XCIV WSTĘP
moralne problemu: „Mówiąc prawdę — myślał — powinien bym ten wyszulerowany majątek zwrócić ogółowi” (t. II, rozdz. XVII).
Zapewne czytywał socjalistów także i Ochocki. Świadczy o tym jego napomknienie w rozmowie z Wokulskim o prawdziwym źródle dywidend i rent właścicieli kapitału (t. II, rozdz. XVII).
Obaj - Wokulski i Ochocki — wiedzą, że rozpasane groszoróbstwo, gromadzenie kapitału dla kapitału, mieszczańska drapieżność — to autentyczne zagrożenie uznawanych przez nich wartości.
""To, co Prus uważał w doktrynach socjalistycznych za naiwną, demagogiczną lub niebezpieczną utopię, czyli program rewolucji społecznej i porewolucyjnej „wspólności”, przydzielił w Lalce Mracze-wskiemu, człowiekowi o nietęgiej głowie i podobnym charakterze. Po przyjeździe z trzema „prykaszczykami” z Moskwy, gdzie właśnie „przechrzci! się” na socjalizm, tłumaczy tenże Mraczewski panu Ignacemu, że
wszyscy kapitaliści to złodzieje, że ziemia powinna należeć do tych, którzy ją uprawiają, że fabryki, kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu, że nie ma wcak Boga ani dnszy, którą wymyślili księża, aby wyłudzać od ludzi dziesięcinę. Mówił dalej, że jak zrobią rewolucję (on z trzema „prykaszczykami”), to od tej pory wszyscy będziemy pracowali tylko po ośm godzin, a przez resztę czq*n będziemy się bawili, mimo to zaś każdy będzie miał emeryturę na starość i darmo pogrzeb. Wreszcie zakończył, że dopiero wówczas nastanie raj na ziemi, kiedy wszystko będzie wspólne: ziemia, budynki, maszyny, a nawet żony (t. I, rozdz. XI).
Prus każe Rzeckiemu drwić z tej gadaniny, wysoce dlań niepoważnej, zgoła groteskowej: „Po co oni jednak koniecznie chcą robić rewolucję, kiedy i bez niej ludzie miewali wspólne żony?” (t. I, rozdz. XI). Ze stanowiska przyjętego w cyklu artykułów Co to jest socjalizm przykład Mraczewskiego to przestroga dla propagatorów socjalizmu przed wabieniem ludzi małego formatu mirażami ustroju idealnego, bo niewiele z tego pojmą, niejedno na opak — i w głowach im się poprzekręca. Pustawy i lekkoducby Mraczewski prędko zresztą wykuruje się z socjalistycznych zapałów - i dobrze zrobi, bo tacy jak on w sam raz nadają się do flirtów, może jeszcze do prowadzenia sklepików, ale nie do rewolucjonizowania MjMnremów społecznych.
^ Przebiłdamą zaś spoteczeńs&ajt ~ sądzi Prus - należałoby unąs sterować w takim kierunkuj laki proponują „pozytywne” doktryny ejcopn-miczne, zwłaszcza zaś wywiedziona ze znajomości problemów i realiów polskich nauka Supińskiego. W tkaninie ideowej Lalki nie brak i włókien ' przybarwionych znanymi Prusowi myślami Milla (takie przybarwienie ma pojęcie użyteczności), Henry’ego Thomasa Buckle’a czy Cointe’^ nie warto chyba jednak wydzielać tych włókien, zwłaszcza że harmonizują one z koncepcją Supińskiego, który nostryfikował zachodnioeuropejską ekonomię polityczną połowy XIX wieku w sposób akceptowany przez pozytywistów.
Do fragmentów Lalki nasączonych refleksjami o treści społeczno--ekonomicznej, przywodzącej na pamięć Szkołę polską gospodarstwa społecznego, należą m.in. uwagi o liberalizmie angielskim (np. w rozdziale Medytacje w tomie I) i obszerny fragment rozdziału Szare dnie i krwawe godziny w tomie II ze spostrzeżeniami Wokulskiego o Paryżu. Przypominają one apel Supińskiego do poetów polskich, by przestali mesjani-stycznie krzepić ducha polskiego ostrzeżeniami przed materializmem Zachodu.
Nie obrzydzajcie nam - pisał - Anglii i Francji [...] nie nazywajcie ich życia „brudną kałużą”, bo ta kałuża wydaje ludzi, przy których wy jaśnieć nie możecie; nie plamcie ich zapobiegliwości nazwą egoizmu, bo ten egoizm czyni dla pospolitej rzeczy poświęcenia, o jakich my nawet marzyć nie umiemy. Materia, którą splugawić chcecie, jest warunkiem i pojawem istnienia na ziemi, na tym padole płaczu nic bez niej ostać się nie może; istnienie bez materii nie należy już do świata tego86.
Dobrobyt materialny - pouczał Supiński - jest początkiem i fundamentem prawdziwej wolności i godności ludzi i narodów.
W paryskich obserwacjach Wokulskiego pojawia się motyw bliski głównemu w ekonomii politycznej Supińskiego pojęciu zasobu społecznego, jakkolwiek Prus nie posługuje się w Lalce terminem „zasób”. Supiński definiował zasób jako „zbiór wartości społecznych”, „nagro-
J. S u p i n s k i, Szkoła polska gospodarstwa społecznego [w:] J. S u p i ii -s k i. Pisma, t. II, Warszawa 1883. s. 158.