tornado porwało w górę stodoło i konia...
Wszystkie nieznane ciała w okolicy Słońca wiążą się jednak w jakimś, mniej lub bardzioj prawdopodobnym stopniu z losom hipotetycznego Wulkana. Od togo typu obserwacji nie jest jednak wolny i Księżyc. Na przykład w piśmie „Philosophical Transactions" (82-27) znajduje sio relacja Williama Herschela, odnoszącą sio do niezidentyfikowanych blyszczqcych punktów, które zdarzyło mu sio obsorwować na, czy też w pobliżu - to nie jest całkiem jasno - powierzchni Księżyca, podczas polnego zaćmienia tego ciała. Dlaczego miałyby znajdować się tam jakieś świecące punkty skoro sam Księżyc by 1 niewidoczny? Pytanie to może nastręczać szereg problemów, będziemy tu jednak pisali jeszcze o pojawianiu się takich świetlistych obiektów w pobliżu nieoświetlonej nocą powierzchni Ziemi. Pojawia się tu także nowy czynnik - liczba mnoga.
Czy mamy zatem do czynienia z nowym aspektem życia międzyplanetarnego?
Światy w całych grupach, a może hordy stworzeń, hordy uskrzydlonych obiektów — wcalo bym się nie zdziwił, jeśli skończymy na odkryciu aniołów - stworzeń w maszynach, cale floty kosmicznych wędrowców.
W 1783 i 1787 r. Horschol obserwował więcej świateł na Księżycu i ponad jogo powierzchnia. Przypuszczał wtedy, że są to wybuchy wulkanów. Zdanie Herschela nie miało jednak więcej wagi, jeżeli akurat nio pasowało do ówczesnej składanki niż słowo jakiegoś Lescrbault, prowincjonalnego amatora. A warto tu może przypomnieć, żo Horschol by! pionierem używania teleskopów zwierciadłowych, odkrywca Urana (1781) i człowiekiem, który wykazał, że Słońce nie tkwi nieruchomo w jednym punkcie przestrzeni, lecz porusza się z całym swym systemem.
Jasne punkty widziano także na Księżycu w listopadzio 1821 r. („Proceedings of tho London Royal Society”, 2-167). Kilka innych przykładów podaje też Loomis w swej książce Trcatise on Astro-nomy. O poruszającym się jasnym punkcie czytamy również w „Philosophical Transactions" (84-429). Autor relacji pisze, że przypominało mu to gwiazdę przesuwająca się nad Księżycem, „w następnym jednak momoncio uświadomiłem sobie, że to niemożliwo". Było to równo świecące ciało na ciemnej, nieoświetlonej części Księżyca.
W „Report of tho British Association” z 1847 r. znajduje się informacja o obserwaniu świetlistych punktów na tarczy Księżyca w czasie jego zaćmienia. Obserwatorowi zjawiska, panu
Kmikinowi, przypominało to odbicia gwiazd. Nio jest to zbyt rozsądno wyjaśnienie, mamy jednak w „Annual Register" < 1)121 r. takie światło, którego w żaden sposób nie można po-trtwnać z gwiazdami, ponieważ poruszało się ono z Księżycom. Widziano je przoz trzy kolejne noce.
Kolejna informacja pochodzi z „Philosophical Transactions" 1112-737), a dotyczy białej plamki na krawędzi ciemnej części Księżyca. Obok niej obserwowano również trzy mniejszo światła.
Istnieje w nas wszystkich zew pozytywizmu, którego aspektami sę jednorodność, jedność i kompletność. Sam nieraz czuję jogo działanie w odniesieniu do faktów, o których zamierzamy mówić na następnych stronach. Levcrrier przestudiował ponad dwadzieścia obserwacji, ulegając nieodpartej skłonności do mydlenia, że chodzi tu o jeden i ton sam obiekt. Powiedziałbym, że |esl to skłonność kosmiczna. Większość z tycli obserwacji nio można było pogodzić z niczym, z żadna inna teza prócz wolnych od stałych orbit, sterowalnych światów-konstrukcji, co zamknęło mu oczy na dwie trzecie z nich. Wybrał zatem tylko n/.ość: sześć pasujących do jego koncepcji dodatkowej planety, hzość dających złudzenie kompletności i jodyności.
A powiedzmy teraz, że znalazły się w naszym posiadaniu (lane obserwacyjne o wielu ciemnych ciałach, lecz my również będziemy nieodparcie skłonni do interpretowania ich wszystkich jako odnoszących się do jednego obiektu. Jest to rodzaj myślowego zboczenia, choć powszechne zboczenia traktujo się jako normy.
Ciemne ciała, dryfujące lub żoglująco w międzyplanetarnej przestrzeni - i co może przyjść mi w związku z nimi do głowy? Książę Ciemności - Molanikus. Ogromny obiekt, może uskrzydlony jak super-niotoperz, czarny jak smoła, najpewniej jeden z krążących w całym Kosmosie wysłanników Piekła.
Oto niezwykły, uwiończony śmiercią Wagnera i potężnym wybuchom wulkanu Krakatau, rok 1883.17 grudnia owego roku londyński „Times" wydrukował list pewnego astronoma-amato-ra nazwiskiem Hicks Pashaw, który 24 września, znajdując się wówczas w Egipcio, obserwował przez swoją lunetę duży ciemny punkt w dolnej części tarczy słonecznej. Przyjmijmy, ponio-waż nie mamy żadnej dodatkowej informacji o tym zjawisku, że była to zwykła plama słoneczna. Inny astronom, obsorwujący nocą pewną gwiazdę zanotował, że coś ciemnego zasłoniło mu ją na trzy i pół sekundy. Niedaleko przeleciał meteor, lecz jogo