•* 280
RICHARD OHHAMH
rospowy, Dzieła literackie eą to wypowiedzi, w-.których 1zwykłe-reguly - jr-fllojtacyjoe»oa>t«ly MwieiBOOf^Bl toakiy pozbawione swych.normalnych V '; A »>łflgięps6w^^>Jea1ł-Paul Sartre jest tym, który wyznacza wyraźną granicę ? • : ^mjądżyT^k on to ujmuje, poezją m prozą. Poeta wyłącza akt ze słów:
Kuj' -:^'V•'■'.Można by pomyśleć, że fpoetaj układa słairie, tymczasem to tylko po~ * ':.-T- :■ £Sr: on tworzy przedmiot2 1. To ostatnie wydaje się przewrotne, choć ' jest. zrozumiałe. Akt odsunięty od bezpośrednich celów praktycznych może się nie wydawać wcale aktem. Ale to jest zbyt pochopne posu-- nięde.
. ....... •. Kiedy dramatopisarz nadaje zdaniu oznajmującemu. formę .wypowiedzi na piśmie, nie równa się to z pewnością wypowiedzeniu 'twierdzenia. - 7 Czynność jego można by raczej określić jako włożenie słów w usta dru-
'•jr- ' giej osoby. Ten „drugi” jednak w rzeczywistości nie istnieje. Ściślej mówiąc, p;--śfgimYTiflTff akty mowyytea^fc^trirfjy^yiy^one
wyfeapygane pnzez-kogoś innego ^Ronkrw^rifHedHrtoś^wcŁeśmejrnBe^t-aieie. aest on W r1gnltaffe 3ŁJłużej-raierze^stwora>ny^jrzez przypisane mu,. ąltty^iaawy^Zaswycitj ■ sądzimy,-2że^dremetopisarz-tworzy.pofitaci, a-potem-przypisuje-aro-konkretne-kwestie, ale jest-akurat odwrotnie: pp»ypj«yigtna.p^tapinin wypowiedzi są-^środtoem-ich-tworzeniai-iiłnynH irodkamLsą.gest»JMetium, ruch.-Podobnie-powieściopisarz stwarza -swo-jego^nąrrg.tora, .a.poeta, swoje.ja” lirycznejpersono]. poprzez ^przypisa-nie-kn- określanych rłlokucji.
Zbadajmy, jak wygląda ten proces z punktu widzenia czytelnika. Otrzymuje on serię illokucji oddzielonych od ich faktycznego sprawcy. Mimo że to, co wie o poecie (jeśli cokolwiek wie), może wywrzeć na mego wpływ, w sytuacji wzorcowej nie ma on nic, co mogłoby ukierunkować jego interpretację poza rzekomymi aktami mowy jednej lub więcej postaci Ra tej podstawie wyciąga różnego rodzaju wnioskir-kira jest porfmtnfr-wypmyiyfa jyy. grn rr>la, fw jakiru1żyje społeczeństwie,
" ~czy^PK>żna-tnm^a»ttfać^afci”gfosUhek^m!erża'^hkWlązaćfze swohn r&z-móWc4^fat^-Gz^^łdk^okonuje^tyohu«qcen?;-opierająci-iri!ę •-przewaźnieu na swej snajomośei-waninkAw^fortunnego -reałtzcrwania -aktów-illokucy J-nyeh Jeżeli wiersz rozpoczyna się Mowami „Skrusz moje serce. Trójco Przenajświętsza", czytelnik jest zmuszony da postawienia hipotez na temat osoby, która byłaby odpowiednia do wypowiedzenia te j p r o i b y, hipotez dotyczących przekonań i uczuć związanych z tym aktem, stopnia jego dobrej wiary, konwencji kierujących aktami słownymi w jego świecie Ud. Krótkotznówiąc^czyteknfc? ópiextinślę”rtsńswe5-1podJwiadoroej znajomości konwencji —-przeszłych -i teraźniejszych,-faktycznych.i -moż-
liwych — na mocy których funkcjonują akty ittokucyinev-i majtaj «pod» sta wie. Audule _obrax oświata, implikowanego przez akty,~które tworzą działo3. Sądzą, te tę dość skomplikowaną operacją między pisarzem a czytelnikiem możemy słusznie określić mianem „mimesis" w dziełach literackich.
Oczywiście rzecz jest jeszcze bardziej skomplikowana, nlt to sugeruje jeden, z lepszych krytyków freudowskich, Norman Holland; podoba mi się mimo to jego próba poddania analizie tego, co się faktycznie dzieje w czasie kontaktu dzieła z czytelnikiem. Holland • twierdzi * że*czytelnik ..dokonuje.introjekcji dzieła literackiego w taki sposób, iż to,• co się dzieje w e wn ą tr.z.dzieła, odczuwa on .tak, jakby się dzUló w e.w uą tr z ruega-saxnegouu.—Następnie wzajemnie oddziałują na siebie zdolność czytelnika do fantazjowania oraz potencjał dzieła, czego-wynikiem-jast.. przyjemne_ przyswojenie sobie, w formie literackiej oraz możliwym do przyjęcia znaczeniu, bardziej niebezpiecznego materiału wyobraźnia Mój zarzut, wobec..tego stanowiska .polega.na-tym, że Hołland.uważa dzieło za „wyizolowany.zbiór słów*’ i —■■-co stąd_wynika ~i,^(1wq^mirojekcja'’ bagatelizuje .pewną subtelną operację. • Ponieważ ~fc^nf-co~«łiottaacLpo~ mija^-je&t-głównie.aspekt społecany-tej-operacji,-naturalne jest, żc- jego analiza reakcji, literackie i czytelnika kładzie nacisk-na.. uniwersalne ce-chy ..ludzkie j. psychiki bardziej, niż to uważam za uzasadniane. Mimesis wprowadza-do gry społeczne . „ jall. czy tfelniką. 0 __
W rezultacie mimesis odwraca normalny kierunek wnioskowania. ^fCiedy uczestniczymy w mówieniu, określamy fortunnośc iliokucji na podstawie^ tego,--co -nam -wiadomo * o* mówiącym* cfccrt icznościach jego aktu.„wypowiedzi.. W zakładamy,-is wypowiedź-bądzis iortun-
na, i wnioskujemy o podmiocie mówiącym-ż-świacie likcyjiyym.zj^tolicz-ności...których, wymaga fortunsiość • aktu mowy. Ni e trzeba.dodawać, te w każdej-chwili możemy odrzucić hipotezę fortunności akt>i, jeśli ..taimy w 'oblićźu.kon^likłów ^yrewnątrz dzieła lub międzyjdzieifrin a l^ni, <o wismyo^śsieeiy
Nie ma tu miejsca na podanie bardziej szczegółowych ha to przykładów, ci jednak, którzy czytali Stirprised by Sin Stanley* Fisha, mogą uważać większą część jego rozumowania za ilustrację tej tezy. Fiah pokazuje, że mówiąc moimi słowami, Milton piętrzy niezwykłe przeszkody przed czytelnikiem uczestniczącym w mimefcycznyra odbiorze Raju utraconego. Utwór dopuszcza wzajemnie się ścierająca hjpotesy co do fortunności rozmaitych aktów, w szczególności aktów narratora. Stąd
Rozwinąłem tą tezą w pętał w Akty mewy a definicja literatury. W tym zeszycie, s. Mś—1S7. Przeietytł B. Kowaliki W. Kraik a.
Sartrc. Czym jest literatura? Przełożył J. La lewic z, Warszawa
IMt, a ISO.
Por. J. L S t y a n, Tłu E^ements of Drama. Cambridge 1968. rozdział ^ł« dlence Participatlon", s. 23i—255. Zob. tai mój artykuł SfMtch, iMtraturt. sad tke Spocą Between. ,jł«w Literary History”, 4 (1872—1973), *. 47—41.
u N. Holland, Th* Dynamics of Literary Rttpant*. Naw York, Ostad Univ*rslty Press, 1944, s. 179.