66
>V Saukalafl
malarza flamandzkiego, którego w drodze do Rzymu napadli kors3ft I tureccy, a następnie wyzwolili chrześcijanie. Miał się nazywać jaj?] Chćne z Antwerpii. Elektor brandenburski chciał za ołtarz dać 50 ty J; i skudów.
Znaczne w tym rzeczy pomieszanie: tryptyk Sądu Ostateczny |; (autorstwa Hansa Memlinga) istotnie pochodził z Flandrii i przeznaczy J był do Florencji, fundatorem bowiem był Angelo di Jacopo Taj | tamtejszy bankier działający w Brugii. W toku wojny hanzeatyl z Anglikami w roku 1473 ołtarz stał się jednak łupem kapra gdańskiej Paula Beneke, który w triumfie zawiózł go do rodzinnego miasta, g(k| on sam, jego okręt i ołtarz stały się przedmiotem dumy i legendy. 1
Natomiast Ciacomo Fantuzzi, który bywał w pałacach rzymską 1 opisując w roku 1652 tenże tryptyk w Gdańsku, skupia uwagę „J misternym detalu: J...1 w środku tego obrazu Archanioł Michał w peta j zbroi przedstawiony, na wadze trzymanej w ręku dusze waży. fj, [ piersiach jego widać misternie namalowane odbicie spowodować odbiciem ogni piekielnych, które ma pod sobą, w odbiciu owym ujrzg można jak żywe wszystkie te same postacie, co na dole w piekle tktó > a robota to tym kunsztowniejsza, że bardzo mała jest powierzchnia^': której widać odbicie tak wielu postaci, a tak są małe i szczegółowo j namalowane owe postacie w odbiciu, że stanąć na ołtarzu trzeba, k: żadnego szczegółu dzieła roboty tak kunsztownej nie uronić*.
ne
Podejrzewam, że drukowane przewodniki działały mniej dobitnienij I żywe słowo, ale to one przetrwały jako świadectwo umysłowości o wył czasów. Zresztą po powrocie z podróży właśnie drukowana książh i czasem własne notatki pozwalały odnawiać wspomnienia. Cóż więc mógł polski turysta, taki jak Teodor Billewicz, przeczytać w popularnym! przewodniku? Dominowały informacje praktyczne, „pamiątki historya-rzeczy „rzadkie". „Na Murano, gdzie należy przepłynąć łodzi)
z Wenecji LI na lewej ręce na rogu wysiadszy, jest jeden szklani u którego jest pewny, z kryształu samego zamek od strzelby, od dział murów, baszt, który się składa. Cena jego 1200 dukatów LI. Rzemieślnik co dzień to inszą, coraz to nowszą w robieniu narabia inwestycyją, od różnych kolorów, farb, złota i srebra przymieszania Ml czego sam wejrzenie człowieka uwesela". Wśród licznych atrakcji ziemi włoskiej sztuka gra tu rolę drugo- czy trzeciorzędną, za „osobliwościami1 i pobożnymi pamiątkami. Trudno jednak sprawy te poklasyfikować.
Bolonia to miasto jedwabiu. „Przy tym jeszcze Rynek piękny a wielki LI, świętego Petroniego kościół LI bardzo piękny, jednak jeszcze de dobudowany l trzeba się obawiać, że podobno nigdy nie stanie dokończony". (To się sprawdziło).
We Florencji można wynająć przewodnika w gospodzie albo spośród gwardzistów wielkiego księcia. Na temat Battistero przy katedrze florenckiej mamy jeszcze jedną wersję. Jest tam drzwi „L--1 troje z Piżowych [tj. spiżowych], na wierzchu których kosztowne [kunsztowne?) figury i hystorie odlewany roboty, mianowicie cały Stary Testament. Udają za pewne, że go z Jeruzalem dostać miano".
Szczególny podziw wzbudza Siena, gdzie „w Rynek poszedszy obaczysz jedną piękną i wielką wyżej placu fontanę, z który na koło wszystkiego plac dojrzysz wystawiony na kształt Jakubowy Muszle, cegłą wszędzie równą wybrukowany, i od marmuru białego w pasy niejako mieszany, a z czego się jak naturalna muszla wydaje". Piękna sieneńska wymowa i wspaniałe relikwie, bardzo biały chleb i bardzo zimne piwnice obok obfitości źródeł i fontann — czynią z Sieny miasto szczególnego uroku.
Rzym, oczywiście, to głównie świętości, ale to i owo ze świata sztuki także znalazło się wśród delicji, jest „osoba albo figura Laocoonta, dziwnie kosztownie wystawiona", poza którą jeszcze wiele pamiątek starożytności w zakończeniu opisu Wiecznego Miasta.
W Pałacu Watykańskim „pójdziesz potem na jedną ogromną salę, gdzie obaczysz jeden wielki ołtarz z odmalowanym na wierzchu Sądem Boskim od jednego zacnego i sławnego malarza Michała Angeło Floreńczyka, któremu do konterfektów wyrażenia i z kamienia figur i osób rzezania w kunście równego nie znajdywało".
Dzieło sztuki waży (jeśli z cennego materiału) i kosztuje; najlepiej, jeśli wiążCTtfę z nim legenda. W bazylice Św. F*iotra „naprzeciwko zaraz, na prawy ręce, w kościół wszedszy jest jeden ołtarz, na którym stoi żołnierz, co Chrystusowi Panu na Krzyżu bok przenajświętszy włócznią przebił". Dla autora ważne było to, że Innocenty VIII dostał ten obraz w podarunku od Turków.
Delicje — to znaczy przewodniki — poczynając od połowy XVI wieku stają się Tak liczne. że jak Mirabilia dla Rzymu i jak w XIX—XX wieku Baedeker, imię własne stało się pospolitym. Cytowana wyżej wersja polska w swoim czasie — 1665 — była już w Europie przestarzała. Dość prymitywna i naiwna odpowiadała zapewne skromnym pielgrzymom, odzwierciedlała jednak też upadek umysłowy ogółu polskiej szlachty, kleru i mieszczaństwa, którym miała służyć. Służyła zapewne dobrze; taki wniosek nasuwa się w każdym razie z porównania relacji Litwina Teodora Billewicza ze strawą intelektualną, jakiej mogły mu dostarczyć Delicje. Z drugiej strony nawet całkiem nie przygotowany turysta potrafi czasem dać wyraz swym głębokim przeżyciom estetycznym, jeśli wstrząs jest dostatecznie silny, a osoba ma dostateczną wprawę