unormowaną sytuacją polityczną przyczyniły się zapewne do zmniejszenia niepokojów charakteryzujących życie w mieście.
Jeśli jednak zechcemy przywiązywać znaczenie do badań nad zwierzętami, spostrzeżemy, że serwomechanizm układu gruczołów dokrewnych spotykany u wielu gatunków działa podobnie do termostatu kontrolującego ogrzewanie domu. Główna różnica polega na tym, że termostat reguluje ciepłotę, a układ gruczołów dokrewnych — gęstość populacji. Najważniejszymi odkryciami etologii eksperymentalnej są opisane w rozdziałach II i III tragiczne konsekwencje fizjologiczne i behawioralne związane z przegęszczeniem populacji w okresie bezpośrednio poprzedzającym katastrofę. Te same prace uwidaczniają też korzyści, jakie przypadają zwierzętom mającym swe własne terytorium i swą własną przestrzeń.
Godne uwagi są też sprawozdania pracowników Penrose Laboratory przy ogrodzie zoologicznym w Filadelfii H. L. Ratcliffe’a i R. L. Snydera. W sprawozdaniu omawiającym przyczyny śmierci 16 000 ptaków i ssaków, obejmującym okres dwudziestu pięciu lat, wykazano nie tylko to, że wiele różnych gatunków reaguje stresem na nadmierne stłoczenie, lecz rówmież fakt, że w wyniku tego stresu zwierzęta zapadają na te same choroby co człowiek: nadciśnienie, wady krążenia, choroby serca itp. i że również nie pomaga im niskotłuszczowa dieta.
Badania te pouczają nas jednocześnie, że samo stłoczenie nie jest ani złe, ani dobre. Do rozpadu populacji prowadzi dopiero nadpobudliwość, nadmierna ilość bodźców i rozerwanie więzi społecznych, spowodowane zachodzeniem na siebie dystansów indywidualnych. Właściwe odgrodzenie zwierząt od siebie może zmniejszyć zarówno rozpad więzi, jak nadpobudliwość i pozwala bez szkody zwiększyć koncentrację populacji. Takim właśnie odgrodzeniem są ściany domów, mieszkań i budynków w naszych miastach. Odgrodzenia takie dobrze pełnią swą funkcję dopóty, dopóki tylko kilka jednostek zamkniętych jest w jednym pomieszczeniu. Gdy jednak liczba ich przekroczy wielkość krytyczną, następuje drastyczna zmiana. Ściany nie chronią już i nie odgradzają, lecz dodatkowo prą na znajdujących się w środku i ścieśniają ich.
Cywilizując się człowiek w znacznym stopniu zredukował dystans ucieczki, jaki utrzymywał w stanie pierwotnym, co jest absolutną koniecznością, kiedy gęstość zaludnienia jest wysoka. Reakcja ucieczki zachowująca dystans pomiędzy człowiekiem i jego wrogiem jest jednym z najbardziej podstawowych i najskuteczniejszych sposobów uniknięcia niebezpieczeństwa. Wymaga jednak przestrzeni, w którą można by uciec. W procesie adaptacji wyższych organizmów — od których człowiek nie jest wyjątkiem — daje się stłoczyć większą ilość osobników na tej samej przestrzeni, pod warunkiem jednak, że czują się one bezpieczne, a ich instynkty agresji są nadzorowane. Gdy jednak człowiek zaczyna się obawiać innych ludzi, strach skłania go do szukania dróg ucieczki, powodując eksplozyjny wzrost potrzeby przestrzeni. Jeśli jednak strach zbiegnie się z zatłoczeniem, jedyną reakcją może być panika.
Niezrozumienie znaczenia, jakie ma dla człowieka środowisko, doprowadziło w przeszłości do tragicznych rezultatów. Psycholog Marc Fried i socjolog Chester Hartman obserwowali głęboką depresję i trwałe poczucie krzywdy wśród przesiedlonych mieszkańców bostońskiego West Endu, gdy w ramach odnowy urbanistycznej miasta zburzono ich miejską wieś. Opłakiwali oni utratę nie tylko środowiska, ale całego układu więzi — składającego się z budynków, ulic i ludzi — stano-
261