XCIV
staje się niejako drugą tworzą — czasami wykrzywioną w ironicznym grymasie twarzą ich miłości, niczym maska trędowatego w tekście Beroula Przebranie szaleńca - istoty bardziej jeszcze niź trędowaty niepokojącej, niejednoznacznej, budzącej na równi lęk, agresję, wesołość i odrazę21 — jest pod tym względem szczególne. Czy rzeczywiście jest to tylko przebranie? Czy szaleństwo 1 ristuna jest jedynie zręczną symulacją — czy może jakąś głębszą, wewnętrzną prawdą bohatera?
Dialekty ku miłości i szaleństwa ma w istocie starożytny rodowód: topos iwums amens („kochający/szalony”) występuje u Owidiusza (Amores, Ars Amatoria) i wiąże się z patologiczną koncepcją miłości, postrzegającą namiętne uczucie jako swoistą inordinatio, zburzenie porządku opartego na rozumie24. Ironiczną, ludyczną koncepcję Owidiusza Średniowiecze bierze na serio: miłość —jak już mówiliśmy na początku — niepokoi; grozi korozją feudalnego ładu i zaburzeniem osobowości. Ta zasadnicza ambiwalencja sprawia, że arystokratyczny bohater, czerpiący z dwornego uczucia inspirację do czynów walecznych i szlachetnych, może jednocześnie za sprawą tego samego uczucia czasowo popaść w obłęd. Iwejn w powieści Chretiena czy Lancelot w powieści prozą, wzgardzeni przez ukochane, uciekają do lasu, odrzucając wszelkie oznaki cywilizacji: dotknięci amnezją i afazją błądzą nago, jedzą surowe mięso i korzonki Żaden z nich jednak nie udaje: ich szaleństwo jest rzeczywiste Są oni przy tym raczej niebezpiecznymi dzikusami niż bredzącymi od rzeczy wesołkami, zdolnymi zabawić królewski dwór. Tristan natomiast, wybierając maskę błazna, nie wydaje się bynajmniej szalony: szczegółowo i racjonalnie uzasadnia swój wybór — to sprytny podstęp, bo nikt go nie pozna; nikomu też nie przyjdzie do głowy, że upokarzające przebranie mogłoby
s. 433-
1992. masaue dans le, , s. 61- 68.
** Zob.Ph.Mćnard,Lesfousdanslasuclśtćmediśvale. Ute mu i gnane de la /literaturę au XII' et au XIII’ sieci es, „Romania” 1977 (98) *
aptens et U de Tristan au Moyen Age, op.clt.
~459; 3.-M. F r i tz, Le discuurs du fou au Moyen Age, Pa u Zob, J.-Ch. Payen, Tristan, i a mam Folies [w.) La Ugenck
skrywać dobrze urodzonego męża. Jego charakteryzacja dokonuje się w zgodzie z ówczesnymi przedstawieniami typowego „wariata”25: wycięcie tonsury w krzyż, maczuga, nędzne, niekształtne odzienie, uczemiona/podrapana twarz. Z tradycyjnych atrybutów brak jedynie kawałka sera (ale występuje on u Eilharta). Z zimną krwią i konsekwentnie prowadzi swoją grę aż do końca, na granicy szarży: wydaje się być w pełni władz umysłowych. A jednak autor wersji berneńskiej mówi o swoim bohaterze: „tyle on dla niej [Izoldy] od dawna już trudów wycierpiał, że, rzeknę wam, zaiste stał się szaleńcem” (s. 190). Zaś w wersji oksfordzkiej Tristan wykrzykuje z rozpaczą: „Zaiste, ta miłość doprowadza mię do szaleństwa!” (s. 206). Więc może jednak musi być rzeczywiście szalony, by świadomie zdecydować się na upokarzające przebranie szaleńca? Choć Lancelot dla ratowania Ginewry godzi się wsiąść na „wózek hańby”, to jednak nie sposób wyobrazić sobie, by którykolwiek z dwornych bohaterów zgodził się wystawić na drwiny całego dworu, a co więcej, samemu bezlitośnie drwić z siebie. W takim razie ów po mistrzowsku przez Tristana udawany obłęd jest albo emanacją prawdziwego miłosnego szaleństwa — albo bufonadą chroniącą przed popadnięciem w rzeczywisty obłęd.
Na napiętej linie między frenezją a błazenadą balansuje „obłędny — ależ wielce rzeczywisty” dyskurs Tristana. Jego opowieści o pochodzeniu od krowy morskiej, weselu opata od świętego Michała, czy nadobnej Brunhildzie budzą ogólną wesołość. Jednak napięcie i rzeczywista groza sytuacji (gdyby odkryto, kim jest...) sprawiają, że wesołkowatość podszyta jest brawurą i rozpaczą; humor zabarwia się czarnym, wisielczym odcieniem. Sytuacja przypomina nieco scenę ,.Tristana trędowatego” z tekstu Beroula: po początkowych bredniach Tristan zaczyna mówić „prawdę”, ukrytą jednak przed innymi za sprawą przebrania. „Kocham Izoldę” — wyznaje wobec wszystkich, po czym kolejno przypomina
Patrz J.T. Schaefer, Tristan,V Folly Iclgnedar Real?, „Tristania” 1977 (3), nr 1, s. 4-16.