywistości wygląda takie „przelewanie” wiedzy praktycznej za pomocą „kaskady”. Swoistą mutacją tego przedsięwzięcia jest dzisiaj szkolenie przez MEN tzw. edukatorów kształcenia zawodowego. Mająoni „tworzyć fortpocztę reformy—być jej propagatorami Ponadto —jak pragnie Wojciech Książek — »powinny to być osoby lojalne wobec reformy, tzn. przekonane o słuszności jej celów«”2.
Na marginesie zauważmy, że kształcenie przyszłych nauczycieli — które na ogół często nie odpowiadało właściwym standardom — teraz jest jeszcze bardziej niedostosowane do wymogów. Nastąpiła bowiem, jak zjawisko ocenia Z. Kwieciński, „niekontrolowana eksplozja” kształ-cenią odpłatnego, które jest skrajnie inne, jeśli chodzi o poziom. Profesor zauważa nie bez goryczy: „Dominujący obecnie tryb kształcenia nauczycieli — płatne studia zaoczne wydaje się być znalezionym wreszcie rozwiązaniem słynnego dylematu Salomona [...] z dzbana pustego do dziurawego kubka nalewać aż magistrzy wyrosną Rzecz zresztą ; ma większy zasięg. Z. Kwieciński, wymieniając aż 30 „grzechów głównych” kształcenia nauczycieli, dochodzi do wniosku, że w naszym kraju odbywa się „postępująca bałkanizacja” kształcenia, jako że odznacza się ono „pełnym bałaganem, sprzecznościami, skrajną różnorodnością i woluntaryzmem”3.
W tym kontekście nie dziwi następująca metafora, użyta przez pewną nauczycielkę: „Wiedza zdobyta na uczelni to trudny do rozpakowania pakunek” (cyt. za E. Putkiewicz i M. Zahorską, 1999).
Do kwestii kształcenia i doskonalenia nauczycieli powrócimy jeszcze w następnym eseju. Teraz ją przywołujemy, by uwypuklić iluzje kolejnych ekip ministerialnych, że „dobre programy wychowawcze” i przyuczenie do ich realizacji nauczycieli sprawę załatwi. Iluzje te upatruję również w przywiązywaniu nadmiernej wagi do rytualnych „sejmików” wychowawczych i „konferencji” organizowanych z mniejszą lub większą pompą we wszystkich województwach na zlecenie MEN. Zgadzam się z Michaelem Fullanem, który wskazując na skomplikowane procesy w przekształcaniu kultury szkoły w kulturę współpracy uczniów, nauczycieli i innych potencjalnych partnerów, niezbędnej dla prawidłowej edukacji, powiada: „Projekty z mniejszą ilością fanfar mogą zdziałać więcej”4. Fanfary te towarzyszą przede wszystkim dorocznym Sejmikom Wychowawczym, organizowanym centralnie z inicjatywy MEN i pod patronatem Kancelarii Premiera. Właśnie w lutym tego roku —jak podaje prasa nauczycielska: „Pięć dni w reprezentacyjnych salach Urzędu Rady Ministrów, Sejmu oraz MEN, trwały obrady Sejmiku
141
M. Dudzikowa, Osobliwości śmiechu uczniowskiego, Kraków 1996, s. 42.
W. Salański, Forpoczia, „Głos Nauczycielski” 20 IX 2000.
Z. Kwieciński, 30 grzechów głównych w kształceniu nauczycieli oraz tenże, Rozwiązanie dylematu Salomona... [w:] Tropy — ślady — próby..., op. cit. s. 265-314.
Cyt. za: E. Potulicka, Paradygmat zmiany edukacyjnej..., op. cit., s. 37.