CX WITKACY ZJAWISKIEM OBCYM DLA JEMU WSPÓŁCZESNY^
coś wzruszającego: wiara w znaczenie myśli, powag w traktowaniu własnej doktryny. Ale także — śmie® nego, ponieważ dyskusja prowadzić winna nie tyle 4 pokonania przeciwnika, ile raczej — do wzajemnego zrozumienia różnych stanowisk. A temu rozumieniu Witkacy pomagać nie chciał, czy nie umiał.
Z porównania teorii i praktyki Witkacego rozmaici krytycy wyciągali różne wnioski. Jedni, jak Słonimski czy Breiter1 2, Witkacego w gruncie rzeczy lekceważyli, uważając za dziwaka czy nieudańca. Inni gotowi byli przyznać, że teoretyk z niego ciekawy, praktyk żaden — albo odwrotnie. Irzykowski doceniał i zalecał powieści Witkacego, które intrygowały psychologio-nym okrucieństwem i bezwzględnością demaskaeji. Boyowi, przeciwnie, podobały się sztuki, chociaż wyjaśnić ich dokładniej nie umiał2. Sprawy teoretyczne mniej go ciekawiły. Zupełnie niespodziewanym chwalcą Witkacego był Nowaczyński3. Pod koniec lat dwudziestych utrwalił się sąd Irzykowskiego, który powiadał, że teoria i praktyka twórcza Witkacego jest niespójna, niezborna. Było to o tyle słuszne, że estetyka Witkacego (teoria Czystej Formy) nie jest szczególnie płodna badawczo — zwłaszcza, jeżeli rozpatrywać ją w oderwaniu od całokształtu poglądów pisarza. Tak więc Witkacy pozostał „oryginalnym zjawiskiem” (Że-
111 romski)4, wybitnym, ale szukającym siebie talentem (Rostworowski)7, człowiekiem wiecznie „predestynowanym do odegrania wielkiej roli w historii teatru polskiego” (Chwistek)4 — słowem, zapowiedzią bardziej niż spełnieniem. Czytając przedwojenne wypowiedzi o Witkacym, można odnieść wrażenie, że wszyscy niemal przeczuwali w nim wybitność, wielkość — ale nikt, nawet spośród wielbicieli, nie mógł jej jaśniej rozeznać. Jest to zrozumiałe: Witkacy był w ówczesnej literaturze zjawiskiem osobnym i obcym.
Ciekawe, że powieści Witkacego — najbardziej przecie przystępne — nie obudziły powszechniejszego zaciekawienia. Pesymizm i katastrofizm Witkiewiczowski raził — zwłaszcza po powstaniu niepodległej Polski, kiedy mało kto przewidywał straszliwe wstrząsy, jakie 11 przeżyć miała i Polska, i cywilizacja europejska w | ogólności. A jednak właśnie od tej strony miał Witkacy I zwyciężyć. Pierwszy Miłosz zobaczył jasno, że najważ-’ niejsze jest u Witkacego pytanie o miejsce jednostki w społeczeństwie przyszłości. Dał temu wyraz w czasie wojny: głośnym wierszem i obszerną rozprawą4. Po 1945 roku Witkacy stał się nagle czytelniejszy, zrozu-mialszy. Fascynowała teraz historiozofia, odstręczała koncepcja sztuki, skoro przeważyły tendencje realistyczne i wszelki estetyzm (a tym bardziej metafizyka sztuki) cieszył się najgorszą opinią. Jak napisał profe-
s A. Słonimski, Gwałt na Melpomenie, t. 1, Warszawa 1959, s. 204—206; E. B r e i t e r, Teatry warszawskie, «Swiat> 1926, nr 23 i inne. Por. S. I. Witkiewicz, Polemika z krytykami, «Pamiętnik Teatralny* 1969, z. 3, s. 303—334.
T. Boy Żeleński, Flirt z Melpomeną, III, Warszawa 1822, s. 65—74; V, Warszawa 1925, s. 262—269; VII, Warszawa 1928, s. 105—111.
| a.n [A. Nowaczyński], St. I. Witkiewicza „Wariat i zakonnica” oraz „Nowe wyzwolenie”, «Gazeta Warszawska Poranna* 29 V 1926.
S. Żeromski, Snobizm i postąp, Warszawa 1923, s. 200. ’K. H. Rostworowski, Teoria bezsensu S. I. Witkiewicza, «Głos Narodu» 1921, nr 151, s. 2.
9 ' L. Chwistek, Teatr przyszłości. II. Problemat formy,
9 «Zwrotnica» 1922, nr 2, s. 33—35.
} ' C. Miłosz, St. Ign. Witkiewicz [w:] Ocalenie, Kraków
1945, s. 131 oraz: Granice sztuki [w:] Stanisławo Ignacy Witkie-| toicz, Człowiek i twórca (por. Bibliografię).