wielkiej wyspy o tej samej nazwie, położonej na Morzu Egejskim, w pobliżu wybrzeży Azji Mniejszej. W mieście tym zdobiły zapewne jako część k wad-rygj miejscowy hipodrom. Kolejnym miejscem ich pobytu stal się Rzym, do którego zostały sprowadzone, by zdo-
Grupa rzeźbiarska z czerwonego porfiru na narożniku bazyliki
bić tam tuk triumfalny Nerona. Po ośmiu bez mała stuleciach swojego istnienia, w roku 447, rzeźby te zostały na-rozkaz cesarza Teodozjusza IPsprowa-
Lne do Konstantynopola, gdzie - zgo-JJie ze swoim pierwotnym przeznacze-KUin - ozdobny tamtejszy hipodrom, jtając się zwieńczeniem jego bramy lub, gik chcą inne źródła, loży cesarskiej. Ktyczne konie z brązu stały w tym yćjscu równo 757 lat, kiedy to ich nie-•twylde losy sprzęgły się z Wenecją. Oto w roku 1204 Wenecjanie wespół z krzyżowcami z IV krucjaty zdobyli Konstan--tynopol (notabene wówczas jeszcze'stolicę chrześcijańskiego cesarstwa...), w którym zrabowali nieprzebrane bogactwa i mnóstwo dziel sztuki. Między innymi również spiżowe rumaki z hipodromu, które szczególnie sobie upodobał Mowodzący wojskami weneckimi doża (Enrico Dandolo.
Wspaniały łup stał się, zgodnie z ponad (stuietnią już tradycją, ozdobą bazyliki [Świętego Marka. Ustawiono je na po-! czesnym miejscu, nad głównym portalem świątyni, na galerii, na której zasiadali weneccy dożowie i patrycjusze w czasie odbywających się przed bazyliką uroczystych obchodów. Niezwykłe, nic nie mające z kościołem tematycznie wspólnego rzeźby, stały tu spokojnie prawie sześć stuleci.
Ruszył je stąd dopiero podbijający Italię Napoleon Bonaparte. Wprawdzie zachwycony i oczarowany pięknością placu Świętego Marka, nazwał go „najwspanialszym salonem Europy', nie przeszkodziło mu to jednak wcale
ów salon obrabować. Zapragnąwszy, by antyczne spiżowe rumaki ozdobiły stolicę Francji, rozkazał je zdjąć z galerii bazyliki i dostarczyć do Paryża.
W Paryżu antyczne brązy stanęły początkowo nad wejściem do pałacu w Tuile-ries, a później umieszczono je - podobnie jak ongiś w starożytnym Rzymie -na empirowym łuku triumfalnym na placu Canousel. Nie stały jednak tu zbyt długo. Bo oto już po osiemnastu latach, w następstwie upadku Napoleona i postanowień Kongresu Wiedeńskiego, zrewindykowane spiżowe rumaki powróciły do Wenecji, na swoje dawne miejsce na galerii bazyliki Świętego Marka. Opuściły je potem na pewien czas jeszcze dwukrotnie, ukiyte przed ewentualnym zniszczeniem podczas obu wojen światowych.
Rzeźby te, unikalne dzieło antycznej sztuki greckiej, w ciągu dwudziestu trzech stuleci niemi świadkowie licznych historycznych wydarzeń w różnych krainach, którym udało się przetrwać bez żadnych zniszczeń - stanęły wobec widma nieuniknionej zagłady dopiero współcześnie, pod koniec XX wieku. Śmiertelne zagrożenie ich istnienia, podobnie zresztą jak i istnienia całej pozostałej materialnej substancji Wenecji, jej marmurów, cegły, stiuków, tynków i spiżów, przychodzi z—powietrza. Powietrza zatrutego, przesyconego żrący-
109