Rozdział c/w,irtv
KSIĄŻKI. KTÓRE ZAPOMNIELIŚMY
U K\/ / MONIAK.NI I M ZADAMI SOBIt 1’YTANIE, CZYJ|; PRZECZY I Al I.SM'1 Ksl V/KI, I Z \POMNJI.I IŚMY, A NAWET^ MNIELISM Y. /I JĄ KII DYMU Uli K CZYTALIŚMY, N% MOŻEMY PO W II DZIIĆ. /I JĄ CZYTALIŚMY
Nic ma więc lak wiclkit i znów różnicy między książką przc, czytaną tworzenie takiej kategorii ma w ogóle seą.
a ksią/ką przejrzaną Kiedy upr/Momnimy sobie, jak wiek%
miał \alcry. pisząc csej< i d/icłach, które jedynie przekantc, wał. oraz Baskcrsilłc komentując książkę, której memialnait
Owcza*
L Alanie bowiem*
w
lecz - od momtcL •laganym zapomina
przypominać pobieżne prz< -I ..i .mc Możemy się o tym pntb nac. gdy wc/micmy jnx: w t. *. s/c/c jeden aspekt Icktuiu zwyczaj lekceważony, a mianowicie -izas C zy tana
książki
mcm
Juz w trakcie Icklun zaczynano zapominać to. co przeczył* liimy przed chwilą Proces ten trwa nieprzerwanie azdodni w której okazuje się. ze wszystko wygląda lak, jakbyśmy di* książki nigdy nic ca tali. stajemy s ę na nowo mc-czyidnikia a przeocz mogliśmy nimi pozostać od początku, gdybyśmy nk ko działali bardziej świadomie Stwu rdzenie. ze czytało się p-kąś książkę, jest w ięc w r/cc/yw istos*. i ty Iko mclommią. płyta gdy mc czytamy więcej niz część książki, mniejszą lubwięką a nawet ta część skazana jest prędzej czy później na zapommt-mc. Romowy, które prowadzimy sami ze sobą i z innym dotyczą raczej mc książek, lecz bardzo przybliżonych wsponuutt o nich. kształtowanych przez naszą teraźniejszość.
Żaden czytelnik, nawet najznamienitszy, nie może twierdzić ze jego ten proces zapominania nie dotyczy. Nic uchroni! się przed nim również Montaigne, który przecież kojarzy nam się przede wszystkim z rozległą erudycją antyczną i bibliotekami, a który
jednakże śmiałością i szczerością nie mniejszą niż późniejsza
szczerość Val ery'ego mówi o sobie jako o czytelniku zapominał skim.
Problem niedostatków pamięci, choc nic należy do najc/e ścicj roztrząsanych przez krytykę, jest tematem wielokiotme powracającym w Próbach (KP. KS, + 4-). 1’is.uz nieustannie
skarży się na tę przypadłość i na kłopoty, jakie z niej wynit ją Opowiada na przykład, że za każdym razem, gjy udaje się do swojej biblioteki, by coś sprawdzić, zapomni i po diodzc. w ja kiej sprawie tam szedł1 W trakcie io/mouy . : is. :r. ą st wy rażać się Acięzle z obawy, ze straci wątek Nic ]cst tez W stanic zapamiętać imion swoich służących, dlatcg* gdy ich W ' UŻ) wa nazwy ich funkcji albo kraju, / k> icg >chod/a Problem jest na tyle powazm. zc Mo; • e /n.uduic się właściwie na granicy kryzysu to/saiu hi. c! w •••., .
strach, ze zapomni własne i Zastanawia się. jak pora
dzi sobie w codziennym życiu. »>!y wic z. :c . -.Ce ;,\ :e d.-.cn. w którym to nieszczęście go spotka ■ w^lajc sję ono nieuniknionym logicznym następstwem dot\chc/.iS<iwych problemów z pamięcią.
Tc problemy nie pozostają h *•...... p• .• tc d.aaita
książkami. Na SUnym początku i atu /V, w któn i o nich mowa, Montaigne bez owijania w v a* u ę . ę . ję » w <. •
ką trudność sprawia mu /apanuęt. • c *. : k .w ick. co <. a tał:
Jeśli mam pewne oczytanie, to jc« mpefcnc ik z apwmęi wm:
1 M. dc Montaigne, /Ncfn, ks 2. pt/<-: T*Va - Jc eh n (ttos) W
2 Tanwc. s. 104.
51