pią Niemcy, ile korzystnych założą u nas przedsiębierstw i — jak na tym my wyjdziemy?... Któż to wiel nas bowiem wciąż zajmuje tylko, «sztuka», my mamy pieniądze tylko na «sztukę» albo na sprowadzanie zagranicznych osobliwości, a ty, nędzny zagonie ojczysty, leć w przepaść na złamanie karkul... Nauczą się cenić cię dopiero nasze wnuki, gdy dzięki przezorności swoich dziadów zostaną pastuchami w tym samym kraju, którego mogli być szczęśliwymi posiadaczami." (Kroniki VI, 157—158). ^Wymykanie się ziemi i jej skarbów z rąk polskich stanowi w oczach ludzi tamtego pokolenia najpoważniejsze zagrożenie narodowego stanu posiadania. Pozytywiści, którzy w pierwszym okresie swej działalności, rozczarowani i rozgoryczeni niedawnymi dramatami i klęskami narodowymi, słuchali przede wszystkim autorytetów obcych i w przyswojeniu ich dorobku usiłowali szukać środków odrodzenia i rozwoju własnego społeczeństwa, teraz, bogatsi o doświadczenia tego pierwszego okresu swej edukacji, przenoszą swoje zainteresowania na własny „zagon". Dążą do wszechstronnego poznania swego kraju, jego bogactw naturalnych/jego społeczeństwa, którego — jak się okazało — dobrze poznać nie zdołali. Rozwijający się wówczas i — dodajmy — dobrze owocujący nurt badań nad najszerzej pojętą „problematyką krajową" rozpoczyna zwrot w kierunku badań geograficznych, przyrodniczych, antropologicznych, etnograficznych. Wyrazem tej dążności stają się takie wydawnictwa jak Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych Krajów Słowiańskich, jak „Pamiętnik Fizjograficzny" czy nieco później — znakomity miesięcznik „Wisła". To także odrodzenie idei wędrówek po kraju celem poznania jego „płodów przyrodzonych" czy próby stworzenia Towarzystwa Gór Świętokrzyskich na wzór istniejącego w Galicji Towarzystwa Tatrzańskiego.
W tym dążeniu do wszechstronnego poznania kraju i jego ludności ważne miejsce zajmują studia nad współczesnym społeczeństwem, przede wszystkim zaś nad tymi jego warstwami, których — wbrew pozorom — dotąd dobrze
nie znano. Szczególna uwaga kieruje się na świat chłopski, na odrębne cechy jego charakteru i bytowania, poglądów i zwyczajów, jego języka, a także jego myśli, przeżyć, sposobów widzenia i interpretacji rzeczywistości. Wszystko to zdaje się wskazywać, że jedynie chłop zachował nienaruszony zespół cech „swojskich" przez swój organiczny związek z ziemią i dzięki temu zachował autentyczną osobowość Polaka. „Chłopa wiele wieków nie zdołało wykoleić z narodowego procesu nigdy. Język jego poszedł raz drogą rodzimą i w rodzimym kierunku [...] Chłop się zrósł z przyrodą, a przyroda do niego przywykła. Osadź innych ludzi około Skalbmierza, Miechowa, Proszowic, Brzeska itd. — ludzi bez białych sukman, bez czerwonych czapek i magierek, kobiety bez rańtuchów i krasnych chustek na głowie, a zmieni się cały powab i urok okolicy." Tak pisał Adolf Dygasiński w szkicu Chłopska zagroda.1 Zajął się w nim autor szczegółowo gwarą „jednej chłopskiej zagrody" w południowym rejonie ówczesnej guberni kieleckiej. Kultura chłopska, jej odrębne cechy widoczne w budownictwie, zdobnictwie, wyposażeniu chaty, ubiorze itp. staje się coraz bardziej przedmiotem zainteresowania i studiów. Doceniał jej znaczenie Bolesław Prus i — podobnie jak Dygasiński czy Stanisław Witkiewicz — w odkryciu jej zasobów widział jedno z ważnych źródeł stworzenia oryginalej sztuki polskiej. Oto co pisał na ten temat na marginesie wystawy „sztuki stosowanej" w warszawskim Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w r. 1886:
„Jest to bowiem stary pewnik, że po styl oryginalny, odpowiadający potrzebom pewnego kraju i jemu tylko właściwy, trzeba zwrócić się do wyrobów ludowych i archeologicznych zabytków [...]
Nie mam pretensji do znawstwa tej rzeczy, zdaje mi się jednak, że jakkolwiek jestem profanem, przecież w wyrobach i budynkach wiejskich widzę bardzo wyraźne ce-
13
„Kurier Codzienny" 1885, nr 73—136. Cyt. wg: A. Dyga fiński, Pisma wybranm pod red. B. Horodyskiego, t. 24, Warszawa 1953, s. 258.