systemie nie może być miejsca dla teologii, eschatologii i innych znanych aspektów tradycyjnego chrześcijaństwa. Nauka, która ludzkie wartości traktuje jako część swych danych, winna dopomóc w badaniu treści i sposobów artykulacji takich powszechnie podzielanych przekonań. Jeśli się będzie przed tym wzbraniać, stanie się sprzymierzeńcem tych, którzy nie mając na oku nic lepszego, trzymają się anachronicznych form religijnych”100.
Lynd zdaje się widzieć religię mniej więcej tak samo jak nauki społeczne, które - zgodnie z jego ujęciem - „w zależności od tego, czy okażą się użyteczne dla człowieka w jego walce o przetrwanie, ostaną się lub upadną”101. Religia staje się pragmatyczna.
Myśliciele tacy jak Lynd, mimo postępowego w istocie nastawienia, przeoczają sedno problemu. Nowe katechizmy społeczne budzą jeszcze więcej zastrzeżeń niż wskrzeszanie ruchów religijnych. Religia w tradycyjnej formie oraz jako nowoczesny kult społeczny jest traktowana - jeśli nie przez szerokie masy, to przynajmniej przez jej cieszących się uznaniem rzeczników - jako instrument. Propagowanie nowych kultów istniejącej lub przyszłej wspólnoty, państwa czy też wodza nie może przywrócić jej szacunku. Prawdę, którą usiłuje krzewić, kompromituje jej pragmatyczny cel. Gdy ludzie zaczynają mówić o religijnej nadziei i zwątpieniu jako o „głębokich potrzebach duchowych”, bogatych emocjonalnie, powszechnych uczuciach lub naukowo zbadanych ludzkich wartościach, znaczy to, że religia straciła dla nich znaczenie. Nie pomoże nawet recepta Hobbesa, by religijne nauki połykać jak pigułki. Język rekomendacji wypacza to, co - jak mu się zdaje - rekomenduje.
Sama teoria filozoficzna nie może przesądzić o tym, która tenden-cja - barbarzyńska czy humanistyczna - weźmie w przyszłości górę. Jeśli jednak odda ona sprawiedliwość wyobrażeniom i ideom, które w określonym czasie zawładnęły rzeczywistością niczym absoluty - jak na przykład idea indywiduum w epoce mieszczańskiej - a w dalszym rozwoju historii zostały zarzucone, filozofia będzie mogła odegrać rolę jakby korektorki dziejów. Ideologiczne stadia przeszłości nie byłyby wówczas po prostu stawiane na równi z głupotą i oszu-
100 R. Lynd, Knowłedge for What?, Princeton University Press, Princeton 1939, s. 239.
101 Tamże, s. 177.
stwem - a tak właśnie filozofia francuskiego Oświecenia poczynała sobie z myślą średniowieczną. Socjologiczna i psychologiczna interpretacja dawnych przekonań nie byłaby równoznaczna z ich filozoficznym potępieniem i tłumieniem. Pozbawione dziś mocy, jaką miały niegdyś, mogłyby rzucić nieco światła na drogę ludzkości. Pełniąc taką funkcję, filozofia byłaby pamięcią i sumieniem ludzkości i być może pomogłaby zapobiec upodobnieniu się drogi ludzkości do bezsensownych kółek, jakie w chwilach wytchnienia zakreślają pensjonariusze zakładów zamkniętych.
Podążanie w kierunku wyznaczonym przez utopię hamuje dziś przede wszystkim wielka dysproporcja między znaczeniem przytłaczającej maszynerii społecznej władzy i zatomizowanych mas. Wszystko inne - szerząca się obłuda, wiara w fałszywe teorie, defe-tyzm myślenia spekulatywnego, słabość woli czy jej przedwczesny zwrot ku nieustającej aktywności pod naciskiem strachu - jest symptomem tej właśnie dysproporcji. Jeśli filozofii uda się dopomóc w rozpoznaniu tych czynników, odda ona ludzkości wielką przysługę. Metoda negacji, denuncjacja wszystkiego tego, co okalecza ludzkość i stanowi przeszkodę w swobodnym jej rozwoju, opiera się na ufności w człowieka. Nietrudno wykazać, że tak zwanym budującym filozofiom brak w istocie tego przekonania i że skutkiem tego nie są one w stanie przeciwdziałać kulturowej zapaści. Działanie jawi im się jako spełnienie naszego wiecznego przeznaczenia. Teraz, gdy nauka pomogła nam przezwyciężyć lęk przed tym, co nieznane w przyrodzie, jesteśmy niewolnikami społecznych przymusów, które sami stworzyliśmy. Gdy stajemy w obliczu potrzeby niezależnego działania, domagamy się wzorców, systemów i autorytetów. Jeśli przez oświecenie i duchowy postęp rozumiemy emancypację człowieka od zabobonnej wiary w zle siły, w demony i czarodziejki, w ślepy los, krótko mówiąc - emancypację od lęku, to zdemaskowanie tego, co współcześnie nazywa się rozumem, jest największą przysługą jaką może oddać rozum.