30
Flaubert analizuje Flauberta. Lektura „Szkoły uczuć" -J -^
.........^-.r- . ^
Fryderyk przeniósł swą miłość do matki na panią Amoux, odpowiedzialną za zwycięstwo racji uczuciowych nad racjami interesu.
W ten sposób zostaje zarysowana pierwsza linia podziału pomiędzy przedstawicielami „drobnomieszczaństwa”, Deslauriersem ITIusśonhetem1, " którzy dysponują jedynie swoją (dobrą) wolą a tymi, którzy dysponują spadkiem. Wśród tych ostatnich są tacy, którzy przyjmują swóje położenie spadkobierców, albo zadowalając się utrzymaniem swej pozycji, jak arystokrata Cisy, albo też starając się ją wzmocnić, jak czyni Martinon, pnący się w górę mieszczanin. W ekonomii powieści wyłączną racją bycia Cisy’ego jest reprezentowanie jednej spośród możliwych dyspozycji w kwestii dziedziczenia i, ogólniej, pozycji dziedzicznych. Cisy jest spadkobiercą bez historii, zadowala się dziedziczeniem, ponieważ z uwagi na naturę swego dziedzictwa, dóbr, tytułów, a także inteligencję, nie ma nic innego do zrobienia niż być spadkobiercą, ani też nic nie musi robić, by nim zostać. Są jednak także spadkobiercy z historią, którzy tak jak Fryderyk odmawiają, jeśli nie dziedziczenia, to tego, by zostać odziedziczonym przez swój e dziedzictwo.
Przekazywanie władzy między pokoleniami jest zawsze momentem krytycznym w dziejach tej jednostki społecznej, jaką stanowi domostwo. Dzieje się tak między innymi dlatego, że relacja wzajemnego przywłaszczenia między spuścizną materialną, kulturową, społeczną i symboliczną a osobami biologicznymi ukształtowanymi przez/i dla przywłaszczania znajduje się tymczasowo w stanie zagrożenia. Tendencja spuścizny (a poprzez nią całej struktury społecznej) do zachowywania swego sposobu istnienia może zrealizować się tylko wtedy, jeśli dziedzictwo dziedziczy
dziedzica, jeśli za pośrednictwem tych zwłaszcza, którzy są nim prowizorycznie obciążeni i którzy powinni zapewnić sobie sukcesję, „umarły (czyli własność) zagarnia żywego (to znaczy posiadacza predysponowanego i zdolnego do dziedziczenia)”.
Fryderyk nie spełnia tych warunków - posiadacz, który nie chce pozwolić, by posiadło go to, co sam posiada, choć jednocześnie nie zrzeka się tego, opiera się zaszeregowaniu, odmawia wyposażenia się w dwa rodzaje własności, które jako jedyne w tym czasie i tym środowisku mogłyby mu dostarczyć środków oraz znaków istnienia społecznego, czyli w „posadę” i żonę posiadającą dochód. Fryderyk chce dziedziczyć, nie będąc dziedziczonym. Brakuje mu tego, co mieszczanie nazywają powagą, tej zdolności bycia tym, czym się jest, społecznej formy zasady tożsamości, na której może się oprzeć tożsamość społeczna pozbawiona dwuznaczności. Pokazując, że jest niezdolny do tego, by traktować siebie samego poważnie, identyfikować się z góry z przeznaczoną mu rolą społeczną (na przykład rolą „przyszłego” Ludwiki Roąue, SU 210) i dać tym samym gwarancje solidnej przyszłości, osłabia „powagę”, „cnoty domowe i demokratyczne”2, cnoty ludzi, którzy utożsamiając się z tym, czym są, robią co należy i oddają się całkowicie temu, co robią czyli cnoty „mieszczan” lub „socjalistów”.
Patrząc z tego punktu widzenia, Martinon jest dokładnym przeciwieństwem Fryderyka, choć pod innymi względami wszystko ich łączy. Jeśli w ostatecznym rozrachunku właśnie Martinon wygrywa, to dzieje się tak dlatego, że wchodzi on na poważnie w rolę, którą Fryderyk jedynie odgrywa. Skoro tylko Martinon pojawia się na kartach powieści, czytamy, że „by dodać sobie powagi, od razu zapuścił ogromną brodę” (SU 23); w czasie pierwszego przyjęcia u państwa Dambreuse, wśród śmiechu i odważnych żartów, Martinon zachowywał się tak poprawnie, że przypominał figurkę z sewrskiej porcelany (SU 204), podczas gdy Fryderyk konwerso-
Flaubertowi nie udaje się faktycznie zróżnicować Deslauriersa i Hussonneta; w tych chwilach, gdy chcą zainteresować Fryderyka przedsięwzięciem polityczno-literackim, są zawsze bardzo podobni w swych poglądach i postawach, nawet jeśli ten pierwszy kieruje swe ambicje w stronę polityki, a drugi ku literaturze. Podczas dyskusji nad przyczynami porażki rewolucji 1848 r., Fryderyk odpowiada Deslau-riersowi: „Kim byliście? Najlepsi spośród was to zagłodzeni korepetytorzy, a reszta — drobnomieszczanie” (SU 318). Przypomina to uprzednią charakterystykę: „Fryderyk spojrzał na niego: w nędznym surducie, w okularach o porysowanym szkle, z wyblakłą twarzą, adwokat wydał mu się tak wulgarny, że nie mógł powstrzymać na wargach pogardliwego uśmiechu” (SU 135).
Zob. G. Flaubert, list do Louise Colet z 7 marca 1847, w: Correspondance, Paryż, Gallimard, 1973, t. I, s. 446 (dalej w tekście odwołania do tego tomu są oznaczone skrótami P lub C, które odnoszą się, odpowiednio, do wydania listów pisarza w serii „Bibliotheque de la Pleiade” oraz edycji wydawnictwa Conard, która ukazywała się w Paryżu w latach 1926-1933.