rodniczymi, zainicjowana przez empiryzm logiczny, miała faktyczny wpływ na rozwój tych nauk; niezależnie wszakże od tego, refleksja ta nie budzi i nie budziła zresztą niczyjego sprzeciwu, dopóki nie próbowała uzyskać monopolu w zakresie filozofii i nie ogłaszała się za jedyny rodzaj filozofii godny zainteresowania;.
Założenia empiryzmu logicznego bywały wielokrotnie przedmiotem krytyki z najrozmaitszych stanowisk podejmowanej. Rezygnując z klasyfikacji tych krytyk, zanotujemy tylko parę punktów ważniejszych.
Krytyce podlegały kryteria sprawdzalności „zasadniczej” w jej odróżnieniu od „technicznej”. Jest to jeden z fundamentalnych punktów doktryny logicznego empiryzmu, przesądza bowiem o tym, czy uda się w ogóle sformułować stosowalne kryterium sensowności naukowej. Krytycy zwracali uwagę na to, że sprawdzał no ść „zasadniczą” charakteryzowali pozytywiści przez zgodność ż pewnymi regułami składni logicznej, ale same1 te reguły z kolei ustalali odwołując się. do sprawdzalności wyrażeń, popadając'tym samym w błędne koło.
Szczególne trudności sprawiała jednak pozytywistom obrona samej podstawowej zasady sprawdzalności jako kryterium sensowności. Czym jest, pytali-krytycy, reguła weryfikowałnośoi? -Skoro nie jest tezą empiryczną ani twierdzeniem analitycznym, należeć musi do wypowiedzi, metafizycznych w takim rozumieniu słowa, w jakim pozytywiści się nim posługują. Tym samym u podstaw doktryny empiryzmu logicznego leży założenie metafizyczne, które nie pozwala odróżnić ich filozofii-od innych doktryn z punktu widzenia roszczeń do naukowości doskonałej. Obrońcy pozytywistycznej filozofii odpowiadali: zasada kwestionowana nie jest tezą, ale ma -charakter definicyjny, nie musi tedy spełniać wymogów, jakie stawia się naukowym twierdzeniom.
Jednakże — zwracamy uwagę na tę kwestię, ponieważ ma ona charakter osiowy w immanentnym rozumieniu doktryny — kwestia cała nie jest w ten sposób rozjaśniona, lecz tylko przesunięta. Wolno bowiem zawsze zapytać, jakie racje mają nas skłonić do tego, by taką definicję sensowności uznać. W dziejach samego empiryzmu logicznego pojęcie sprawdzalności bywało formułowane rozmaicie — luźniej lub bardziej rygorystycznie; w zależności od formuły, przesuwać się musiały w tę lub ową stronę granice dopuszczalnej pracy myślowej i trzeba było nazywać nauką to lub owo, co nie zasługiwało na tę nazwę z punktu widzenia odmiennej formuły. Jakie są racje tych ustanowień poza arbitralnymi decyzjami, ogłaszającymi dowolnie, że od tej chwili będziemy nazywać nauką albo poznaniem to właśnie, a nie co innego? A jeśli mają to być arbitralne decyzje, jakie względy praktyczne mogą je usprawiedliwić?
Na te pytania jest również odpowiedź. Można mianowicie sformułować dyrektywę milcząco w tych rozważaniach przyjętą, mocą której do zakresu nauki albo poznania zaliczać się będzie tylko te twierdzenia o święcie, które mogą być lub mają szanse, że będą skuteczne w technicznych, praktycznych oddziaływaniach człowieka na świat — i to nie wedle byle jakiego rodzaju wpływu (bo najbardziej lekkomyślna metafizyka może mieć wpływ na ludzkie zachowania), ale w ten sposób, iż są przesłankami dla twierdzeń, dotyczących efektywnej skuteczności pewnych zachowań. Dyrektywa taka jest niezmiernie (kłopotliwa, jeśli by chciało się ją sformułować w sposób nadający się do użytku, tj. pozwalający faktycznie rozstrzygnąć w każdym przypadku, czy mamy do czynienia z twierdzeniem „operatywnym” czy jałowym. Gdyby jednak udało się ją istotnie sformułować w sposób pożądany, kwestia wartościującego i arbitralnego charakteru decyzji ostatecznej nie zostaje usunięta. Łatwo bowiem zauważyć, że potraktowanie skuteczności, czy też właśnie „operatywności” technicznej twierdzeń za miarę ich sensowności albo dopuszczalności, albo waloru poznawczego jest wartościującym postanowieniem związanym specyficznie z pewną formacją kulturalną, którą trzeba uznać za dominującą obecnie, ale która nie może rościć sobie pretensji do tego, by miała w ręku wartości absolutne i transcendentalne w przeciwieństwie do innych kultur. Można uznać, że „wartością” jest to, co pomnaża zasób energetyczny, jaki ludzkość może dla swego użytku wykorzystywać, nie można jednak upierać się
217