Społeczeństwo informacyjne nie może być traktowane w kategoriach deterministycznego stanu systemu jednoznacznie ocenianego pozytywnie (w kategoriach „raju społecznego", „nowego wspaniałego świata", czyli jakiejś pozytywnej Utopii). W ramach tego stanu sensowne wydaje się rozpatrywanie pewnych możliwych wariantów, takich jak:
A) wariant pesymistyczny, w tym:
* system Orwella (społeczeństwo kontrolowane),
« system rozproszony (społeczeństwo zdezintegrowane, indywidualistyczne, podatne na konflikty grupowe),
B) wariant optymistyczny, w tym:
* system wolności do wyboru (społeczeństwo „uwolnione" od przymusu pracy, z nadmiarem czasu wolnego, sprzyjające pełnemu rozwojowi osobowości ilp.),
* system homeoslatyczny (sieć komunikacji wzmacnia homeostazę społeczną),
C) wariant „pośredni", w tym:
* społeczeństwo informacyjne w typie obecnych demokracji zachodnich (np. USA),
* społeczeństwo quasi-informacyjne (struktura zatrudnienia taka jak w społeczeństwie informacyjnym, natomiast pozostałe elementy struktury społecznej takie jak w systemie poslindustrialnym).
Powyższe warianty nie wyczerpują możliwych projekcji, lecz stanowią prawdopodobne scenariusze rozwoju społecznego.
Zmiany, jakie się dokonują winny być dogłębnie rozważane na wielu płaszczyznach. Przecie wszystkim zauważmy, że nowe media zmieniają tradycyjne pojęcia przestrzeni społecznej, tworząc tzw. cyberprzestrzeń, oraz czasu, w istocie likwidując czas (komunikacja natychmiastowa). Techniki hiperteksu zmieniają zapis i odczytywanie kultury (która staje się jakby jedną wielką encyklopedią), a techniki manipulacji cyfrowej pozwalają na jej swobodną rein-terpelacje przez przeciętnego użytkownika. W tym sensie książka elektroniczna wywoła rewolucję nie niniejszą niż księga drukowana w średniowieczu.
lednakżę samo upowszechnianie i udoskonalenie technik telekomunikacyjnych i informatycznych nie zapowiada zbudowania nowego raju na ziemi, jak głoszą lechnooptymiści. Bliższe trafnej prognozy są paradoksy rozwoju techniki sformułowane przez ]acques Ełluła [1962: 394]:
I Wszelki postęp techniczny powoduje zarówno zyski i straty; zawsze pvlv roś rlnHaie
dostępne. I w dużej mierze takim jest, ale ponadto stało się środkiem szukania własnej tożsamości w coraz bardziej wrogim, zbiurokratyzowanym, zdeper-sonalizowanym, ryzykownym, skomercjalizowanym środowisku społecznym Dlatego zwykły Jaś przybierał na falach eteru pseudonim Szalom/ Kowboj, Basia stawała się Dana] Kaiiicliowij, a Andrzej - Asem Pik. W filmie z 1977 roku pi. Citizen Band, każdy z bohaterów jest tym, kim być nie może lub być nie powinien, a chciał zostać. Analogiczne mechanizmy psychologiczne występują obecnie Wśród internetowych gracz}' komputerowych i części uczestników grup dyskusyjnych.
Takie i podobne tematy zasługują na podjęcie, ale ich skomplikowanie wymaga kolejnych książek i dalszych opracowań, a przede wszystkim nowych i licznych autorów. Dobrze byłoby, aby autorzy nie zapomnieli o meto-dologiczniej dyrektywie wielkiego polskiego socjologa Floriana Znanieckiego, analizowania zjawisk społecznych z tzw. humanistycznym współczynnikiem. W przypadku mediów powinni uwzględniać tę prostą prawdę o człowieku, którą wyraża sentencja francuskiego filozofa-personalisty, Jacąuesa Maritaina [cyt. za Kernan, 1975: 177]:
Telefon i radio nie pozbawiają człowieka dwóch rąk-, dwóch nóg, dwóch płuc, zakochiwania się oraz poszukiwania szczęścia.