dy prawdopodobieństwo rośnie od 0 do i, entropia maleje od nieskończoności do zera.
Gdyby entropia Wszechświata zmalała do zera, znaczyłoby to, iż osiągnął on swój stan końcowy, w którym żadna dalsza ewolucja nie jest już możliwa. Wszechświat stanowiłby jednorodną masę materii o wyrównanej temperaturze. Istnienie niezliczonych gwiazd, tj. ogromnych skupisk niezwykłe gorącej materii, wskazuje, że daleko nam jeszcze do owego stanu zerowego entropii. Czas niezbędny do osiągnięcia tego stanu jest tym w porównaniu z czasokresem istnienia życia na naszej planecie, czym miliardy stuleci w porównaniu z jedną sekundą. Nie możemy jednak zatrzymywać się nad tymi problemami kosmogomii, w której na plan pierwszy wysuwa się obecnie konflikt pomiędzy prawem powszechnej grawitacji a nieznanymi przyczynami, wywołującymi zjawi-ko rozszerzania się Wszechświatał. Ograniczymy swe rozważania do naszej planety; tutaj, gdzie nieustanny dopływ ciepła słonecznego umożliwia odstępstwa od prawa ewolucji, stosującego się wyłącznie do układów izolowanych, stwierdzamy, iż procesy biologiczne polegają najczęściej na przechodzeniu do stanów mało prawdopodobnych. W ten sposób właśnie powstały obfite złoża węgla kamiennego i ropy naftowej, które zasilają nasz przemysł; w ten sposób nasze lasy dostarczają nam wielkich ilości drzewa. Równocześnie jednak dokonują się pewne procesy, które wydają się nieodwracalne i z których najważniejsze jest powolne, lecz ciągłe, obsuwanie się ziemi i skał z gór na równiny i do mórz. Można by było zmniejszyć nasilenie tego procesu za pomocą zalesiania, nie zdołalibyśmy jednak całkowicie go zahamować. Nie wydaje się też, iżby można było wydobyć z morza wszystkie ciała stałe nanoszone tam przez rzeki; aby zahamować ten proces, musielibyśmy założyć filtry przy ujściach rzek.
i Patrz: P. Couderc L’expan$ion de l’Untver$.
Promieniowanie słoneczne, wywołując różnice temperatury pomiędzy strefą równikową a strefą polarną, powoduje w następstwie znaczne różnice temperatur panujących w morzach równikowych na różnych głębokościach. Stąd też powstają w oceanach ciepłe prądy powierzchniowe, które idą od równika ku biegunom, i zimne prądy na większych głębokościach, idące od biegunów ku równikowi.
Pewien przedsiębiorczy przemysłowiec wpadł na pomysł wykorzystania owej różnicy temperatur mórz równikowych na różnych głębokościach. Należało w tym celu wypompować wodę zimną z głębi na powierzchnię. Niestety, urządzenia niezbędne dla takiego pompowania wody prawidłowo funkcjonowały, gdy morze było spokojne, ale nie mogły wytrzymać naporu potężnych fal, które wywołują od czasu do czasu wiatry w powierzchniowych warstwach morza. Siła fal bywa niekiedy tak ogromna, że praktycznie nie sposób się jej oprzeć. Trzeba by najpierw umocować na lądzie rurociągi dla odprowadzania wody z głębi morza i zanurzyć je do takich głębokości, na których siła fal jest nieznaczna. Ale zainstalować takie urządzenie byłoby rzeczą trudną. Akcjonariusze, którzy dali się uwieść pomysłowości projektu, zaprzepaścili swoje pieniądze.
(31) ład i bezład
Na zakończenie nadmienimy, że w wielu wypadkach można mówić — zamiast o prawdopodobieństwie jakiegoś stanu — o ładzie i bezładzie. Ład jest oczywiście mniej prawdopodobny niż bezład i chociaż ład można łatwo zamienić w bezład, trzeba na ogół wielkiego wysiłku, by stworzyć ład z bezładu. Węgiel i ruda żelazna to uporządkowane złoża znajdujące się w naszej dyspozycji. Kiedy palimy węgiel, rozpraszamy go wprowadzając w stan nieuporządkowania; i tylko dzięki 5 Prawdopodobieństwo i pewność 65