14
policja
A kiedy nareszcie chcę podpisać, żeby wyjść z więzienia i służyć rządowi, to pan się dziwi i pyta dlaczego.
NACZELNIK Policji — Ale tak nagle... bez przygotowania WIĘZIEŃ — Ja mam przełom, panie naczelniku.
Naczelnik Policji — Jaki przełom?
WIĘZIEŃ — Przełom wewnętrzny. Ja już nie chcę walczyć z rządem.
Naczelnik Policji — Jak to nie?!
WIĘZIEŃ — Zmęczony już jestem. Niech walczy z rządem,; kto chce. Czy ja wiem kto? Może szpiedzy obcego mocarstwa? Może agenci? Ja już nie. Zrobiłem swoje.
Naczelnik Policji (ze smutkiem) — Nie spodziewałem się tego po was. Przestać walczyć z rządem! Stać się konformistą! I kto to mówi! Najstarszy więzień w kraju.
Więzień — A właśnie, panie naczelniku. Czy to prawda, że jestem ostatni uwięziony?
Naczelnik Policji (I wahaniem) —Tak...
Więzień — No widzi pan! Wszyscy już dawno przekon® się, że mamy najlepszy ustrój na świecie. Moi dawni koledzy poprzyznawali się do winy, uzyskali przebaczenie i poszli do domu. Nikogo nie ma za co aresztować. Ostatni spiskowiec to niby ja. Ale jaki tam ze mnie spiskowiec! W gruncie rzeczy jestem filatelistą.
Naczelnik Policji — Teraz to tak się mówi. A kto rzucał bombę na generała?
Więzień — Stare dzieje, panie naczelniku. A bomba i tak nie wybuchła. Nie warto tego wspominać.
Naczelnik Policji — Nie poznaję was, doprawdy. Przez dziesięć lat odmawialiście zeznań, trzymaliście się wspaniale. Ileż to razy, zamiast się załamać i podpisać, co należy — pluliście dumnie na portrety (wstaje z miejsca na baczność) naszego Infanta i Jego Wuja Regenta, (siada) Zżyliśmy się już ze sobą. Wszystko się ułożyło, a teraz nagle chcecie zburzyć całą przeszłość.
WIĘZIEŃ — Mówię panu, że to już nie ma sensu. Gdybym nie był tak osamotniony ideologicznie, może bym ciągnął dalej
Ale pomyśleć, że cały nasz piękny, żyzny i spokojny kraj od dawna chwali (wstaje z miejsca na baczność) naszego Infanta i Jego Wuja Regenta, wszystkie więzienia są puste i tylko ja, jeden jedyny... Nie, panie naczelniku, ja panu mówię szczerze, ja po prostu straciłem moje dawne przekonania. Jeżeli cały naród jest z rządem, przeciwko mnie, to coś w tym musi być. Mówiąc krótko, mamy bardzo dobry rząd i basta.
Naczelnik Policji — Khmmmm... Khmmmm...
WIĘZIEŃ — Słucham?
NACZELNIK POLICJI (wstaje i przybiera ton ojicjalny) — Przyjmując ze szczerą radością i zadowoleniem wyznanie więźnia, świadczące o przełomie, jaki się w nim dokonał pod wychowawczym wpływem więzienia, czuję się jednak w obowiązku sprawdzić, o ile jego nowe, pomyślne i ze wszech miar naukowe poglądy są głębokie i dostatecznie trwałe. (siadając, innym tonem) A więc dlaczego to, jeśli łaska, uważacie, że nasz rząd jest dobry?
Więzień — Panie naczelniku! Gdzie pan ma oczy! Przecież nigdy jeszcze w historii nasz kraj nie doszedł do takiego rozkwitu, jak obecnie. Z okienka mojej celi, jeżeli do niego przystawić pryczę, na pryczy postawić kubeł do góry dnem, stanąć na tym kuble i wspiąć się na palce — widać bardzo piękną łąkę, która każdej wiosny kwitnie różnymi barwami kwiecia. Otóż w porze sianokosów na łąkę przychodzą rolnicy i koszą trawę. W ciągu ostatnich dziesięciu lat zauważyłem na ich twarzach wyraz zadowolenia, który przybiera na sile z roku na rok.
Naczelnik Policji — Wiecie, że regulamin nie pozwala wyglądać przez okno.
Więzień — Ale nie w celach ideowych, poznawczo-wycho-wawczych. Ale to jeszcze nic, panie naczelniku. Za łąką jest pagórek, a za pagórkiem, w ciągu ostatnich siedmiu lat, powstał zakład przemysłowy. Widzę komin, który często dymi.
Naczelnik Policji — Jako wróg nierzetelnej informacji stwierdzam, że jest to krematorium.
WIĘZIEŃ — A pan by chciał, żeby zmarłych zawsze grzebano w ziemi jak przed stuleciami? Czyż ateiści nie mają prawa, podobnie jak wierzący, do swobodnego dysponowania swoim