szczególną zbieżność filozofii analitycznej dopiero z tą wersją fenomenologii, jaką rozwinął Heidegger w Sein und Zeit.H W każdym razie obie te tradycje — feno-mcnologiczno-hermeneutyczna i analityczna — przyczyniły się do odrzucenia idei podmiotu zamkniętego w swym wnętrzu, oddzielonego od świata, a samemu sobie danego bezpośrednio w jakimś rodzaju wewnętrznego oglądu. To zaś, jak pokazywałem, ma bezpośrednie 1 2 znaczenie dla problemu rozumienia w tej jego postaci, w jakiej został on postawiony w tej książce. Może/ny zatem oczekiwać, że również u Wittgensteina znajdziemy rzeczy nas interesujące. Chcę się więc przez moment przyjrzeć jego poglądom, nadając im z konieczności nieco większą zwartość i bardziej ogólny charakter, niż życzyłby sobie ich autor, programowo odrzucający wszelkie dążenie do ogólności.
Już w Traktacie... Wittgenstein krytykował taką koncepcję podmiotu, która ujmuje go jako cząstkę świata, byt psychiczny pośród innych bytów. Podmiot nie należy do świata, lecz już jest jego granicą — pisał.® Radykalny antypsychologizm Traktatu... przybiera w Dociekaniach filozoficznych formę destrukcji ontologii duchowych stanów i czynności16, teorii, którą Ryle nazwał potem „teorią paramechaniczną” albo „dogmatem o duchu w maszynie” i — podobnie jak ja — wywodził od Kartczjusza.
Ryle następująco charakteryzował tę teorię: „Ciała ludzkie znajdują się w przestrzeni fizycznej i podlegają tym samym prawom mechaniki, które rządzą innymi ciałami w przestrzeni. Procesy i stany zachodzące w ciele mogą być śledzone przez obserwatorów z zewnątrz [...1. Ale umysły nie znajdują się w przestrzeni,
a ich czynności nie podlegają prawom mechaniki. Działaniom umysłu nie towarzyszy żaden świadek oprócz niego samego; losy jego rozgrywają się w ukryciu. Tylko ,ia mogę sięgnąć bezpośrednim poznaniem do stanów i procesów mojego własnego umysłu.”3 I dalej: „Umysł i materia różnią się więc między sobą jak dwa przeciwne bieguny (...]. Przedmioty materialne są umieszczone we wspólnym obszarze określonym jako «prze-str2tń», a co się przydarza jednemu ciału w jednej części przestrzeni, jest mechanicznie powiązane z tym, co ssę przytrafia innym ciałom w innych jej częściach. Ale zdarzenia psychiczne zachodzą w obszarach będących jakby wyspami, które określa się jako «umysły», przy czym, z wyjątkiem może telepatii, nie zachodzi żaden bezpośredni związek przyczynowy między tym, co zdarza się w jednym umyśle, a tym, co zdarza się w drugim. Tylko dzięki pośrednictwu publicznego świata zjawisk fizycznych może umysł jednej osoby spowodować jakąś zmianę w umyśle innej. Umysł sam jest miejscem swego wewnętrznego życia, w którym każdy z nas egzystuje życiem bezcielesnego Robinsona Crusoe. Ludzie mogą widzieć wzajemnie swe ciała, potrząsać r.imi i słyszeć wydawane przez nie dźwięki, lecz są nieuleczalnie ślepi i głusi na to, co dzieje się w cudzych umysłach, niezdolni też, by na nie oddziaływać.”1* Przytoczyłem ten nieco przydługi cytat, gdyż sugestywnie i plastycznie przedstawia on „problem rozumienia” w jego fałszywej postaci oraz cale filozoficzne „zaplecze”. Opis ten odpowiada prawie dokładnie schematowi krytykowanemu w tej książce. Wittgenstein niestrudzenie krytykował ów pogląd, podając liczne przykłady i argumenty świadczące o jego absurdalności. Znaczenie tej myśli dla rozważań na temat rozumienia i jego roli w nauce polega już więc choćby na tym, że pokazuje ona, iż tak postawiony problem jest pozorny i fałszywy. Oczywiście, jak pokazywałem, inni myśliciele, których poglądy analizowałem, byli podobnego
215
« Por. E. Tuger.dhat, Sclbslbcwusstsein und Selbstbestim-mung, Frankfurt a.M. 1979, s. 164; K. O. Apel, Wittgenstein und Heidegger, w; tenże, Transformation der Philosophte, t. 1, s. 22.>—276.
L. Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, przcł. B. Wolniewicz, Warszawa 1970. teza 5.632.
19 Por. K. O. Apel. Die Entfaltung..., s. 69.
G. Ryle, Czym jest umysł?, przeł. W. Marciszewski, Warszawa 1970, s. 41—42. ł» Tamże, s. 44—45.