*** (Chyba nie widniał..i) - s. 164
9 Und w il/st du nicht... — A jeśli nie chcesz być mi bratem, rozłupię ci czaszkę.
Z NOTATNIKA OBORSKIEGO s. 192
10 Grat i a cum Ny m p h i s... Dosłownie: Sama tylko Gracja z nimfami i z siostrami w parach chce prowadzić taniec (cytat chyba nieścisły, u Horacego podmiotem jest Wenus, Gracje oczywiście w liczbie mnogiej). W przekładzie Tadeusza Feliksa Hahna (Horacy, Wybór poezji, oprać. Jerzy Krokowski, Wrocław 1967, BN, seria II, t. 25):
A skoro księżyc wzejdzie, wodzi swoje chóry Wenus, Gracje z Nimfami śnieżystymi stopy W krąg pospolem pląsają rade.
11 „Wer die Kraft des Reigens ko e n n e ł, w o b n t in Gott” — Kto zna moc tańca, mieszka w Bogu.
PRZYPOMNIENIE — s. 204
12 l’i nf i ni t a venuta del tut to —nieskończony powrót wszy stkiego
JAPOŃSKIE ŁUCZNICTWO — s. 211
13 ta[t] twam asi — ty jesteś tym (podstawowa formuła Upaniszatl)
WIERSZE SOMATYCZNE s. 216
14 Esse est per dpi et p e r c i p e r e Istnieć to być postrzega nym i postrzegać.
NIESZPORY W NOTRE-DAME — s. 226
15 Sois t r a n q u i 11 e, m o n dme,sei r uh i g, m e i n’ S e e l' Bąd/ spokojna, moja duszo.
ODJAZD NA SYCYLIĘ — s. 235
16 Au t um nu s f r ugif er — jesień niosąca plony
WIECZÓR — NOC — RANEK — s. 258
17 O, my beautiful bronce t h r o a t! O, moje piękne spl)n we gardło!
18 Ar me Menschenkinder! biedne ludzkie dzieci!
LIST s. 257
19 tot iv i e c ^e r nyj... to niewyslowione światło wieczorni
4H
OPANOWANI — s. 279
1 adieu je vous baise Manon Leseaut —żegnaj, całuję cię, Manon Leseaut
22 maja 1967, a więc na dwa miesiące przed śmiercią Wat rozpoczął pisanie tekstu, który opatrzył tytułem Coś niecoś o Piecyku (brulion). W tomie Ciemne świecidlo wdowa po poecie umieściła kilka jego fragmentów. Tu, podobnie jak w Poezjach zebranych, tekst przedrukowany został w całości, z wyjątkiem jednej nie mającej związku z Piecykiem dygresji.
*
Coś niecoś o Piecyku (brulion)'
Po długim, bardzo długim milczeniu, dobrowolnym, a później — długo — przymusowym, gdy w 195 5-6 zacząłem publikować na nowo wiersze, krytycy z nietajonym zadziwieniem pisali o „gałęzi późnorozkwit-łej”, o dziwnym fenomenie „nowej młodości poety”, o „nowym poecie”. Najdobitniej wyraził to poeta rozpaczy Jan Śpiewak w wierszu mnie poświęconym (pisano wtedy wiele wierszy nie tylko do mnie, ale i o mnie):
Czytałem wiersze poety, który wiele lat milczał.
Zdawało się, że nie potrafi napisać dwu słów, a on [...]
przemówił nagle wszystkimi zmysłami, każdym nerwem, lękiem i zamyśleniem.
Nie mając żadnej nadziei, wlókł się przez kraje, przez szpitalne sale, nadsłuchiwał śpiewu słowika,
[•••]
Dyskutował wyłącznie z Tą, która odbierze mu oddech,
[•••]
Co tworzył, było spojrzeniem nieba i ognia.
Nie będąc już wierszami, to było samą poezją.
Cóż z tego? Nawet liść opadając zawsze opada samotnie.
A Jarosław Iwaszkiewicz tłumaczył: wiersze te „są nieoczekiwanym kwiatem wykwitłym na gałęzi naszego piśmiennictwa. Długie lata kar-