1 ANNA BOSCZEWSKA — Inna
•••:: ARTHUR — Ams
3. ZAKOCHANI
6. ANEGDO'
7. TERESA NAŁĘCZ-JAWECKA — Febus
8. KRZYŻÓWKA-
3
17
21
46 52
DRODZY CZYTELNICY!
Prosimy o cierpliwość. Doszły nas słuchy, że w nr. 2 CZYTADEŁ dość szybko urywała się okładka. A więc w tym numerze zszyliśmy już nie w' jednym, ale w dwóch miejscach, dwoma drucikami. Jeśli i ten sposób nie zapobiegnie urywaniu się okładki, to w nr. 4 CZYTADEŁ wprowadzimy sztywną okładkę! Gorąco przepraszamy za kłopoty, wynikłe z naszej winy.
Doszły nas też wieści, że pierwszy numer CZYTADEŁ POCKET BOOK spotkał się z dużym zainteresowaniem. Wielu Czytelników’ robiło z naszego miesięcznika prezent — dla znajomych, krewnych, koleżanek z pracy. Tak, rzeczywiście nadaje się na prezent. Ale warto też nasze książeczki kolekcjonować — po sześciu miesiącach rozlosujemy 6 milionów’ wśród stałych Czytelników, (patrz tekst na ostatniej okładce).
Poniewraż jest popyt na CZYTADŁA, zatem zwiększyliśmy o ponad 50°,0 nakład nr. 3. Jeśli będzie taka potrzeba, to znów podniesiemy nakład numeru 4 — oliwkowego. Wiemy, że ludzie dość mają już polityki, trudnej publicystyki, rozważań o modelach gospodarczych. Czytadła są więc po to, aby oderwać się od „wielkich” problemów, odetchnąć od codziennych kłopotów’. Po prostu poczytać...
Zgrzytnął klucz w zamku, pisnęły nie naoliwioru drzwi. Dzieci, zajęte lepieniem kolorowych łańcu .chów na choinkę, usłyszały podniesiony głos o; ca:
— Mama jest?
— Nie, jeszcze nie wróciła — odkrzyknęły jednocz, śnie, nie przerywając swojego zajęcia. Chłopic* miał lat, dziewczynka — 11.
— Co się stało? Przecież już prawie 17-ta! Jesteśc głodni? — wykrzykiwał ojciec.
—• W lodówce jest zupa i pierogi — powiedzie.1 dziewczynka. — Można odgrzać..
— Nie wolno wam dotykać się do guz a’ Możecie sok: zrobić krzywdę! — ojciec wszedł do dziecinnego pokoy. ze złością kopnął jakąś porzuconą na ptKilodze zabawk
Dziewczynka była odważniejsza:
— A ty nie możesz?
— Jestem zmęczony — oświadczył ojciec i wyszedł pokoju. Położył się na'tapczanie i zaczął czytać gazc Był zły i głodny. Żona zawsze -wracała przed mm z prac; i zanim się rozebrał i umył ręce, obiad stał na stole
Julia wolno wchodziła po schodach na drugie piętro Obie ręce miała zajęte torbami z zakupami. W Instytuci* miała dziś straszną nerwówkę, autobus był przepełniony i prawie pół godziny stała w niewygodnym ścisku między niedomytymi pasażerami, w dusznym sklepie trafił na wyjątkowo niesympatyczną kolejkę — klienci w. czeli na siebie, a sprzedawczyni na klientów. Marzył: tym, żeby wreszcie znaleźć się w domu. „Ciekawe, ■
— 3 —