artykułami, które mogą sprzedawać krąje najbiedniejsze. To będzie politycznie trudne, bo Unia Europejska i Ameryka chcą chronić swój rynek rolny, ale innej drogi nie ma. I jest także zgoda, że trzeba zmienić system powodujący, że kraje najbiedniejsze finansują ogromny deficyt amerykańskiego budżetu.
- Teraz pan brzmi jak klasyczny antyglobalista.
- To - jak rozumiem - jest polityczna łata, a my mówimy o ekonomicznych faktach, których mechanizm jest prosty. Załóżmy, że jakiś somalijski biznesmen zaciąga w zagranicznym banku kredyt wysokości 10 milionów dolarów. To znaczy, że o te 10 milionów wzrosło zagraniczne zadłużenie Somalii. W takiej sytuacji MFW rekomenduje powiększenie somalij-skich rezerw walutowych o równowartość 10 milionów dolarów. Żeby zwiększyć rezerwy, somalijski bank centralny - podobnie jak inne centralne banki - kupi bony skarbowe, emitowane przez amerykańską rezerwę federalną. Oprocentowanie bonów wynosi jakiś 1 procent. Oprocentowanie kredytu, który wziął biznesmen, jest kilkakrotnie wyższe. W rezultacie Somalia jednocześnie pożycza Ameryce pieniądze na jeden procent rocznie i pożycza od Ameryki na kilka procent rocznie. Między innymi w ten sposób nąjbiedniejsi wciąż budują bogactwo najbogatszych. Zgadza się pan, że to się musi zmienić?
- Tylko jak to zrobić?
- Potrzebny jest decydujący polityczny przełom. Kiedy będzie polityczna wola, większość problemów da się stopniowo rozwiązać. Bo co należy zrobić, od kilku lat wiadomo. Zarys programu jest choćby w mojej książce.
- Może mi pan na koniec udzielić porady?
- Jeżeli będę potrafił.
- Czy Polska powinna się spieszyć z wstąpieniem do strefy euro?
- Nie mam odpowiedzi. Trzeba by dobrze rozważyć, czy Polsce to się opłaca. Europejski Bank Centralny popełnił dużo błędów i, utrzymując zbyt wysokie stopy procentowe, pogorszył stagnację w strefie euro. Trzeba by się dokładnie przyjrzeć polskiej sytuacji i zaufaniu, jakim cieszy się złotówka. Szwecja, na przykład, z pewnością miała rację, zostając przy koronie, która jest silną i wiarygodną walutą. Własna waluta to szansa na prowadzenie polityki odpowiadającej lokalnym trendom gospodarczym. To jest duża wartość.
- Ale czy pana zdaniem kraj taki jak Polska jest w stanie obronić swoją walutę przed atakami wielkich spekulantów w rodzaju George’a Sorosa, który już zapowiada, że złotówkę czekają poważne wyzwania?
- To nie będzie łatwe i między innymi dlatego warto się zastanawiać nad przyjęciem euro. Czeka nas okres niestabilności rynków finansowych. Wielkim walutom łatwiej będzie się bronić i zachować stabilność. To jest silny argument za euro. Ale z drugiej strony trzeba rozważyć, czy Polsce potrzebna jest tego rodzaju stabilność, która hamuje gospodarkę i pogłębia stagnację.
- Więc co pan radzi, panie profesorze?
- Nic nie mogę radzić. Przystąpienie do strefy euro będzie dla Polski kosztowne, ale nieprzystąpienie może być zbyt ryzykowne. Przyjmując euro, bardzo poważnie ograniczycie wpływ państwa na gospodarkę, a zostąjąc przy złotówce, ryzykujecie, że możecie stracić nad nią kontrolę. To trzeba bardzo dokładnie zważyć.
63