Dzcus statkami nic podróżował- Czasem, gdy Posejdon czuł, ze nerwy mogą go ponieść za daleko, wyjeżdżał rydwanem do swego prywatnego, podwodnego pałacu, nie opodal wyspy Eubci, i pozostawał tam tak długo, póki trochę nie ochłonął. Na godło wybrał sobie konia, zwierzę, które — jak twierdził — własnoręcznie stworzył. Dlatego jeszcze do dziś nazywają czasem zbałwanione fale „białymi końmi**.
Naprzeciw Posejdona zasiadała jego siostra Demeter, bogini wszystkich pożytecznych owoców, traw i zbóż. Jej tron z jasnozielonego malachitu ozdobiony był wieńcami jęczmienia ze złota i małymi, również złotymi, świnkami przynoszącymi szczęście. Demeter rzadko się uśmiechała, chyba wtedy tylko, gdy jej córka Perseforta — nieszczęśliwa żona Hadesa, znienawidzonego Boga Zmarłych — odwiedzała ją raz do roku. Demeter była za młodu nieco lekkomyślna i nikt nic mógł sobie przypomnieć, kto ttał się ojcem jej córki; pewnie jakiś wiejski bożek ożenił się z nią raczej dla żartu, podczas dożynkowej zabawy. Godłem Demeter był mak czerwony jak krew na tle kłosów jęczmienia.
Obok Posejdona zasiadał Hefajstos, syn Dzeusa i Hery. Był bogiem złotników, jubilerów, kowali, murarzy i stolarzy; to on własnym przemysłem postawił i ozdobił wszystkie znajdujące się tu trony, swój zaś uczynił prawdziwym majstersztykiem techniki. Sporządził go z wszystkich kruszców i drogocennych kamieni, jakie tylko można było znaleźć. Siedzenie obracało się dokoła, poręcze można było dowolnie opuszczać lub podnosić, a cały tron przesuwał się samoczynnie w każdym kierunku, na specjalnych rolkach, podobnie zresztą jak złote trzynogie stoły znajdujące się w jego warsztacie. Hefajstos kulał na jedną nogę, gdyż Dzcus, ujrzawszy go zaraz po urodzeniu, wrzasnął tylko do Hery: „Ten słabowity bachor nie jest mnie godny!*'— i cisnął nim daleko poza mury olimpijskiego pałacu. Hefajstos upadając złamał nogę tak fatalnie, że musiał na niej nosić złotą obręcz. Posiadał własny dom na wsi, na wyspie I.cmnos, tam gdzie rzucony przez Dzeusa padł na ziemię; jego godłem była przepiórka, ptak, który na wiosnę tańczy swój kuśtykający taniec.
Naprzeciw Hefajstosa siedziała Atena, Bogini Mądrości, która pierwsza go nauczyła posługiwania się narzędziami i najlepiej zc wszystkich bogów znała się na ceramice, tkactwie i innych sztu-
kach stosowanych. Tylne oparcie i boki jej srebrnego tronu były wyplatane złotem, a u góry wisiała korona z błękitnego lapis--lazułi. Poręcze zakończone były głowami Gorgon, czyli megier ze złośliwie uśmiechniętymi ustami. Atena, choć bardzo była mądra, nic wiedziała, kto byli jej rodzice. Posejdon twierdził, że jest jego córką z małżeństwa z pewną afrykańską boginią imieniem Libia. I prawdą było, że Atenę znaleziono, gdy błąkała się odziana w koźlą skórę nad brzegami Jeziora Libijskiego; ale ona sama wolała nie przyznawać się do tego, uważała bowiem Posejdona za głupca, natomiast z ochotą zgadzała się z Dzcuscm, który podawał się za jej ojca. Dzcus utrzymywał, że pewnego dnia, gdy cierpiał na straszliwą migrenę i wył z bólu jak stado tysiąca wilków na łowach, nadbiegł Hefajstos i delikatnie rozłupał mu głowę toporem; wówczas wyskoczyła z jego otwartej czaszki Atena, od razu w pełnej zbroi. Bo Atena była także i Boginią Wojny, chociaż osobiście nigdy w żadnej udziału nic brała, chyba że ją do tego zmuszono; zbyt wicie miała rozsądku, aby się wdawać w kłótnie — lecz gdy już raz zaczynała wałczyć, to zawsze zwyciężała. Za godło obrała sobie mądrą sowę. Posiadała własną rezydencję miejska w samych Atenach.
Obok Ateny siedziała Afrodyta, Bogini Miłości i Piękna. Również i jej rodzice byli nieznani. Południowy Wtatr opowiadał, k dostrzegł ją kiedyś dryfującą w muszli w okolicach wyspy Cytcry i łagodnym podmuchem skierował ku brzegowi. Być może była córką Amfttryty i pewnego pomniejszego boga imieniem Tryton, który bardzo hałaśliwie trąbił dmuchając w konchę muszli; ale mógł też być jej ojcem stary Kmnos. Amhtryta wołała milczeć na ten temat. Jej tron zrobiony był ze srebra inkrustowanego berylem i skwamaryną, plecy miał w kształcie muszli, siedzenie wygięte jak łabędzi grzbiet, a pod stopami Afrodyty leżała mata haftowana w złote pszczoły, złote jabłka i złote jaskółki. Posiadała ona czarodziejski pas, który nosiła wtedy, gdy chciała, by ktoś zakochał się w niej do szaleństwa. Dzcus uważał, że należy powstrzymać ją od lekkomyślnych postępków i że powinna mieć solidnego, ciężko pracującego męża; i oczywiście wybrał dla niej swego syna Hefajstosa. Uradowany Hefajstos wykrzyknął: „Jestem najszczęśliwszym z bogów 1”, gdy się o tym dowiedział. Afrodycie jednak było nie w smak mieć za męża kowala o zgrubiałych
■I